Administracja cmentarza farnego w żaden sposób nie poinformowała rodziny, że grób ich bliskiego zostanie zlikwidowany. - Na tyłach nowego pomnika, tuż przy gruncie, ktoś kazał wyryć imię i nazwisko naszego dziadka. W taki sposób mamy go teraz upamiętniać? To się w głowie nie mieści! - denerwuje się brat pani Krystyny, Andrzej Bondarewicz.
Administrator cmentarza, Kazimierz Żukowski mówi, że grób dziadka naszych Czytelników był zaniedbany. Miał więc prawo go zlikwidować.- Robimy to, jeśli po upływie 20 lat od pochówku rodzina nie płaci za dalsze istnienie grobu.
Krystyna Ozimko twierdzi, że ziemia została przez rodzinę wykupiona na zawsze. - Tak mówił mój ojciec w 1966 roku, kiedy chowaliśmy dziadka.
Administrator upiera się, że nie ma czegoś takiego jak „groby wieczyste”. - Miejsce wykupuje się tylko na 20 lat. Każdy to wie - tłumaczy.
Faktem jest jednak, że zostało to prawnie uregulowane dopiero w latach 90. - Wcześniej nikt nie słyszał o żadnych dodatkowych opłatach uiszczanych po 20 latach od pochówku - twierdzi Ozimko.
Pokazuje administratorowi zdjęcie grobu jej dziadka. Trudno nazwać go zaniedbanym. - Nie było tam żadnych chaszczy. Pochówek był przykryty płytą nagrobną. Stał też pomnik. Chce pan zobaczyć zaniedbane groby? Oto one - mówi Ozimko i pokazuje zdjęcia zarośniętych kwater z powalonymi krzyżami tuż obok nieistniejącego już grobu jej dziadka.
- Ale to są pojedyncze groby, a ludzie chcą najczęściej kupować miejsca na podwójne - mówi Kazimierz Żukowski.
Obok grobu, o którym mowa, było puste miejsce na jeszcze jeden grób. Rodzina wykupiła je również w latach 60. - Toż to czysty handel grobami! Bo jak to inaczej nazwać? - Andrzejowi Bondarewiczowi puszczają już nerwy.
Kazimierz Żukowski, choć nikt go o to nie pyta, zarzeka się, że z ludźmi, którzy kupili tu miejsce nie łączą go żadne koligacje. - Dlaczego więc ziemia z grobem naszego dziadka została sprzedana bez naszej wiedzy? Na przykład na cmentarzu św. Rocha na grobach do likwidacji umieszczane są naklejki - denerwuje się Bondarewicz.
Kazimierz Żukowski twierdzi, że na naklejki nie zgadza się proboszcz parafii ks. Henryk Żukowski. Kiedy zauważamy, że to jego rodzony brat, administrator odpiera, że nie ma to nic do rzeczy. - Ci państwo powinni przyjść do mnie, a nie do gazety. To sprawa między nimi a mną - mówi z kolei ks. Henryk Żukowski.
Nasi Czytelnicy już wcześniej byli jednak w kancelarii parafialnej. - Nie chcieliśmy iść do proboszcza, skoro administrator jest jego bratem. Jeden drugiego by bronił. Przyjął nas ksiądz dyżurny, który stwierdził , że skoro grób nie był zaniedbany, to nie mógł być zlikwidowany - twierdzi Andrzej Bondarewicz.
Rzecznik kurii katolickiej ks. Andrzej Dębski mówi, że - nie rozstrzygając, czy grób był zaniedbany czy nie - parafia powinna poinformować rodzinę, że będzie likwidowany. A skoro tego nie zrobiła, doszło do niedopatrzenia. - Zobowiązuję się, że osobiście porozmawiam z proboszczem, by na grobach, które mają być likwidowane były umieszczane naklejki.
Rodzina rozważa powiadomienie prokuratury. - Myślę, że to bardziej sprawa cywilna. Mogło dojść do naruszenia dobra osobistego - prawa do upamiętnienia osoby bliskiej - mówi adwokat Bartosz Wojda.
Radzi obu stronom porozumieć się bez wchodzenia na drogę sądową. - Jednym z rozwiązań mogłoby być przeniesienie nowego pomnika w inne miejsce - uważa Wojda.
Rodzina przyznaje, że to byłoby idealne rozwiązanie. - Odbudowalibyśmy pomnik dziadka. Oczywiście na koszt administracji cmentarza - mówi Andrzej Bondarewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?