Czy w Białymstoku pojawią się nowe zabytki? Nie wiadomo. Konserwator obraził się na magistrat

Kamienica przy Brukowej 28 z końca XIX wieku, kaplica pw. Imienia Maryi na Starosielcach z początku XX wieku, czy zespół fabryczny Aronsona przy Warszawskiej 59 z 1901 roku... Te często ponad 100- letnie obiekty niszczeją w oczach. Mało tego, nic nie stoi na przeszkodzie, by w przyszłości zostały zburzone, a na ich miejscu wyrosły bloki. Tak się stało w przypadku murowanego domu z końca XIX wieku na Mazowieckiej 48, który od zeszłego tygodnia jest burzony...

Pomysł na ochronę

Żeby do podobnych sytuacji nie dopuścić urzędnicy prezydenta wytypowali 352 historycznych obiektów. Poprosili konserwatora zabytków, by zastanowił się nad możliwością wpisania przynajmniej części z nich do wojewódzkiej ewidencji zabytków. Obiecali nawet, że pokryją koszty sporządzenia tzw. kart ewidencyjnych. Jeżeli budynki trafią do ewidencji żaden deweloper ich nie ruszy. Konserwator dostał wykaz w grudniu zeszłego roku. Do tej pory nie odpisał.

Zofia Cybulko, zastępca konserwatora zabytków twierdzi, że miasto wysyłając wykaz nie napisało, dlaczego warto chronić poszczególne obiekty.

- Zarzut, że wykaz nie był kompletny nie jest słuszny - odpiera Urszula Sienkiewicz. A to dlatego, że lista była wzbogacona o dane z jakiego okresu pochodzi dany obiekt, jaka jest jego lokalizacja, z jakich materiałów został wykonany i jaką posiada wartość historyczną.

Nieoficjalnie: konserwator jest obrażony

Z nieoficjalnych informacji wiemy, że spór o listę jest tylko wybiegiem. Bo konserwator się na magistrat obraził. Za co? Ano za tabliczki!

Na początku listopada miasto zakończyło bowiem akcję wieszania biało-niebieskich oznakowań z napisem "Zabytek chroniony prawem" na budynkach wpisanych do rejestru zabytków. Oznaczenia zawisły na kamienicach, drewnianych domach i kościołach w całym mieście. Tyle, że bez zgody konserwatora.

- Umieszczenie tabliczek nie zostało uzgodnione z konserwatorem. A taka potrzeba wynika z artykułu 12 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami - twierdzi Zofia Cybulko. A według niej, efekt jest taki, że na niektórych zabytkach oznaczenia zostały umieszczone nieprawidłowo.

- Przesłaliśmy konserwatorowi informacje jaki obiekt, w jakim terminie i przez jakiego wykonawcę będzie oznaczony - zapewnia Urszula Sienkiewicz, rzecznik prezydenta. Nie było żadnych zastrzeżeń, więc miasto przystąpiło do znakowania. Dopiero po jego zakończeniu konserwator zgłosił wątpliwości. - Nie było jednak wyraźnych wskazówek, o które obiekty chodzi - kwituje rzecznik.

Konserwator jednak się wypowie...

Urszula Sienkiewicz zdradza, że miasto zamierza jeszcze raz wysłać wykaz. Tym razem nieco zmodyfikowany, bo część obiektów z poprzedniej listy zostało rozebranych bądź uległa zniszczeniu.
Nawet jeśli teraz konserwator nie zechce odpowiedzieć, to i tak będzie musiał to zrobić. Bo przy okazji ma zaopiniować gminny program opieki nad zabytkami (wykaz jest jednym z załączników do tego programu). I tutaj nie ma już wymigiwania się. Rada miasta opracowuje program, a konserwator go opiniuje. Takie jest prawo. Koniec, kropka.

Zofia Cybulko przewiduje, że opinia może być wydana już pod koniec przyszłego tygodnia.