Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do pieczenia chleba potrzebna jest i mąka, i serce - mówi Adam Ołów, właściciel piekarni Cymes

Helena Wysocka [email protected]
Gdy ćwierć wieku temu uruchamiał piekarnię, wiedział tylko tyle, że mąka jest biała. Dziś suwalczanin Adam Ołów sprzedaje ponad 30 tysięcy chleba i około 100 tysięcy bułek każdego dnia.

- Miałem ogromne szczęście, bo na swojej drodze spotkałem bardzo dobrych fachowców, wielu lojalnych pracowników - mówi przedsiębiorca. - Sam nigdy bym tego nie osiągnął.

Będę piekł chleb!
Adam Ołów urodził się i wychował w Suwałkach. Był mechanikiem samochodowym, zajmował się transportem ciężarowym i pracował w spółce handlowej. Wiodło mu się nieźle, ale wciąż szukał swojego miejsca. Po cichu marzył o tym, by iść na swoje, uruchomić jakąś produkcję. Padło na branżę spożywczą.

- Któregoś dnia pomyślałem sobie, że będę piekł chleb - wspomina. - Od ojca dostałem kawałek przydomowej działki, na której, dzięki poręczonej przez rodzinę pożyczce, wybudowałem niewielki zakład.

Pierwszy piec kupił używany. Przywiózł go z Niemiec i - jak mówi - nie miał zielonego pojęcia, czy nadaje się on do wypieku, czy - nie. Ale wiedzieli fachowcy, których zwerbował do pracy z pobliskich Raczek, gdzie wówczas funkcjonowała bardzo chwalona przez konsumentów piekarnia.

- Powiedziałem im: wiem, jak powinien smakować chleb, ale reszta należy do was - dodaje.

Przyznaje, że do tej pory, tak od początku do końca nie upiekł ani jednego boche-nka. Ale to nie oznacza, że siedział na fotelu i rządził. Wręcz przeciwnie, nie raz zakładał fartuch, by pomóc przygotować kwas chlebowy, kręcić ciasto, wkładać je do pieca, czy kroić. Przez wiele lat robił też za konserwatora.

- Spałem z kompletem kluczy przy łóżku - wspomina. - Piekarze wiedzieli, że gdy coś w zakładzie się zepsuje wystarczy zapukać w okno mojego domu.

Pierwszy, upieczony w Cymesie chleb był zwykły, czyli biały i okrągły. Z czasem piekarze poszerzyli asortyment o razowca. Piekli go raz w tygodniu, a do tego trzy rodzaje bułek. Pieczywo trafiało do suwalskich sklepów, m.in. w Edenu, gdzie w soboty po chleb z Cymesu ustawiały się długie kolejki. Choć wypieki smakowały, to wejście na rynek wcale nie było takie proste. Zwłaszcza dla przedsiębiorcy, który liczył koszty i pracował po 16, albo i więcej godzin na dobę.

- Wstawałem o trzeciej nad ranem, do pożyczonego od ojca malucha pakowałem towar i rozwoziłem go do punktów sprzedaży - wspomina Adam Ołów. - A później wrzucałem do reklamówki chleb oraz dwie bułki i wędrowałem od sklepu do sklepu, by pozyskać nowych odbiorców.

Innego wyjścia nie było, bo w tym czasie w mieście funkcjonowało już pięć piekarni. Dodatkowo pieczywo dostarczali z Białegostoku, Moniek, czy Giżycka. Konkurencja była więc spora. Ale powoli, dzięki dobrej jakości wypiekanych w Cymesie produktów zapotrzebowanie na nie zaczęło sukcesywnie wzrastać. Siedemnaście lat temu Ołów zdecydował się na rozbudowę firmy. Najpierw uruchomił piekarnię w dzierżawionym budynku w Kętrzynie. Później zakład ten przeniósł do nowo wybudowanego obiektu w Olsztynie. Rozpoczął też produkcję w Białymstoku i rozbudował piekarnię suwalską. Dziś zajmuje ona ponad dwa tysiące metrów kw. powierzchni. W rodzinnym mieście zainwestował też w magazyn surowca, który zlokalizowany jest po drugiej stronie drogi.

- Aktualnie posiadamy 40 sklepów firmowych - dodaje przedsiębiorca. - Nasze produkty można też znaleźć w około 1000 punktach sprzedaży, z którymi współpracujemy, na terenie województwa podlaskiego i warmińsko-mazurskiego.

Rygor musi być
Po około dziesięciu latach funkcjonowania zakładu rynek wymógł na przedsiębiorcy, by zaczął wypiekać także ciasta.

- Właściciele sklepów oczekiwali, że będziemy ich obsługiwać kompleksowo - tłumaczy. - Nie było wyjścia, musieliśmy uzupełnić asortyment o wyroby cukiernicze. Dziś sprzedajemy ich około tony dziennie. Pieczemy różnego rodzaju ciasta, także wigierskiego sękacza.

A do tego ponad 30 tysięcy bochenków chleba i trzy razy więcej bułek. Dużo, ale to nie oznacza, że przedsiębiorca spoczął na laurach.

- Wciąż obserwujemy preferencje klientów, które się zmieniają i ciągle wprowadzamy nowe asortymenty - dodaje Ołów. - Jednymi produktami trafimy w gust odbiorców, drugimi - nie. Z dotychczasowych doświadczeń wynika, że akceptowany jest jeden na dziesięć proponowanych wypieków. Ale to nas nie zniechęca. Przestajemy piec te, które się nie sprzedają i oferujemy inne.

Oczywiście, patrzeć też trzeba na ręce, a raczej wypieki konkurencji. Przedsiębiorca przyznaje, że kupuje je średnio raz na kwartał i smakując dochodzi, w którym kierunku zmierza.

Najbardziej ubolewa nad tym, że rynek zaczyna zalewać pieczywo głęboko mrożone, które oferują w wielu marketach.

- Ludzie nie mają świadomości, że takie pieczywo nie ma żadnej wartości - dodaje. - To przykre.

A jak upiec dobry chleb? Adam Ołów mówi, że najważniejszy jest rygor technologiczny. Jeśli ciasto musi rosnąć 40 minut, to musi. Nie można wyrabiać go ani sekundy wcześniej. Trzeba też przestrzegać czasu pieczenia, a nawet studzenia. Musi mieć bowiem odpowiednią temperaturę, by nadawał się do krojenie.

- Z każdej mąki może być chleb - przeczy znanemu porzekadłu. - Tyle tylko, że trzeba piec go z sercem.

Poza tym, reagować na zmiany, także klimatyczne. Bo ziarno np. z tegorocznego, zimnego i mokrego lata będzie inne, niż by dojrzewało w słońcu. A jeśli inne ziarno, to też mąka i chleb będzie miał inny smak.

Medale trudno zliczyć
Adam Ołów to nie tylko właściciel dobrze prosperujących piekarni, ale też wielki społecznik. Trudno więc się dziwić, że był wielokrotnie wyróżniany. Dyplomów, medali i statuetek, które otrzymał trudno wymienić. Ale warto wspomnieć o tytule Suwalczanina Roku, czy statuetce Włócznia Jaćwingów, która trafia do rąk najbardziej zaangażowanych suwalczan. Ołów został także wyróżniony Srebrnym Krzyżem Zasługi i brązową odznakę Komisji Edukacji Narodowej za szkolenie uczniów. A parę miesięcy temu , podczas jubileuszu suwalskiego Cechu Rzemieślników i Przedsiębiorców, także za szkolenia, odebrał platynową odznakę im. Jana Kilińskiego. Za wielokrotne wsparcie dziękowali mu również Caritas i kluby sportowe.

- Fajnie, że ludzie zauważają naszą pomoc - mówi suwalczanin. - To mobilizuje do dalszej pracy.

Przedsiębiorca nie raz pochylał się też nad potrzebującymi osobami. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Jakiś czas temu zaproponował pracę chorej na cukrzycę dziewczynie, która nie miała za co wykupić lekarstw.

Rąk do pracy brak
W minionym roku Adam Ołów planował kolejną inwestycję. w Białymstoku, na zakupionej niedawno działce. Ale dziś zaczyna się nad tym poważnie zastanawiać. Bo spożycie pieczywa z roku na rok maleje. To skutek mody, która napływa do nas z Zachodu. Konsumenci stawiają na kanapki, przekąski.

- Może trzeba będzie zmienić branżę - zastanawia się głośno.

Póki co, zaczyna „wyrywać” coraz więcej czasu dla siebie, a biznes powoli przekazuje dorosłym już dzieciom.

- Jeszcze do niedawna wakacjami nazywałem wyjazd na targi - przyznaje. - Teraz faktycznie wypoczywam.

Interesuje go zwłaszcza Azja. Był już w ponad 50 państwach, w niektórych parokrotnie. Najbardziej zafascynował się Wietnamem i Kambodżą. - Pozostało nam jeszcze kilka miejsc do odkrycia - żartuje.

Przedsiębiorca mówi, że nasz region to wymarzone warunki do rozwoju branży meblarsko-spożywczej. Bolączką jest to, że brakuje rąk do pracy.

- Wielu, zwłaszcza młodych nie szanuje pracy - uważa. - A bez dobrych, uczciwych pracowników, żaden, nawet najlepszy pomysł nie ma szansy na powodzenie.

Do pieczenia chleba potrzebna jest i mąka, i serce - mówi Adam Ołów, właściciel piekarni Cymes
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny