Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czesław Waliński - zegarmistrz z Lipowej i Malmeda

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Fragment witryny zegarmistrza
Fragment witryny zegarmistrza Archiwum
O Czesławie Walińskim można napisać książkę, bo miał życie wyjątkowo aktywne.

Zacznijmy opowieść od ojca pana Czesława. Aleksander Waliński jako ochotnik wziął udział w wojnie z Rosją bolszewicką w 1920 r. W definitywnie już wolnym Białymstoku podjął pracę w fabryce kapeluszy Nowika i był to bardzo dobry adres. Trafiła się jednak możliwość przejścia na własne. Marszałek zadbał o swych żołnierzy, wielu z nich dostało ziemię, powstawały osady wojskowe.

Aleksander Waliński odebrał pozwolenie na sprzedaż wyrobów tytoniowych i prasy. Stolarz - chyba bez fantazji, co poświadcza załączone zdjęcie - wykonał kiosk. Mierny, ale z dobrą lokalizacją, bo na rogu Rynku Kościuszki i ul. Zamenhofa. Po II wojnie światowej należało na wszelki wypadek odsunąć się na dalekie pobocza, toteż senior Waliński stał się sadownikiem (sto drzew) przy ul. Kawaleryjskiej; zmarł w 1961 r.

W domu przy Miłej (ustąpiła miejsca Politechnice Białostockiej), a potem przy Bema 48 dorastał Czesław Waliński. Edukację pobierał w Szkole Powszechnej nr 11 przy Mazowieckiej 35. Poszedł w ślady starszego ucznia jedenastki - Ryszarda Kaczorowskiego i w 1933 r. wstąpił do harcerstwa. Mundurek uszyła chyba mama, więc druh wyglądał chwacko, zwłaszcza w pozycji na baczność. W czasie okupacji niemieckiej zasilił struktury AK, a pseudonim "Czarny" wziął od koloru włosów. Okazał się bardzo przydatny jako fotograf, kolporter prasy konspiracyjnej i magazynier środków opatrunkowych. O tym jednak za tydzień.

Zegarmistrz Czesław Waliński

Nauki zegarmistrzowskie Czesław Waliński zaczął pobierać w 1946 r. u Mikołaja i Leonida Żyłkiewiczów, właścicieli zakładu przy ul. Kilińskiego. To była familia z tradycjami, bo i ich ojciec - Konstanty zegarmistrzował przed wojną przy ul. Lipowej (koło cerkwi). Co nie bez znaczenia, Konstanty w chwilach wolnych uprawiał kolarstwo i w obu dziedzinach cieszył się zasłużoną sławą. Zegarki regulował z dokładnością szwajcarską, na metę starał się przybyć szybciej od innych.

Pan Czesław po dwóch latach nauk założył wraz ze wspólnikiem zakład zegarmistrzowski przy ul. Kilińskiego. W pewnych momentach klienci musieli uważać, by im coś na głowę nie spadło, ale to były roczniki wojenne, zahartowane. Proszę za to popatrzeć, jak gustowny szyld zachęcał do przyniesienia tu swych chronometrów i to o różnych gabarytach.

Kolejne miejsce pracy Czesława Walińskiego znajdowało się przy Lipowej, obok popularnego w Białymstoku baru mlecznego, jeszcze następne przy ulicy Malmeda. Tu już rządził sam, miał dobry widok przez okno. Na wystawie stało kilka gadżetów, w tym obywatel z prawą ręką uniesioną do góry i hasłem -nakazem: "Sprawdź swój zegarek". Można było dodać - najpierw sprawdź, czy go jeszcze masz. Szacunek budził duży zegar z nazwiskiem mistrza. Trudno uwierzyć, ale to cudo odmierza nadal czas w oknie pewnej firmy przy ul. Malmeda. To tu pan Czesław przeżył sympatyczny moment, kiedy jeden z klientów rozpoznał w nim fotografa, który za Niemca zrobił zdjęcie do fałszywego dokumentu. Obie okupacje różniły się i tym, że za Niemców podrabiano ausweisy, a za Rosjan uzdrawiano zegarki, bo popyt był wielki.

Czesław Waliński przepracował w zawodzie 60 lat, kolejne lata wyrabia w tym samym fachu jego syn.

Współpraca Marek Jankowski

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny