Coraz więcej fałszywych banknotów na Opolszczyźnie

sxc.hu
sxc.hu
Czasem są tak dobrze podrobione, że tylko fachowiec odróżni je od prawdziwych.

Tydzień temu 18-latek z Kluczborka wszedł do jednego z tamtejszych supermarketów, zrobił zakupy i chciał zapłacić za nie fałszywą "setką".

Kasjer rozpoznał podróbkę i zawiadomił policję. Funkcjonariusze zatrzymali 18-latka. W ich ręce wpadł również jego rówieśnik i 31-letnia kobieta. Podczas przeszukania mieszkania jednej z zatrzymanych osób kryminalni znaleźli kolejną podrobioną 100-złotówkę.

Miesiąc temu natomiast pod Głubczycami funkcjonariusze CBŚ zatrzymali czterech mężczyzn, którzy mieli przy sobie 16 fałszywych 100-złotówek. Fałszywe pieniądze pojawiły się również ostatnio w Namysłowie. Nad sprawą pracują tamtejsi kryminalni.

W ub.r. na Opolszczyźnie zanotowano 40 przypadków fałszowania banknotów i 43 przypadki wprowadzenia fałszywek do obiegu. W tym roku tylko w pierwszym kwartale takich przypadków było odpowiednio 11 i 8. I nie ma się co łudzić, że skala problemu się na tym kończy.

To raczej szczyt góry lodowej. Ile fałszywek krąży po Polsce, tego nie wiadomo. Wiadomo za to, iż niektóre są tak profesjonalnie wykonane, że laik nie odróżni ich od prawdziwych. Jasne jest jeszcze jedno: proceder kwitnie, chociaż grożą za to drakońskie kary.

- Fałszowanie pieniędzy traktowane jest jak zbrodnia, grozi za to od 5 do nawet 25 lat więzienia - mówi prokurator Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu.

Policjanci i pracownicy Narodowego Banku Polskiego spodziewają się, że problem nasili się przed czerwcowymi mistrzostwami Europy w piłce nożnej. - Przyjadą przecież do nas kibice z całej Europy, którzy nie mają na co dzień do czynienia z naszą walutą i łatwiej im będzie można wcisnąć fałszywkę - mówi jeden z opolskich kryminalnych.

- Dlatego w ostatnim czasie tylko na Opolszczyźnie przeszkoliliśmy 40 policjantów tak, by bez problemu mogli wychwytywać fałszywe pieniądze - dodaje Sławomir Kusz z NBP w Opolu.
Jeśli tego nie zrobi i będzie próbował pozbyć się takiego banknotu, płacąc nim gdziekolwiek i komukolwiek, popełni przestępstwo, a za wprowadzanie do obiegu fałszywek grozi nawet do 10 lat więzienia. - Ba, każdy pracownik sklepu, punktu usługowego, restauracji itp., jeśli odkryje, że klient płaci mu podrobionymi pieniędzmi, musi je zatrzymać i powiadomić policję - mówi Sławomir Kusz z Narodowego Banku Polskiego w Opolu. - Inaczej i jemu grozi odpowiedzialność karna.

Zła wiadomość dla osób, którym zostały wydane fałszywe pieniądze, jest taka, że Narodowy Bank Polski konfiskuje podróbki i nie zwraca ich równowartości w prawdziwym pieniądzu.

Według danych NBP, fałszerze najczęściej podrabiają monety pięciozłotowe oraz banknoty 10-, 20- i 50-złotowe. - To stosunkowo niskie nominały, których prawdziwość bardzo rzadko jest sprawdzana podczas transakcji, więc i prawdopodobieństwo wpadki jest mniejsze - tłumaczy Sławomir Kusz. A jak sprawdzić, czy wydane nam banknoty są prawdziwe?

Po pierwsze - dotykiem. Duże cyfrowe oznaczenie nominału, portret władcy, znaki ułatwiające niewidomym rozpoznanie nominału oraz napis Narodowy Bank Polski są wypukłe i powinny być wyczuwalne pod palcami.

- Oglądając banknot pod światło, powinniśmy zwrócić również uwagę na znak wodny, który odpowiada wizerunkowi władcy - tłumaczy Sławomir Kusz.

W każdy papierowy pieniądz wtopiona jest też nitka zabezpieczająca z nadrukowanym nominałem i skrótem zł. Sprawdzając banknot, trzeba też zwrócić uwagę na farbę drukarską. Podczas poruszania nim powinna się zmieniać barwa.

Natomiast przy banknotach 50, 100 i 200 zł podczas ich przechylania w płaszczyźnie poziomej, w zależności od kąta patrzenia, widoczne są cyfry nominału bądź korona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska