EABS, czyli Electro Acoustic Beat Sessions stali się sensacją 2017 roku. Ich krążek, nota bene dostępny do odsłuchu w internecie, "Repetitions (Letters to Krzysztof Komeda)" stał się kolejnym hołdem złożonym muzyce tworzonej przez Krzysztofa Komedę. Muzyce przede wszystkim filmowej, bo jazzman szybko zauważył, że koncerty nie przynoszą takiego dochodu, jak praca przy filmach. A chcieli z nim pracować wszyscy. I reżyserzy w Polsce, i w Danii, nie wspominając o Romanie Polańskim.
Wrocławski septet ma autorski pomysł na Komedę. Nie stara się go ugładzać, jak miało to miejsce jeszcze w XX wieku, kiedy triumfy święciła płyta "Do widzenia do jutra" Mariusza Faziego Mielczarka. Zdaje się, że muzycy są równie bezkompromisowi, jak niegdyś sam Krzysztof Komeda. Długie improwizacje? Proszę bardzo. Groźnie brzmiąca elektronika? Proszę bardzo. Sample, czy próby melorecytacji? A czemu nie? I co ważne - na scenie brzmią wiarygodnie, worem Komedy nie podlizują się widowni. Skupieni, grają mistrza brzmiąc momentami jakby aranżował ich Gil Evans, a czasem jak... Laboratorium. Bo umieją i mogą.
Czy to muzyka współczesna? I tak i nie, ale gdyby nie Dni Sztuki Współczesnej, na przyjazd EABS pewnie czekalibyśmy znacznie dłużej. Kto przegapił, tego strata.
Czytaj też: Magdalena Grzebałkowska. Komeda. Osobiste życie jazzu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?