Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doktor dał Kacperkowi szansę

(mw)
Po tej wizycie w Gdańsku poczuliśmy wielką ulgę. Jest dla nas nowa nadzieja - tłumaczy Justyna Stankiewicz (tuli swojego synka). Na prawym policzku malec ma wielką narośl. Okazało się, że to nowotwór, na szczęście niezłośliwy. Teraz jest szansa, że zniknie.
Po tej wizycie w Gdańsku poczuliśmy wielką ulgę. Jest dla nas nowa nadzieja - tłumaczy Justyna Stankiewicz (tuli swojego synka). Na prawym policzku malec ma wielką narośl. Okazało się, że to nowotwór, na szczęście niezłośliwy. Teraz jest szansa, że zniknie.
W połowie lutego Kacperek w Gdańsku rozpocznie terapię sterydową. Będzie bolesna, ale pomoże pozbyć się guza

Kacperek będzie mógł normalnie żyć. Nadzieję dał nam doktor. A to przecież jest najważniejsze. Opowiedział nam o jego chorobie i leczeniu. Teraz wszystko stało się dla nas jasne - tłumaczy podekscytowana Justyna Stankiewicz, mama chorego na nowotwór Kacperka.

- Co czujemy? Wielką ulgę! - dodaje tata - Adam.

Kacper to wyjątkowe dziecko

O Kacperku pierwszy raz napisaliśmy na początku grudnia ubiegłego roku. Gdy chłopiec miał ledwie dwa miesiące, lekarze zdiagnozowali u niego rzadki rodzaj nowotworu - naczyniaka jamistego. Prawy policzek Kacperka to jedna wielka, ciemnoczerwona narośl. Guz objął nawet powiekę chłopca i dlatego rodzice boją się, że może stracić wzrok.

- To takie dzielne dziecko. W ogóle nie płacze, nie marudzi. Ciągle by tylko rozrabiał i rozglądał się, co tu jeszcze można nabroić - śmieją się jego rodzice.

Kacper przeszedł już osiem chemioterapii w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Pomogły na tyle, że guz przestał się powiększać.

- Pamiętam, jak się urodził. Miał tylko jasnoróżowe przebarwienie na buzi. W ciągu kilku miesięcy wyrósł taki guz. Aż trudno w to uwierzyć - mówi pani Justyna.

Stankiewiczowie nie załamali się. Justyna zrezygnowała z pracy, by móc zajmować się chłopcem. Adam ciężko pracuje w tartaku niedaleko Sztabina, gdzie mieszkają. Musi zarobić na utrzymanie rodziny.

Wieść o ich chorym dziecku rozeszła się po okolicy. Po tym, jak opisaliśmy Kacperka i jego rodzinę, obcy ludzie zaczęli zbierać dla niego pieniądze. Bo dziecko musi przejść operację usunięcia szpecącego guza. A ta jest bardzo kosztowna.

Wizyta w Gdańsku dała im nadzieję

Teraz Stankiewiczowie wrócili z Gdańska. Tam spotkali się z doktorem Dariuszem Wyrzykowskim, uznanym specjalistą od naczyniaków. Lekarz podjął się leczenia Kacperka.

- Na razie chce zaaplikować mu sterydy. Mają one pomóc zmniejszyć guz. Będzie to trochę bolesne, bo zastrzyk trzeba będzie dać w naczyniaka. Bez znieczulenia - tłumaczy Adam Stankiewicz.

Doktor obawia się, że podanie sterydów trzeba będzie powtórzyć, bo guz jest duży. - Ale obiecał nam, że pomoże na tyle, na ile będzie to w Polsce możliwe - mówią rodzice. Jeśli nie uda się w kraju usunąć naczyniaka, to Kacperek ma szansę na operację w Niemczech. Albo nawet w USA.

- Doktor Wyrzykowski pokazał nam zdjęcia dwóch dziewczynek, swoich pacjentek. Obie miały naczyniaki. Po zabiegach nie było po nich śladu. Mamy nadzieję, że tak będzie i u naszego synka - uśmiechają się Stankiewiczowie.
Za dwa tygodnie Kacperek wraca do Gdańska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny