Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Depresja. Choroba duszy

Agata Sawczenko [email protected] tel. 85 748 96 59
Prognozuje się, że w 2020 roku depresja może przesunąć się na drugie miejsce wśród najczęstszych chorób, zaraz po chorobach serca. Najważniejsze, by w porę zacząć leczenie.
Prognozuje się, że w 2020 roku depresja może przesunąć się na drugie miejsce wśród najczęstszych chorób, zaraz po chorobach serca. Najważniejsze, by w porę zacząć leczenie.
Lęk, niepokój, wszechogarniające zmęczenie. Nic się nie chce. Nic nie daje radości. A w nocy spać nie dają myśli: o życiu, o bliskich, o wydumanych czasem problemach. Lekarze i psychoterapeuci przekonują: depresję da się wyleczyć. Również u starszych.

Danka niedawno skończyła 60 lat. I na swoje życie nie może narzekać. Dobrze jej się wiedzie, choć zdrowie czasem trochę szwankuje. Dopiero w nocy zaczyna się bać: - Przede wszystkim śmierci. Myślę o tym, że umrę, że synowie nie zdążą żeby się pożegnać. To są lęki nie do opanowania - mówi. Skarżyła się lekarzom. A oni na to: że może za wcześnie kładzie się spać, żeby szklankę ciepłego mleka wypiła na uspokojenie, wyszła na spacer z pieskiem, przepisywali jakieś syropki.

- To na depresję nie pomaga - rozkłada ręce Danka. Pomogła za to terapia: możliwość wygadania się. - Jak opowiesz o swoich problemach, to one robią się mniejsze. A jak jeszcze posłuchasz innych, to już w ogóle dochodzisz do wniosku, że nie jest źle - zapewnia.

Czas na podsumowania, czas na depresję

Choroba duszy - tak się mówi o depresji. I nic dziwnego, bo choremu nie wiadomo dlaczego przestaje zależeć na czymkolwiek. Bezsenność, zły nastrój, lęki. Do tego brak apetytu, smutek, apatia. Chciałoby się powiedzieć, że recepta jest prosta: jakieś zainteresowania, trochę ruchu, spotkania ze znajomymi czy rodziną. Niestety, nie jest to tak oczywiste. Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia, choroba ta znajduje się na czwartym miejscu wśród przewlekłych i bardzo poważnych zaburzeń. Prognozuje się, że w 2020 roku może przesunąć się na drugie miejsce. Zaraz po chorobach serca. Najgorsze jest to, że aż połowa chorych nie podejmuje leczenia. A jest ono skuteczne.

Depresje dotyczą też coraz częściej starszych ludzi, którzy czują się nikomu niepotrzebni, siedzą zamknięci w czterech ścianach.

- Czas po 60. roku życia to okres różnych podsumowań. Czasem te bilanse są pomyślne, jednak bardzo często są trudne - mówi Aneta Wróblewska, psycholog-psychoterapeutka, kierownik Centrum Zdrowia Psychicznego Leszczynowa, w którym prowadzona jest terapia dla osób starszych. - Pojawiają się rozmyślania dotyczące życia i śmierci. I też taka bezradność: co ja mogę zrobić w swoim życiu, ale też: na ile mogę pomóc swoim najbliższym.

To też czas przejścia na emeryturę: wyczekaną, zaplanowaną. I nagle okazuje się, że trzeba zmienić całe swoje życie. - Okazuje się, że trzeba przebudować dotychczasowe codzienne życie, bo z upragnionym wolnym czasem nie ma co zrobić. Staje się on ciężarem, a nie radością. Trzeba inaczej zaplanować sobie czas, znaleźć nowe cele, zainteresowania, często również nowych znajomych, bo samotność staje się coraz bardziej bolesna. Do tego dochodzi poczucie, że czas budowania już za mną. I przychodzi depresja - dodaje Aneta Wróblewska.

Rozmyślania nad życiem

Joanna ma 66 lat. Wygląda jednak na młodszą. - Często śmieję - tłumaczy - mimo że głowę mam tymi swoimi ćwiekami napchaną.

Problemy jakoś od zawsze lubiły Joannę. W dzieciństwie problemem był agresywny, zaborczy ojciec. - Jak byłam mała, to nawet nie sądziłam, że może być inaczej. Bije, leje, popycha, stawia na kolana czy wpędza do kąta. Nie rozumiałam tego, ale uznawałam, że to naturalne - mówi.

Jako nastolatka potrafiła się już zbuntować, gdy nie pozwalał jej wychodzić w domu czy spotykać się z koleżankami. Ale za te swoje bunty dostawała w twarz. Z mężem też jej się nie poszczęściło. Wykształcony, pan inżynier, jedyny z taką specjalizacją w Białymstoku. I dlatego często był proszony o pomoc, o opinię. Dziękowano mu alkoholem. Przychodził podpity i ciągle miał pretensje. - Nie był alkoholikiem, nie bił, ale zdrowie przez niego straciłam. Bo celowo denerwował mnie cały czas.

Aż Joanna dostała wylewu. Miała 38 lat i musiała od początku uczyć się chodzić, mówić, funkcjonować. Zrezygnowała z pracy, dostała rentę. Ale zmądrzała. Postanowiła, że ich drogi muszą się rozejść. Została sama z synem. Wtedy też jej ojciec kazał jej i siostrze iść na kurs rolniczy - żeby później przepisać na nie rodzinną ziemię.

- Siostra poszła, ja nie byłam w stanie po tym wylewie. No i siostra przejęła cały spadek po rodzicach. Rodzeństwa nie spłaciła, bo ojciec nie zapisał tego w testamencie. Mówił co prawda o tym kiedyś przy rodzinnym obiedzie, ale siostra o tym jakby zapomniała - opowiada Joanna. - I jeszcze się obraziła, nie odzywa się. Dobrze jej się żyje, ma domy, samochody, emeryturę - swoją i męża. A ja same zmartwienia: nie dość, że pieniędzy nie ma, to jeszcze synowi nie układa się w życiu. Ożenił się, po dwóch latach się rozwiódł, bo jakoś tak źle się chyba z tą dziewczyną dobrali. A teraz jeszcze ma kredyt do spłacenia za mieszkanie.

Dlatego Joanna zdecydowała się pojechać do Belgii. - Chciałam trochę zarobić. Znajomi znaleźli mi lekką pracę, bo przecież ciężko pracować nie mogę - Joanna pokazuje chore ręce.

Udało się - zarobiła. - No i byłam tak łatwowierna, że temu trochę pożyczyłam, temu trochę. Nikt nie oddał.

Ale Joanna na zewnątrz jest twarda. Głowa do góry i z uśmiechem do przodu. W dzień jakoś jej to wychodzi. Bo stara się być aktywna: basen, rower, spotkania w stowarzyszeniu. Gorzej jest wieczorem. Wtedy wszystkie smutki dają o sobie znać. Rozpamiętuje swoje życie, to, jak potraktowali ją bliscy, przypomina sobie wszystkie życiowe niepowodzenia. - I nie mogę spać. Budzę się i chce mi się walić głową w okno - nie może powstrzymać się od płaczu.

Żeby córce się ułożyło

Bezsenność to też główny problem 69-letniej Katarzyny. - Wciąż myślę o córce, która ma kłopoty w małżeństwie. Dwoje dorosłych, wykształconych ludzi, zero alkoholu, a takie rzeczy tam się dzieją u nich w domu - kiwa głową. I choć wie, że ona tych problemów nie rozwiąże, namawia córkę, by przychodziła jej się zwierzać. - Lżej jej będzie, jak to wyrzuci z siebie, jak sobie nawet razem popłaczemy - mówi. Jest przekonana, że takie rozmowy mogą pomóc przeżyć trudne chwile. Wie - bo jej również nieraz ciężko było w życiu, a nie miała się komu zwierzyć.

- Ojca nie miałam. Mama chora psychicznie. Mąż alkoholik - wymienia Katarzyna. - Sama musiałam radzić sobie w życiu.

Rozwodzić się nie chciała. Bo co by ludzie powiedzieli? Matka wariatka, to i ją by wzięli za niespełna rozumu i gadaliby, że to mąż ją zostawił. Szkoda dzieci. Dzieci zresztą też w nienawiści do ojca nie wychowywała. Bo po co? A i mężowi wybaczyła. I - choć sama schorowana - opiekowała się nim przez lata, gdy chorował na Parkinsona, a potem na raka.

- Bywało, że podnosiłam go i razem z nim z powrotem na to łóżko padałam - opowiada.
Nie dawała rady. Ale córka przychodziła wieczorami i pomagała. Mąż był wdzięczny. Pojednali się.

Zanim zmarł mąż, Katarzyna straciła syna.

- Do dziś myślę o tym, jak umarł, jak padłam koło niego.

Do nocnych rozmyślań powodów jest mnóstwo. Ale najważniejsze teraz to żeby młodszej córce życie się ułożyło.

- Najbardziej przeżywam to, że ona tyle lat mi nic nie mówiła, bo nie chciała mnie martwić. Ja widziałam, że ona jest inna jakaś, smutna bardzo, ale nie wiedziałam, o co chodzi. Myślałam, że to z tych sytuacji, które mamy obie takie wspólne - tu brat, a tu tata.
Może po pół roku od ojca przyszła z płaczem, strasznie wzburzona i cała w nerwach, i wszystko mi zaczęła opowiadać jednym tchem. Ja słuchając tego wszystkiego też płakałam, ale w pewnym momencie mówię: dzieciaku, id najpierw do psychologa, bo już nie wiem, co ci poradzić. Masz dzieci, szukaj ratunku, żebyś nie popełniła tego błędu, co ja.

Błędu - bo Katarzyna ma już za sobą ciężką depresję, kiedy próbowała popełnić samobójstwo. Chce przed tym uchronić córkę, dlatego wciąż ją namawia, by wszystko opowiadała.

- Ja to przeżywam później nocami, ale wolę wiedzieć, co tam się dzieje. Bo jak nie wiem, to wyobrażam sobie Bóg wie co. A wyobraźnia gorsza czasem od prawdy.

Pomóc może rozmowa

- Jeszcze do niedawna przyjmowało się, że terapia jest raczej dla młodych. Teraz na szczęście to się zmienia, a pomoc jest dostosowywana do osób w każdym wieku. Po prostu terapia dla seniorów jest inaczej prowadzona, niekierowana na problemy. Bycie w grupie przyjaznych osób pomaga w poradzeniu sobie z samotnością, otrzymaniu wsparcia, dostrzeżeniu nowych możliwości, daje nadzieję i leczy - mówi Aneta Wróblewska. - Bo leki to tylko jedna strona medalu: pomagają wyleczyć lub zaleczyć chorobę. Najczęściej jednak, choć pomagają przetrwać, to nie przywracają pełnej radości życia.

Na bezpłatną terapię leczącą depresję można zapisać się do Centrum Zdrowia Psychicznego "Leszczynowa" przy ul. Leszczynowej 40, tel. 85 688 30 20, 502 750 512.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny