Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czechy Orlańskie: 10 lat temu od iskry z pociągu spłonęło 100 ha lasu i 12 budynków

Fot. Krystyna Kościewicz
Sytuacja rozwijała się bardzo groźnie. Słychać było wołanie to nie las się pali, a ziemia płonie – mówił do zebranych Anatol Pawłowski, wójt gminy Dubicze Cerkiewne, wieloletni działacz OSP.
Sytuacja rozwijała się bardzo groźnie. Słychać było wołanie to nie las się pali, a ziemia płonie – mówił do zebranych Anatol Pawłowski, wójt gminy Dubicze Cerkiewne, wieloletni działacz OSP. Fot. Krystyna Kościewicz
11 czerwca 2000 roku od iskry z pociągu mogła spłonąć cała wieś. Ogień strawił 100 hektarów lasu i 12 budynków gospodarczych.

W sobotę został odsłonięty krzyż dziękczynny oraz tablica upamiętniająca żywioł. Przyjechała orkiestra OSP i mażoretki z Hajnówki. Mszę celebrował Prawosławny Ordynariusz Wojska Polskiego biskup Jerzy.

Na pomysł uczczenia 10 rocznicy groźnego pożaru wpadli mieszkańcy wsi. Sami złożyli się na krzyż dziękczynny i tablicę pamiątkową. Wykonał je Mikołaj Korch, miejscowy artysta ludowy.

Na dzień przed swoją śmiercią w katastrofie smoleńskiej, arcybiskup hajnowski Miron, zaakceptował projekt krzyża i objął patronat nad uroczystością. Nabożeństwo w Czechach celebrował bp siemiatycki Jerzy, następca abp Mirona na stanowisku ordynariusza Wojska Polskiego. Poza nim byli ks. Sławomir Awksietijuk, proboszcz parafii w Dubiczach Cerkiewnych, ks. Jan Krasowski, proboszcz parafii św. Zygmunta w Kleszczelach i ks. Jan Wołkowycki, kapelan powiatowej straży pożarnej.

Pamiątkową tablicę odsłonili: Helena Bereźniak z komitetu organizacyjnego, Jerzy Karpiuk, przewodniczący rady gminy Dubicze Cerkiewne oraz Włodzimierz Masalski, sołtys Czech Orlańskich.

Piotr Pryczynicz, aspirant sztabowy w stanie spoczynku, w 2000 roku był naczelnikiem wydziału operacyjno-szkoleniowego komendy powiatowej PSP w Hajnówce. Uczestniczył w akcji ratowniczej w Czechach.

- Pożar wkraczał od końca wioski. Tam broniliśmy lasu - wspomina. - Było ciężko. Udało się dzięki ofiarności strażaków ochotników, bo nasze siły zawodowe są ograniczone. Było bardzo dużo jednostek OSP, bo akurat w Białowieży odbywały się zawody.

Wszystkie siły zostały wezwane do obrony przed ogniem samej miejscowości oraz kompleksu leśnego położonego wokół niej.

- O ile pamiętam, spaliło się 11 budynków inwentarskich i stodoła. Wszystko od strony lasu. Na szczęście udało się uratować budynki mieszkalne. Jednak zarzewie ognia były przenoszone nawet na drugą stronę ulicy. Iskry leciały na podwórka, a odległość od ognia wynosiła jakieś 300 metrów. Paliły się drewniane ogrodzenia, taka była temperatura - opowiada Piotr Pryczynicz.
Pożar wybuchł od iskry wyrzuconej przez pociąg. Cała wieś mogła spłonąć.

- 11 czerwca 2000 roku, drobne, ale rozżarzone fragmenty klocków hamulcowych przejeżdżającego pociągu relacji Czeremcha - Hajnówka , spowodowały wybuch pożaru, który poważnie zagroził życiu mieszkańców. Las zaczął się palić wzdłuż torów, około godz. 10:30, na długości kilku kilometrów - mówił do zebranych Anatol Pawłowski, wójt gminy Dubicze Cerkiewne, wieloletni działacz OSP. - Silny wiatr błyskawicznie rozprzestrzenił ogień. Sytuacja rozwijała się bardzo groźnie. Słychać było wołanie to nie las się pali, a ziemia płonie.

Hydranty przestały działać, a zbiorniki hydroforni w Dubiczach Cerkiewnych były puste. Wody brakowało niemal w każdej miejscowości gminy Dubicze Cerkiewne. Jedynym jej źródłem był zbiornik Bachmaty. Tam utworzono zapasowy punkt czerpania wody. Sześć motopomp pompowało wodę do 13 wozów gaśniczych, które dowoziły ją na miejsce akcji.

Do gaszenia pożaru użyto także dwóch helikopterów oraz samolot gaśniczy Dromader.
Ale nie tylko strażacy walczyli z pożarem.

- 60 pracowników nadleśnictwa, samoloty wynajmowane przez Lasy Państwowe. Wszyscy razem z ratownikami gasili pożar - mówi Jerzy Andrzejuk, nadleśniczy Nadleśnictwa Bielsk. - Szczególne podziękowania należą się mieszkańcom Czech i okolicznych wsi. Oni zawsze, gdy jest pożar lasu, reagują natychmiast.

O godz. 22:30 pożar ugaszono, zagrożenie zlikwidowano. Mieszkańcy odetchnęli z ulgą.
Straty były jednak ogromne. Po ośmiu latach sądów z PKP, ostatni poszkodowany otrzymał w końcu odszkodowanie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny