Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cień, czyli grunt to nie stracić głowy i panowania - nie tylko nad samym sobą

Redakcja
Kapitalna scena zalotów Ministra do śpiewaczki Julii.
Kapitalna scena zalotów Ministra do śpiewaczki Julii. Bartek Warzecha / BTL
Z pozoru to prosta opowieść o człowieku, który traci swój własny cień. Przestrzega jednak przed tym, że jeśli ciemniejsza strona naszej osobowości przeważy, konsekwencje mogą być już mniej błahe.

Wojciech Kobrzyński z twórczością Eugeniusza Szwarca mierzy się nie po raz pierwszy. W Białostockim Teatrze Lalek realizował już „Nagiego Króla” (zapowiedź i recenzja tego spektaklu znajdują się pod tymi linkami). W tym roku zdecydował się na nowe odczytanie tekstu „Człowiek i Cień” inspirowanego baśnią Andersena.

Spektakl „Cień” to opowieść o brutalnej walce o władze, zderzeniu dobra ze złem, uczciwości z podstępem, prawdy z kłamstwem. Zamiast nudnego moralizatorstwa, widz otrzymuje pełną oniryzmu i absurdalnego humoru surrealistyczną tragikomedię o grupie trzymającej władzę. Tematyką i przesłaniem sztuka bardziej powinna przemówić do dorosłych, ale ze względu na swoją plastyczność i baśniowy klimat czaruje także młodszych widzów.

Gabinet cieni sięga po władzę
„Cień" to historia dobrego i mądrego uczonego Christiana Teodora (świetny Mateusz Smaczny), który ma opisać historię małego państewka. Przedziwne to miejsce. Podsłuchy, wzajemne śledzenie, machlojki to naturalne metody działania mieszkańców-ludożerców. Takie zachowania nikogo tu nie dziwią. Christian Teodor tuż po przyjeździe gubi swoje okulary, co przysporzy mu nie lada problemów. Bez nich nie dostrzega starań Anunziaty (urocza Łucja Grzeszczyk) – córki właściciela kamiennicy, gdzie się zatrzymał. Zaś Królewna (obiecująca Magdalena Bocianowska), w której zakochuje się platonicznie, wcale nie jest taka cukierkowa i niewinna jakby się wydawało. Christian Teodor nie widzi także podstępów krótkowzrocznej śpiewaczki Julii (bezbłędna Sylwia Janowicz-Dobrowolska) oraz wspólnych intryg taksatora w miejskim lombardzie (znakomity Adam Zieleniecki) i oślizgłego dziennikarzyny (ciekawy Błażej Piotrowski). Do tej galerii postaci zaliczają się także przedstawiciele władzy: Minister (kapitalny Ryszard Doliński) i Premier (rewelacyjny Artur Dwulit), którzy porozumiewają się półsłówkami, gestami, minami. Od takiego towarzystwa nieznacznie odstaje doktor (Paweł Szymański). Po latach życia w tym dziwnym kraju ludożerców wypracował sobie filozofię patrzenia na rzeczywistość przez palce.

Christian Teodor posiada swój Cień, odwrotność swojej osoby o imieniu Teodor Christian (demoniczny w charakteryzacji i kreacji Karol Smaczny). W dziwnych okolicznościach zjawa zaczyna żyć własnym życiem. Początkowo zapewniający o swoim oddaniu i przyjaźni okazuje się największym manipulatorem. To wcielenie bezwzględności, perfidii i obłudy. Makiawelicznie i przy pełnej aprobacie gawiedzi sięga po najwyższą władzę, dla której straci głowę. W przenośni i dosłownie. Staje się karykaturą samego siebie. Czyż takich historii nie znamy chociażby z polskiej polityki?

Mimo sporego ciężaru gatunkowego, spektakl skrzy fantastycznym humorem. Spotkanie Julii z Ministrem to istny teatralny cymes. Ona, niedowidząca śpiewaczka, przywołuje się do porządku ordynansem „mobilizacja uroku!” On lokajom powożącym go na wózku-tronie, nakazuje nadać sobie - w zależności od potrzeb - pozę zachwytu, oszołomienia, oburzenia… Kapitalna bardzo lalkowa scena, w której to aktor staje się marionetką w rękach swoich pomagierów. Ryszard Doliński, któremu nieobce są nietypowe wcielenia, tu osiąga aktorskie mistrzostwo.

Maskarada na kilka par
Bohaterowie tej sztuki są jak symbole doskonale podkreślone także znakomitymi kostiumami i detalami. Mroczne charaktery noszą się na czarno, ich twarze przysłaniają maski i okulary. Taksator obwieszony jest łańcuchami, dziennikarz częściowo odziany jest w lateks. Królewna zaś ma na sobie owszem piękną krynolinową suknię, ale za to w niepokojącej czerni. Popiersie Premiera usiane są medalami i odznaczeniami. Minister nosi je nad barkami. Tylko Christian Teodor i Anunziata ubrani są w biel symbolizującą niewinność, czystość i uczciwość. Tak proste skojarzenia nie drażnią.

Ciekawie prezentuje się scenografia (dzieło Joanny Braun). Moduły, które w zależności od sceny tworzą pokój uczonego, park, ulicę lub odległy balkon Królewny, grają razem z aktorami. Zmiana dekoracji stanowi istotny i zabawny element całego przedstawienia.

W spektaklu wykorzystano powszechnie znane fragmenty suit i symfonii Sergiusza Prokofiewa. Muzyka tej historii raz dodaje lekkości, innym razem niesie poczucie grozy.

Happy end – ale czy na pewno?
Klasyczna baśń powinna dobrze się kończyć. W historii opowiedzianej na scenie Białostockiego Teatru Lalek przede wszystkim zwycięża rozsądek. „Cień” reżyserii Wojciecha Kobrzyńskiego u dorosłych widzów pozostawi jednak poczucie, że ta opowieść ma jednak odniesienie do naszej rzeczywistości. I to bardzo duże. Zaś zakończenie wcale nie są takie abstrakcyjne i niemożliwe. Bo choć Christian Teodor wybiera najbardziej optymalne rozwiązanie, to w świecie, w którym przez chwilę gościł, nic się nie zmienia. Co najwyżej dekoracje. Bo jak szepczą miedzy sobą ludożercy „grunt to nie stracić głowy".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny