Matt McGinn był brytyjskim nastolatkiem zakochanym w punku i próbującym swoich sił w zespołach rockowych. Kiedy skonstatował, że jest za stary na niepewne życie rockmana, przez przypadek pojechał pomagać w rozstawianiu sprzętu mało znanej grupie. I przez przypadek, a może też dzięki solidności i właściwym cechom charakteru, trafił do pracy z Coldplay i towarzyszy im od nagrania "Parachutes" do dzisiaj. Z typowym dla Brytyjczyków poczuciem humoru opisuje swoje przeżycia związane z pracą z jednym z najpopularniejszych zespołów świata.
Jego miejsce w grupie jest dokładnie określone. Odpowiada za sprzęt basisty Guya Berrymana. Stroi gitary, zmienia struny, podłącza wszystkie kable, dba o całkowity komfort pracy artysty. Ale też dzięki byciu na tzw. Backstage, czyli zapleczu sceny ma możliwość poznawania innych wielkich gwiazd, nie wyłączając Gwyneth Paltrow - sławnej aktorki i miłości Chrisa Martina - lidera zespołu. Co ciekawe, na niektórych trasach, oczywiście zza kulis, to roadie grał na akustycznej gitarze intro do wielkiego hitu "Yellow".
Innym plusem tej bardzo niestabilnej i co tu ukrywać, dorywczej pracy, są podróże. Szczególnie, kiedy po raz pierwszy staje się na nowojorskiej ulicy i widzi dosłownie kadry z filmów, czy miejsca opiewane w najpopularniejszych piosenkach świata. Wspomina też o zaufaniu. Bo jak inaczej muzycy mogliby pójść na całość, szarpać struny, walić z całych sił w instrumenty, gdyby nie mieli całkowitej pewności, że nic im nie grozi, a w razie potrzeby ktoś błyskawicznie wymieni im instrument, czy wetknie właściwy kabel. No i konstatuje, że czasy szalonych imprez z lat 70. powoli mijają. A sami roadie to ludzie, którzy uwielbiają swoją pracę.
Ta książka to hołd złożony przez tak zwanego technicznego nie tyle samym Coldplay, których uważa za wspaniałych przyjaciół, ale też dość szczegółowy opis pracy, jaką musi wykonać sztab ludzi, by osoby które zapłaciły za bilety zobaczyły i usłyszały wspaniałe widowisko. Wiadomo, najważniejsi są artyści, ale kiedy muszą stanąć na wielkiej scenie, otoczeni tonami sprzętu - pomoc i wsparcie, a często zimna krew u ekipy są niezbędne.
Matt McGinn od razu uprzedza, że jego książka nie będzie opisem ekscesów erotyczno-alkoholowych. Przedstawia uczciwie blaski i cienie swojej pracy i wiemy jedno - on i rocka i Coldplay, i to co robi - po prostu kocha. Prawdziwy szczęściarz.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?