Ciepły grudzień. Jedni tracą, inni zyskują

Mamy najcieplejszy od kilku lat grudzień. Taka pogoda nie cieszy właścicieli wyciągów narciarskich. Jest za ciepło nawet na sztuczne dośnieżanie stoków.

– Chcemy rozpocząć sezon jeszcze przed sylwestrową imprezą – mówi Janusz Andruczyk z ośrodka Szelment w Jeleniewie koło Suwałk. – Temperatura już zaczyna nam sprzyjać, ale grunt jest jeszcze za ciepły, by utrzymać warstwę sztucznego śniegu. Ale nie ma tragedii. Rok temu zaczęliśmy sezon nieco wcześniej, bo już czwartego grudnia, ale dwa lata temu był to 18 grudnia, a trzy lata temu – aż 28 grudnia.

Podobnie jest w przypadku wyciągu talerzykowego w Dąbrówce, położonej 3 km od Suwałk.

– Nie ma szans, by teraz uruchomić wyciąg – mówi Wacław Szostakowski, właściciel ośrodka. – W zeszłym roku było lepiej – działaliśmy już od trzeciego grudnia. Teraz czekamy na mróz.

Ile mogą wynosić straty małego ośrodka narciarskiego? Przy założeniu, że całodzienny karnet to koszt 15 zł, a na stoku pojawia się 50 osób to przez dwa tygodnie oznacza to 10 tys. zł mniej w kasie.

Nieco łatwiej mają sklepy narciarskie. Ich obroty też zależą od śniegu, ale niekoniecznie musi on padać w Białymstoku.

– Większy ruch w biznesie jest odczuwalny, gdy tylko spadnie śnieg w polskich górach – mówi Dariusz Galski z białostockiego sklepu Corrado, handlującego sprzętem narciarskim. – Pierwsza połowa grudnia to był zastój, ale teraz widać więcej klientów. Już jest śnieg w Alpach, funkcjonują także stoki w Białce i Zieleńcu.

Czy uda się pobić ostatnią zimę? – Będzie trudno, bo poprzedni sezon był rekordowy – przyznaje Dariusz Galski. – Ale liczymy, że osiągniemy poziom sprzedaży co najmniej taki, jaki był dwa lata temu. Prawdziwe zakupy zaczną się w styczniu.

Problemy dotykają też sprzedawców drewna na opał, ale liczą oni na to, że koniunktura poprawi się w styczniu.

– Teraz ludzie zużywają to, co kupili wcześniej, na zakupy ruszą po Nowym Roku – ocenia Jan Augustynowicz z Ogrodniczek. – Oczywiście, obroty spadły też przez łagodną zimę. Oceniam, że o około 40 proc. Ale natury nie da się oszukać.

Są też tacy, których cieszy łagodna aura i życzą sobie, by trwała ona jak najdłużej. – Pracujemy pełną parą. Teraz jest dla budowlańców złota pogoda – mówi Ryszard Zawadzki z białostockiej firmy FadBet. – Nasze tempo pracy jest tylko nieznacznie niższe niż w lipcu czy sierpniu.

Łagodna aura to też dobra informacja dla firm transportowych, które nie muszą się martwić o opóźnienia oraz wypadki samochodów spowodowane przez śnieżyce i lód.

Komentarz:

dr Anatoliusz Kopczuk,
kanclerz Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Białymstoku:

Łagodna zima to dobre zjawisko dla gospodarki – firmy ponoszą mniej kosztów w związku z odśnieżaniem, transportem. Poza tym, niektóre branże, jak np. budowlana, skorzystają nie tylko na zmniejszonych kosztach, ale także na zwiększonej produkcji. Ich większe obroty spowodują nie tylko lepsze wskaźniki produkcji przemysłowej, ale także niższą stopę bezrobocia. Skorzysta również przeciętny konsument, mniej wydając na ogrzewanie. A jeżeli Kowalski będzie mieć więcej pieniędzy w portfelu, będzie mógł więcej przeznaczyć na konsumpcję, co także jest dobre dla gospodarki. Oczywiście niektóre firmy zanotują niższą sprzedaż, jak np. elektrociepłownie. Ogólny bilans łagodnej zimy jednak jest pozytywny.