Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cudem przeżył atak bandytów. Szokująca historia 17-latka

Antoni SOKOŁOWSKI
- Syn miał rany na całym ciele, w tym na głowie. Na szczęście większość już się zagoiła – pokazuje Wojciech Wójtowicz, ojciec Jakuba.
- Syn miał rany na całym ciele, w tym na głowie. Na szczęście większość już się zagoiła – pokazuje Wojciech Wójtowicz, ojciec Jakuba. Tadeusz Klocek
Jakub Wójtowicz z Radomia stracił rękę, gdy został brutalnie pobity i porzucony na torach. Sprawcy wciąż są na wolności.

Ważne

- Syn miał rany na całym ciele, w tym na głowie. Na szczęście większość już się zagoiła – pokazuje Wojciech Wójtowicz, ojciec Jakuba.
- Syn miał rany na całym ciele, w tym na głowie. Na szczęście większość już się zagoiła – pokazuje Wojciech Wójtowicz, ojciec Jakuba. Tadeusz Klocek

Jakub Wójtowicz, stracił rękę po tym, jak pobili go bandyci i nieprzytomnego porzucili na torach kolejowych. Tam Jakuba przejechał pociąg.

Ważne

Caritas Diecezji Radomskiej uruchomił konto, na które można przekazywać pieniądze niezbędne do zakupu protezy i na rehabilitację Jakuba. Wpłaty można dokonywać na: Caritas Diecezji Radomskiej ulica Kościelna 5 26 - 604 Radom numer konta: 45 1240 3259 1111 0000 2989 1757 z dopiskiem "Jakub Wójtowicz".

Gdy pędzący pociąg dojeżdżał w sylwestrową noc do Radomia, tuż przed dworcem zaczął hamować: na torach leżał młody człowiek. Nie było już szans na zatrzymanie składu. Rozpędzone wagony sunęły po szynach, przejechały po leżącym, miażdżąc kołami rękę.

- Nie pamiętam całego zdarzenia, nawet nie pamiętam, kiedy napadli na mnie i na mego kolegę, gdy przechodziliśmy tunelem pod torami - mówi cicho Jakub.

DRAMAT W SYLWESTRA

Tragiczne zajście miało miejsce w sylwestrową noc, niespełna dwa miesiące temu. Mimo luk w pamięci nastolatka, wiele szczegółów jest znanych. Jakub nie był sam, na nocną przechadzkę wybrał się ze swym kolegą - studentem uczącym się w Warszawie. Z jego relacji, z opisu służb ratunkowych, policji, da się odtworzyć przypuszczany bieg zdarzeń.

- Mieszkamy na obrzeżach Radomia, a w sylwestrową noc Jakub postanowił, że wybierze się wraz z kolegą, do centrum Radomia. Tam chcieli razem obejrzeć fajerwerki - opowiada Wojciech Wójtowicz, ojciec Jakuba.

Obaj szli ulicą Słowackiego. Po drodze mieli jeszcze do pokonania tunel pod torami kolejowymi. W pobliżu była już grupa młodych mężczyzn i tam właśnie doszło do mordobicia.

Jeden z bandytów miał uderzyć Kubę. - Powstała potem taka wersja, że Jakub przechodząc przez tunel miał potrącić ramieniem jakąś dziewczynę. Nikt nie wie o takim incydencie. Jednak nawet gdyby doszło do czegoś takiego, to nie tłumaczy to bestialstwa napastników - mówi tata ucznia.

Bandyci zaczęli szarpać ucznia i studenta. Gdy ci zaczęli się bronić, w ruch poszły pięści. Napastnicy kopali Jakuba i jego kolegę, bili, skakali po całym ciele. Ciężko poraniony student odczołgał się w krzaki. Jakub - jak się wydaje - rzucił się w drugą stronę, usiłował uciec.

KREW NA SZYNACH

Nikt nie wie, jak uczeń znalazł się na torach. Wszystko wskazuje, że bandyci zawlekli nieprzytomnego, pokrwawionego Jakuba i rzucili go na szyny. Chwilę później nadjechał pociąg. Lokomotywa przejechała po leżącym...

W tym czasie pokrwawiony i okradziony student, kolega Jakuba przedzierał się krzakami. Uciekał, ale i jednocześnie szukał ucznia. Nie znalazł go.

- Student bał się, że bandyci wrócą i po niego. Bał się napastników. Gdy wyszedł pokrwawiony, bez pieniędzy na ulicę, jeden z taksówkarzy ominął go, nie chciał mu pomóc - opowiada tata Kuby.

Student zaczął opłotkami przedzierać się do domu. W tym czasie po ulicach krążyli ci, co wracali z sylwestrowych pokazów. Student omijał ich w obawie, by nie zostać pobitym. Po jakimś czasie dotarł do domu.

STRACH

Jeszcze zanim wiadomości o napadzie dotarły do rodziny ucznia, już jego bliscy zaczęli się niepokoić, czemu tak długo nie wraca.

- Przyszedł do mnie sąsiad, ojciec studenta. Opowiedział, że jego pokrwawiony syn dotarł do domu, ale nie wiadomo, co dzieje się z Jakubem - przypomina pan Wojciech.

Jednak za chwilę pod dom podjechała policja, a ze szpitala dodzwoniła się do rodziny pielęgniarka. - Syn miał wypadek - tak usłyszałem w słuchawce - smutno mówi pan Wojciech.
RATOWAĆ ŻYCIE

Jeszcze tej samej nocy rodzina Jakuba dotarła do szpitala przy ulicy Tochtermana. Ranny Jakub leżał na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej szpitala. Lekarze robili co mogli, by ratować życie chłopca.

- Lekarz pokazał nam zdjęcie: na uratowanie ręki nie było szans - koła pociągu zmiażdżyły przedramię. Na rentgenie widać było tylko miazgę. Trzeba było amputować, by ratować syna. Podpisaliśmy zgodę na amputację - ojciec Jakuba ociera dłonią załzawione oczy.

Pierwsze dni po operacji były najtrudniejsze. Najbliżsi czuwali przy chorym. - Gdy się dowiedzieliśmy, co się stało z Jakubem, zaczęliśmy go odwiedzać w szpitalu - mówi Tomasz Madej, wychowawca klasy do której chodzi Jakub w Zespole Szkół Technicznych.

Po kilku tygodniach pobytu pod opieka lekarzy kryzys minął. Jakub zaczął śmiało spoglądać na świat, zaczął ćwiczyć. - Już w szpitalu prosił personel, by pozwolili mu samemu się obsługiwać - opowiada ojciec.

Ale to dopiero początek drogi, by Jakub zaczął radzić jak należy. Po feriach wrócił do szkoły, tu ma swoich kolegów.

TRWA ŚLEDZTWO

Bandytów do dziś nie udało się znaleźć. Nie wiadomo więc nadal, kto i dlaczego pobił ucznia i jego kolegę. - Cały czas prowadzimy intensywne śledztwo. Mamy wiele wątków w tej sprawie - zapewnia Justyna Leszczyńska z Komendy Miejskiej Policji w Radomiu.

Policja sprawdza też, w jaki sposób Jakub znalazł się na torach. Nie jest wykluczone - co zakłada policja, że to nie napastnicy zawlekli ucznia na szyny. Być może chłopiec uciekając nocą, zamroczony uderzeniami bandziorów, sam wpadł pod koła.

ZBIÓRKA NA PROTEZĘ

Choć Narodowy Fundusz Zdrowia funduje protezy, to jednak tylko do niewielkiej sumy. - Sprawdzaliśmy, ze Fundusz pokrywa zakup protezy do siedmiu tysięcy złotych. Chcemy, by Jakub miał najlepszą protezę, a taka kosztuje nawet 300 tysięcy złotych. Można ją wykorzystywać przy codziennych czynnościach, a na tym nam najbardziej zależy - mówi wychowawca klasy.

Sami uczniowie, koledzy z klasy wpadli na pomysł, by zorganizować zbiórkę na rzecz Jakuba. - Chcemy w Radomiu zrobić koncert, a dochód zasili konto, z którego kupimy protezę - będziemy szukać wsparcia i wierzymy, że zbierzemy pieniądze dla Jakuba - mówią uczniowie - Mikołaj Kacprzak i Kacper Lackowski.

Caritas Diecezji Radomskiej przychylił się do prośby wychowawcy i uczniów i uruchomił konto, na które można przekazywać pieniądze niezbędne do zakupu protezy i na rehabilitację Jakuba - patrz ramka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie