Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy "las to jest normalny zakład"?

Redakcja
Przy tym moście doszło do spotkania turystów z podleśniczym. Na zdjęciu widoczne pozostałości po usuniętej tamie oraz nowy nasyp.
Przy tym moście doszło do spotkania turystów z podleśniczym. Na zdjęciu widoczne pozostałości po usuniętej tamie oraz nowy nasyp.
Leśniczy odegrał się na turystach, którzy zarzucili mu, że niszczył w Puszczy tamę bobrową

W Białowieży sezon turystyczny w pełni. Przyjeżdżają tu turyści z różnych zakątków świata, chcąc podziwiać Puszczę Białowieską. Wśród nich znaleźli się Paulina i Wojtek, przyrodnicy z Wrocławia, którzy wraz z przyjaciółmi z USA tu właśnie postanowili spędzić swój "miodowy miesiąc".

Dlaczego leśniczy odjechał?

Młode małżeństwo ostatniego dnia pobytu wybrało się na przejażdżkę po okolicy. Przekonani, że wyasfaltowana droga do lasu jest ogólnie dostępna, wjechali na trybę Zwierzyniecką. Drogą tą dojechali do mostku, gdzie zobaczyli tamę bobrową, a przy niej podleśniczego. Nie wiadomo dlaczego podleśniczy nagle odjechał. Nie zatrzymał turystów, nie pouczył ich o zakazie wjazdu do lasu. Gdy podeszli bliżej, zobaczyli częściowo rozebraną tamę bobrową. Zachowanie podleśniczego upewniło ich w przekonaniu, że to właśnie on niszczył tamę. Bezskutecznie próbowali dogonić podleśniczego. Gdy wrócili w końcu na mostek znów go spotkali.

Wersja wydarzeń według turystów

- Zatrzymaliśmy go. Zapytaliśmy, czy wie, że na zniszczenie tamy bobrowej potrzebna jest zgoda konserwatora przyrody i czy oczywiście ma taką zgodę. Leśniczy nie potrafił nam odpowiedzieć i od razu przeszedł do ataku. Zaczął mówić o tym, że wjechaliśmy tu nielegalnie, groził że wezwie straż leśną - opowiada Paulina.

- Nie wiedzieliśmy jak mamy się zachować i zadzwoniliśmy do znajomego nadleśniczego. Ten podpowiedział nam, że powinniśmy wylegitymować leśniczego, gdyż nie wiemy, z kim mamy do czynienia. Leśniczy jednak odmówił, więc zgodnie z sugestią nadleśniczego, odjechaliśmy.

- Wczesniej leśniczy zadał nam pytanie, co to jest las i po chwili sam na nie odpowiedział - "las to jest zakład". A ja myślałem, że to ekosystem - wtrąca Wojtek.

Komentarz

Komentarz

Pokazał, kto tu rządzi

W połowie kwietnia leśnicy usunęli część tamy. Dziś jest już usunięta w całości, a wyrwa w skarpie zasypana. Dlaczego początkowo obojętny na łamanie przez turystów przepisów podleśniczy nagle stał się nadgorliwym pracownikiem Lasów Państwowych, tego nie udało na się dowiedzieć. Jedno jest pewne, opinia przyrodników i ich przyjaciół o białowieskich leśniczych nie będzie przychylna. Znów zapewne usłyszymy napływające do nas informacje z Polski i nie tylko, że leśnicy niszczą puszczę i jedynym dla niej ratunkiem jest park. A to wszystko prawdopodobnie ze zbyt pochopnej oceny sytuacji przez turystów oraz usiłowania za wszelką cenę udowodnienia przez podleśniczego, kto ma władzę, zamiast kto ma rację.

Leśniczy w pościgu

Gdy turyści wrócili do wynajmowanej kwatery w Białowieży, okazało się, że leśniczy ruszył za nimi w pościg i to nie sam a z posiłkami. W wynajmowanej kwaterze odwiedziła ich policja wraz z leśniczym. Policja pouczyła turystów o zakazie wjazdu do lasu.

- Rzeczywiście można powiedzieć, że złamaliśmy prawo. Nie zauważyliśmy znaku zakazu, a do tego ta asfaltowa droga nas zmyliła. Byliśmy przekonani, ze możemy spokojnie wjechać - tłumaczy Paulina.

Wersja wydarzeń według podleśniczego

O sprawie Kurier Hajnowski poinformował nadleśniczego w Białowieży, Wojciecha Niedzielskiego. Zapytaliśmy go, czy wie o zachowaniu swego pracownika.

- Tak, był to mój podleśniczy i oczywiście rozmawiałem z nim - potwierdził Niedzielski - Stwierdził, że to on został zaatakowany przez tych turystów. Zarzucali mu, że zniszczył tamę. Tama rzeczywiście była częściowo zniszczona, ale nie przez mego podleśniczego, a prawdopodobnie przez Nadleśnictwo Hajnówka. Mają na to zgodę konserwatora przyrody. Podleśniczy wyjaśnił, że zwrócił także tym osobom uwagę, iż złamali zakaz wstępu do lasu. Chciał wezwać straż leśną, jednak nie mógł się dodzwonić i wezwał policję - tłumaczy Niedzielski.

Zgoda była

Rzeczywiście, 2 kwietnia tego roku Nadleśnictwo Hajnówka otrzymało zgodę na usunięcie tamy bobrowej, znajdującej się na rzece Łutowni.

- Bobry przybudowały tamę do nasypu przy moście. To przyczyniło się do uszkodzenia mostu, urwana została część skarpy. To stanowiło poważne zagrożenie dla ruchu na tej drodze - wyjaśnił leśniczy z Nadleśnictwa Hajnówka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny