Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doda śpiewała w trumnie i w klatce. Prawdziwy ogień na scenie. (zdjęcia)

(dor) na podst. Jarosław Panek/ echodnia.eu
w trumnie wysadzanej brylantami
w trumnie wysadzanej brylantami Fot. A.Piekarski/echodnia.eu
Doda pojawiła się w sobotę na scenie jako wampirzyca w wysadzanej brylantami trumnie. Śpiewała w klatce i spowita płomieniami.

[galeria_glowna]
Ten koncert po prostu nie mógł się nie udać. Szczytny cel, czyli zbiórka pieniędzy dla sandomierskich powodzian oraz akcja promocji przeszczepów szpiku kostnego prowadzona przez samą Dodę wyraźnie zyskały nawet przychylność niebios, które zapewniły w sobotę idealną wręcz pogodę.

Doda śpiewała w trumnie i w klatce

Fani wokalistki wiedzieli, że szykuje się coś specjalnego, bo na scenie już wcześniej widać było część nieco szokujących rekwizytów, a stanowisko dla perkusisty zbudowane kilka metrów na sceną też raczej należy do rzadkości.

Doda pojawiła się za kulisami amfiteatru na kilkanaście minut przed występem. Przyjechała ozdobionym w swoje "firmowe" emblematy audi Q7. Zanim wyszła na scenę… opadła kurtyna.

Widownia słyszała najpierw tylko muzykę, aż wreszcie tkanina podniosła się, a publiczność ujrzała ubraną w skóry, zamkniętą w srebrnej klatce zawieszonej nad ziemią Dodę.

W tym momencie ochroniarze musieli wytężyć wszystkie siły, aby powstrzymać tłum, jaki chciał się dostać tuż przed scenę, ale i tak przed barierkami bezpośrednio odgradzającymi wokalistkę od widowni ustawili się fani, wymachując odwróconymi do góry nogami krzyżem z rogami diabła.

A Doda zaczęła śpiewać swoje wszystkie przeboje, ale tez przeboje innych wokalistów, w tym choćby wielki hit Beaty Kozidrak "Nie ma wody na pustyni". Wypełniony do ostatniego miejsca amfiteatr na Kadzielni śpiewał razem z nią, a gdy klaskał lub kołysał się rytmicznie wedle życzeń Dody, wszystko drżało.

Na scenie było bardzo gorąco i to nie tylko z powodu skąpego stroju wokalistki, ale też wielkich płomieni ognia, które zaczęły wybuchać pod koniec występu.

W kłębach dymu i wysokiej temperaturze Doda przechodziła samą siebie. Czasem brakowało jej tchu i wtedy ratowała się Cisowianką. W finale znikła, aby za chwilę przy dźwiękach megahitu lat 80 - tych, piosenki "Venus" Bananaramy pojawić się jako słodka wampirzyca, w różowych piórach, która wchodzi zaspana z brylantowej trumny wbitej w środku czerwonym atłasem. Ludzie, którzy przez cały koncert oglądali Dodę na stojąco, weszli na ławki, żeby zobaczyć ten show.

Apel Dody

A wokalistka, gdy już skończyła to widowisko, zaapelowała podobnie jak w Opolu o to, aby ludzie dzielili się swoim szpikiem kostnym. Aby chcieli przechodzić testy i zostawiać swoje dane w bankach danych.

- Gdyby tylko połowa z Was zrobiła testy i zaangażowała się w tę akcję, uratowalibyście życie co najmniej kilku osób. Chyba warto - przekonywała w przejmującym apelu, za co dostała burzę oklasków, a od organizatora koncertu Jerzego Waldemara Lichacza wielki bukiet kwiatów.

Wokalistce trudno było opuścić amfiteatr na Kadzielni, bo za kulisami czekało na nią wielu fanów, którzy chcieli zdobyć autograf.

Źródło:
Doda w płomieniach, trumnie i srebrnej klatce. Kadzielnia ledwo wytrzymała (zdjęcia) - www.echodnia.eu

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny