Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy jesteśmy ludźmi, przed którymi ostrzegali nas rodzice?

Mirosław Miniszewski [email protected] tel. 085 748 95 43
Jak nazwać uspołecznianie miliardowych długów zaciągniętych przez mało rozważnych bankierów i ich zachłannych klientów?
Jak nazwać uspołecznianie miliardowych długów zaciągniętych przez mało rozważnych bankierów i ich zachłannych klientów?
Czyżby widmo socjalizmu znowu zaczęło krążyć po świecie?

I.Współczesny ład ekonomiczny nosi nazwę neoliberalnego. Jest on mutacją liberalizmu, a zatem odwołuje się do jego głównego hasła, jakim jest wolność, w tym przede wszystkim wolność gospodarcza. David Harvey, autor książki "Neoliberalizm. Historia katastrofy", oskarża jednak neoliberalizm nie tylko o sprzeniewierzenie się założeniom klasycznego liberalizmu, ale nawet o to, że wyrzeka się własnych zasad! Skąd takie wnioski? Twórca tzw. monetaryzmu, neoliberał Milton Friedman, twierdził, że państwo powinno zrezygnować z polityki regulowania koniunktury poprzez centralne ingerowanie w procesy ekonomiczne. Zakłóca to bowiem naturalną grę sił rynkowych i przynosi z reguły skutki odwrotne do zamierzonych, a na dłuższą metę zwiększa inflację. Tymczasem co robią władze państw dotkniętych kryzysem? Aby ratować prywatnych bankierów, uspołeczniają ich prywatne długi - nacjonalizują banki. Neoliberałowie głoszą wolność handlu. Tymczasem jak to wygląda w praktyce? Granicą tej wolności jest interes monopoli i gospodarczej elity oraz granice celne i niewolnicza praca azjatyckich robotników pracujących na rzecz wielkich koncernów z Zachodu.

Zarówno Hayek, jak i Friedman byli rozsądnymi intelektualistami. Oni naprawdę wierzyli w to, co głosili. Obaj już nie żyją. Wydaje się, że ich wiara w samoregulującą moc rynku była podparta nadmiernym optymizmem. Nie przewidzieli bowiem chciwości, która doprowadziła do obecnego kryzysu. Tak bardzo uwierzyliśmy w moc pieniądza i tak bardzo daliśmy się wciągnąć w szał konsumowania na kredyt, że w końcu stało się to, co opisuje się mianem "pęknięcia bańki". Już raz coś takiego miało miejsce. Zaczęło się "czarnym czwartkiem" na nowojorskiej giełdzie 24 października 1929 roku. W następstwie globalnego kryzysu i splotu towarzyszących temu okoliczności wybuchła II wojna światowa. Obecna sytuacja jest pod wieloma względami podobna.

II.Liberalny ład opiera się na racjonalnych przesłankach. Zakłada się rozumność człowieka i to, że będzie dbał o własny interes. To z gruntu słuszne założenie i raczej nie ma dlań alternatywy. Racjonalność w skali masowej ma jednak swoje granice. Oparty na niej ład ekonomiczny może być zawodny, jeśli w porę nie dostrzeże się, kiedy subiektywna rozumność staje w konflikcie z rozumnością obiektywną, oraz kiedy nie dostrzega się w porę tego, jak jedno zaczyna być mylone z drugim. W obecnej sytuacji widać wyraźnie, że oparta na rozumie idea wolności ekonomicznej nas zwyczajnie zawiodła. W sukurs przychodzi tutaj twórczość członków tzw. Szkoły Frankfurckiej, którzy zarówno przed, jak i po II wojnie światowej poddawali wnikliwej analizie stan naszej cywilizacji. Rozpatrywali między innymi Republikę Weimarską i jej kryzys jako zwiastuny katastrofy II wojny światowej.

Można założyć, że przedwojenne Niemcy były modelem formy politycznego świata, który nadchodził, a który dojrzał dopiero w naszych czasach. Frankfurtczycy wyśledzili między innymi to, jak liberalizm przepoczwarza się w faszyzm. Teraz i my możemy zobaczyć, jak dzieje się to ponownie, tylko w większej skali. Max Horkheimer, członek Szkoły Frankfurckiej, opisywał m.in. duchowy imperializm abstrakcyjnej zasady interesu własnego. To on jest rdzeniem liberalnej ideologii. Filozof ów wskazywał na pogłębiający się rozdźwięk między tą ideologią a rzeczywistymi stosunkami społeczno-ekonomicznymi. Po ugruntowaniu się tego rozdźwięku, co teraz dzieje się nadal na naszych oczach, nie ocalała żadna racjonalna idea społecznej zasady współżycia (widoczne to jest bardzo wyraźnie w atmosferze obecnego kryzysu). Zaś idei wspólnoty narodowej, jedynej, która zostaje w takiej sytuacji w praktyce, ostatecznie nie da się utrzymać bez stosowania terroru. Czymże jest bowiem to, co zapoczątkowały USA po 11.09.2001, jak nie terrorem, który został przyswojony i zaakceptowany jako norma współczesnej polityki bezpieczeństwa?! Nasz na pozór (neo)liberalny świat to przecież rozszerzający się coraz bardziej permanentny stan wyjątkowy - stan wojenny w globalnej skali! A, jak wskazywał Carl Schmitt, faszystowski system to nic innego, tylko "stan rozmyślnie wyjątkowy" (eine gewolte Ausnamezustand - termin z nazistowskiego prawodawstwa III Rzeszy). To jest właśnie płaszczyzna, na której liberalizm przepoczwarza się w faszyzm. W tym rozumieniu żyjemy być może w czasach przedneofaszystowskich, tyle tylko, że tym razem faszyzm ten będzie bardziej podstępny niż jego poprzednia, nazistowska wersja.

Wygląda więc na to, że liberalizm i faszyzm to ściśle ze sobą powiązane dwie formy tego samego zjawiska późnej nowoczesności. Antagonizmów między kosmopolitami a nacjonalistami, między biednymi a bogatymi, czarnymi a białymi nie da się znieść w świecie, który jest tylko powiększoną wersją Republiki Weimarskiej. Była ona w istocie modelem wadliwego i ułomnego świata (w którym i nam teraz przyszło żyć). A wszystko rozbiło się tam o pieniądze i komfort życia. Upokorzeni globalnym finansowym kryzysem Niemcy nie mogli znieść tego, że nie jedzą rano kromki świeżego chleba z masłem, że brakuje opału i pracy, a wszystkiemu winni byli, w ich mniemaniu, Żydzi i złożona z nich międzynarodowa finansjera. Wszyscy wiemy, jaki był ciąg dalszy... Oni nie byli złymi ludźmi, oni po prostu odwracali głowę od okropieństw nazizmu, bo tak bardzo lubili dobrobyt i tak bardzo pragnęli jego przywrócenia. II wojna światowa była w istocie wywołana chciwością i zachłannością upokorzonych Niemców.

III.To, że władze państw dotkniętych ekonomicznym kryzysem nacjonalizują banki i interweniują poprzez ingerowanie w rynek giełdowy, nie stanowi powrotu socjalizmu, ale jest, zważywszy na założenia neoliberalnej ekonomii, wprowadzaniem stanu wyjątkowego w skali globalnej. To pojęcie dotyczy jednego z nadzwyczajnych stanów państwa, który wprowadza się, kiedy np. zagrożone zostało bezpieczeństwo struktur jego systemu. Stan wyjątkowy wprowadza się z mocy prawa, a przynależna prawu funkcja podtrzymywania porządku społecznego zakłada przemoc. Gdzie jest przemoc, tam nie ma polityki, gdzie zaś nie ma polityki, tam też nie ma wolności - tak przynajmniej twierdziła Hannah Arendt i solidnie to uzasadniała. Nie da się pogodzić idei wolności ze stanem wyjątkowym - choćby motywowanym ekonomicznie - w którym każe się nam żyć! Dlatego też neoliberalizm jest ideologicznym kłamstwem, ponieważ doprowadził do konieczności zastosowania przemocy, czym sfalsyfikował własne idee i założenia.
Teraz tego jeszcze nie widzimy wyraźnie, ale cała seria wydarzeń z ostatnich lat ujawnia powoli niezbyt optymistyczny widok świata opanowanego, po pierwsze, przez terroryzm, po drugie, kryzys energetyczny, po trzecie wreszcie, kryzys ekonomiczny (niedługo dojdzie jeszcze kryzys ekologiczny). W celu obrony obywateli przed zbójami z Al-Kaidy zgodziliśmy się zamienić ceniący wolność świat Zachodu w obozową zonę, pełną policyjnego i militarnego dozoru. Aby chronić ciepło w domach i nie pozwalając samochodowym bakom wyschnąć, patrzyliśmy biernie, jak rozpoczyna się wojny o ropę pod hasłami wprowadzania demokracji. Prawdopodobnie szykuje się już głowach niektórych państwowych przywódców wojna o terytoria na Arktyce, do których prawo rości sobie między innymi Rosja. Teraz spadające na łeb i na szyję giełdowe indeksy dopełniają paniki. Czy aby zachować prawo do kromki chleba z masłem na śniadanie, którą pozwoli się nam zjeść przed 40-calowym telewizorem w mieszkaniu, które będziemy spłacać do końca naszych dni, jesteśmy gotowi odwracać głowę, aby nie widzieć tego, ile to wszystko naprawdę kosztuje i że w imię wolności staliśmy się niewolnikami?

IV.Wolimy Amerykanów od azjatyckich hord. Sam pisałem niedawno, że w sytuacji wojny wybierzemy raczej amerykańskie niż rosyjskie karabiny. To prawda, ale pojawić się musi też pytanie, za jaką cenę? Czym będziemy się różnić niedługo od Niemców odwracających głowę od nazistowskich sal tortur, a potem komór gazowych, tylko po to, aby zachować kilka przywilejów konsumenta?
Gdzie tu jednak wina neoliberalizmu? Ideologia ta wszędzie tam, gdzie była wprowadzana, powodowała przetrącenie kręgosłupa obywatelskiej aktywności. Margaret Thatcher, przy całym swoim uroku i wielu zasługach, pacyfikowała bezwzględnie strajkujących górników. Augusto Pinochet w Chile wrogów politycznych, w tym kobiety i dzieci, kazał rozstrzeliwać na stadionach. U nas z kolei wszystko się zaczęło się jeszcze za komunizmu, kiedy za pomocą stanu wojennego Solidarność została rozbita wraz z bezprecedensowym poczuciem wspólnoty Polaków. Karol Modzelewski powiedział potem, że neoliberałowi Leszkowi Balcerowiczowi - autorowi naszego cudu gospodarczego - nie poszło by tak łatwo, gdyby Wojciech Jaruzelski pierwej nie przetrącił Polaków swymi represjami.
Teraz neoliberałowie, aby chronić swoje aktywa, są gotowi na wiele, a stawka jest podbita do niewyobrażalnych rozmiarów. Najpierw zwolennicy Hayeka i Friedmana z zapamiętaniem krytykowali komunizm i jego zbrodnie. Potem, jak w Chile na przykład, pod osłoną czołgów, karabinów i izb tortur sami taką politykę uprawiali. Teraz i na cywilizowanym Zachodzie pozwala się na legalne torturowanie ludzi; nawet w Polsce, o czym niedawno doniosły media. Przygotowywane jest w naszym kraju prawo, które będzie pozwalało na wywożenie podejrzanych o terroryzm poza nasze granice do państw, gdzie w salach tortur wydobędzie się - dla dobra ładu oczywiście - odpowiednie zeznania. Wiadomość ta nie wywołała żadnej dyskusji, za to pochwalili ją eksperci od prawa i bezpieczeństwa publicznego, jak na przykład dr Krzysztof Liedel z Collegium Civitas. Gdzie są granice obywatelskiego przyzwolenia na zło? Kiedy pojawi się pojecie "terroryzmu ekonomicznego" i represje z tym związane?

Spiskowe teorie głoszą, że wszystkie te kryzysy zostały celowo wywołane, aby móc zniewolić skutecznie człowieka i swobodnie sprawować swoje ekonomiczne i polityczne rządy. Nie warto wierzyć w takie teorie - są one zawsze podszyte znaczą neurozą autora. Nikt nie musiał tego organizować. Sami swoją zachłannością i nienasyconym konsumpcjonizmem pozwoliliśmy na to, aby nasza wolność odeszła przy wtórze "śmiechu z puszki" z "opery mydlanej". Najgorszy rodzaj zniewolenia jest wtedy, kiedy źródło niewoli to zarazem źródło przyjemności...

V.W znakomitym niemieckim filmie pt. "Free Reiner", który wyświetlało niedawno dla dwóch osób (tyle przyszło na seans) nasze kino Forum, główny bohater zaczyna walkę z ogłupianiem od wyrzucenia przez okno swojego 40-calowego telewizora LCD. Z całą pewnością warto się zatrzymać na chwilę i pomyśleć nad tym wszystkim. Przez jeden chociaż dzień przestać słuchać ekspertów i gadających głów i nie rozpoczynać poranka dnia od przeglądu prasy - po prostu pomyśleć. Peter Sloterdijk, niemiecki filozof i kontynuator wspomnianej wcześniej Szkoły Frankfurckiej, w jednej ze swoich książek napisał, że "jesteśmy ludźmi, przed którymi ostrzegali nas rodzice". Pomyślmy, czy przypadkiem nie miał racji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny