Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciemne sprawki Zielonych

Tomasz Żukowski
Działalność białostockiej Federacji Zielonych bada katowicka delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Chce ustalić, czy białostoccy Zieloni brali ekoharacze od inwestorów.

Chodzi o proceder, jaki organizacja ta uprawia od 1999 roku - oprotestowuje niemal każdą inwestycję w Białymstoku, a potem oferuje inwestorom swoją pomoc - przygotuje opracowanie, które sprawi, że cała inwestycja nie będzie już sprzeczna z przepisami o ochronie środowiska. Za doradztwo Federacja, a dokładnie jej prezes Rafał Kosno, inkasuje kilka lub kilkanaście tysięcy złotych, dając inwestorowi gwarancję, że już więcej nie będzie utrudniać mu życia.

1.

Sprawa prowadzona przez Wydział Postępowań Karnych ABW w Katowicach ma zasięg ogólnopolski. Prokuratura i ABW zajęły się tzw. ekoharaczami i pobieraniem pieniędzy przez organizacje ekologiczne za odstąpienie od protestów, za sprawą działalności organizacji Obywatelski Ruch Ekologiczny. Jeden ze śladów prowadził do Białegostoku, do Federacji Zielonych. Na przełomie 1999 i 2000 roku toczyła ona spór z firmą InterCommerce, która przygotowywała budowę hipermarketu Carrefour u zbiegu ulic Hetmańskiej i Jana Pawła II.
Według ABW InterCommerce jest jedną z wielu pokrzywdzonych firm.
- Postępowanie jest jeszcze na takim etapie, że trudno nawet mówić, czy, kiedy i komu mogłyby być przedstawione zarzuty. Z pewnością jest ona poważna, bo tylko takimi się zajmujemy - mówi Michał Cichy z delegatury ABW w Katowicach.
Zaskarżając decyzję lokalizacyjną hipermarketu Carrefour Federacja Zielonych powoływała się na to, że obiekt przy Hetmańskiej sprzeczny jest z planem zagospodarowania przestrzennego i polityką transportową miasta. Ostatecznie jednak Zieloni wycofali protest.
Kosztowało to inwestora 5 tysięcy złotych w gotówce i obietnicę kolejnych 10 tysięcy, po tym jak InterCommerce będzie już miał pozwolenie na budowę.
- Te pieniądze, które zapłaciliśmy Federacji, to niewielka kwota, dla nas bez znaczenia. Można powiedzieć, że zapłaciliśmy za opracowanie, tyle ile było dla nas warte, czyli niewiele - ocenia Rudolf Skowroński, prezes warszawskiego InterCommerce. - Nie pamiętam już nawet, czego ich opracowanie dotyczyło i czy z jego powodu zmieniliśmy coś w projektach budowy.
Zastrzega, że to nie on, ani jego firma złożyła doniesienie na Federację Zielonych. - To Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego poprosiła nas o wszystkie dokumenty w tej sprawie, więc je przekazaliśmy - dodaje Skowroński.

2.

Federacja Zielonych działa od 1996 roku. Przez ostatnie lata jej aktywność to niemal wyłącznie zaskarżanie inwestycji i przygotowywanie płatnych opracowań dla inwestorów. Wcześniej organizowała lub współorganizowała imprezy na Dzień Ziemi, Dzień Bez Samochodu, starała się o stworzenie deptaka na Lipowej i budowę ścieżek rowerowych w mieście.
Po raz pierwszy o zarobkowej działalności stowarzyszenia pisaliśmy w styczniu 2002 roku. Shell, który starał się o budowę stacji paliw przy ulicy Branickiego, zapłacił Zielonym 5 tysięcy. Warszawska firma Elbud, która budowała linię energetyczną przy tej samej ulicy, wpłaciła na rzecz stowarzyszenia co najmniej 15 tysięcy złotych. Zapłacił koncern Esso, zapłacił przedsiębiorca, który chciał wybudować przy ulicy Antoniukowskiej centrum handlowo-sportowe Antoniuk. Przy każdym proteście stowarzyszenie reprezentowała jedna osoba - Rafał Kosno - założyciel i prezes.

O dokumenty dotyczące protestów Federacji ABW prosiła też Urząd Miejski. Magistrat przekazał część korespondencji, jaką była wymieniana między urzędem, inwestorami i stowarzyszeniem. Wśród tych dokumentów jest m.in. propozycja Federacji Zielonych skierowana do firmy Ekosystem z Bydgoszczy, która stara się o wybudowanie stacji bazowej telefonii komórkowej na terenie hipermarketu Auchan. Federacja proponuje Ekosystemowi swoje usługi, wycenia je na 2 tysiące złotych (tysiąc przed pozwoleniem na budowę, tysiąc po), zachęca inwestora do skorzystania z oferty "oszczędnością czasu" - jeśli zapłaci Federacji, czas oczekiwania na decyzję urzędu będzie o 2 - 3 miesiące krótszy.
Żądania Rafała Kosno oburzyły inwestora.
- Działalność stowarzyszenia, które podając się za reprezentanta interesu społecznego zamierza czerpać z tego tytułu korzyści majątkowe, w żaden sposób nie mieści się w porządku prawnym Rzeczpospolitej Polskiej - skarżył się białostockiemu Urzędowi Miejskiemu Andrzej Sobczak, członek zarządu Ekosystemu. Z kolejnych pism Federacji złożonych w magistracie wynika, że podobne propozycje "umowy darowizny" mogły dotyczyć także masztów telefonii komórkowej, co do których miasto wydawało decyzje lokalizacyjne w latach 2001-2003.
Na razie nie wiadomo, czy prokuratura z Katowic i ABW zbadają te wszystkie przypadki. Według naszych informacji Federacja tylko przez ostatni rok podpisała pięć lub sześć umów darowizny z inwestorami.
- Z uwagi na dobro postępowanie nie możemy udzielać żadnych informacji o biegu tej sprawy. Więcej o białostockim wątku będzie można powiedzieć dopiero za kilka miesięcy. Obecnie tajemnicą śledztwa jest także to, ile firm bierzemy pod uwagę jako ewentualnie poszkodowane przez białostockie stowarzyszenie - mówi Tomasz Tadla, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

3.

Rafał Kosno ma w tej chwili spore kłopoty z przekonaniem inwestorów, że warto skorzystać fachowych opracowań Federacji. Przede wszystkim dlatego, że stowarzyszenie nie jest uznawane przez Urząd Miejski za stronę w postępowaniach administracyjnych.
Przyczyną kłopotów z wiarygodnością stowarzyszenia jest zamieszanie związane z jego władzami. Zgodnie ze statutem Federacji Zielonych kadencja zarządu trwa 2 lata. Rafał Kosno, wybrany na prezesa w czerwcu 1999 roku, przestał nim być w czerwcu 2001 roku. Dopiero kilka miesięcy po tym terminie odbyło się walne zgromadzenie członków Federacji. Zostały wybrane nowe władze, prezesem znów został Rafał Kosno, na którego głosowało ośmiu uczestników zebrania.
To dziwne, bo według jednego z obecnych na walnym zgromadzeniu Zielonych na spotkaniu było zaledwie sześciu członków Federacji, reszta głosów oddana była "z upoważnienia". Sześć osób, które przyszły na spotkanie, podzieliło między siebie stanowiska w zarządzie i komisji rewizyjnej stowarzyszenia.
Sam Kosno zapewnia, że na walnym było ośmiu członków, z tym że tylko sześciu fizycznie. Dwie osoby przez telefon powiedziały, jak chciałyby głosować.
Sprawą zainteresował się Urząd Miejski, który zgodnie z ustawa o stowarzyszeniach sprawuje nadzór nad białostockimi organizacjami. Zakwestionował wybory, do sądu rejonowego złożył wniosek o ustanowienie kuratora dla stowarzyszenia. Kuratora na razie nie ma - działania magistratu zaskarżył Rafał Kosno. Sąd Apelacyjny skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia do sądu rejonowego.
Rafał Kosno jest pewien, że cała sprawa z kuratorem to zemsta władz miejskich na stowarzyszeniu i próba jego ubezwłasnowolnienia. Władze miejskie mszczą się za to, że Federacja w 2002 roku złożyła doniesienie do prokuratury na prezydenta i jego urzędników. Doniesienie dotyczy łamania w Białymstoku przepisów związanych z ochroną środowiska, m.in. przy wydawaniu pozwolenia na budowę stacji Statoil przy ul. Poleskiej.

4.

We wrześniu 2002 roku organizacje ekologiczne z całego kraju postanowiły oczyścić swoje szeregi z tzw. "ekoterrorystów". Powstała Karta Etyczna Organizacji Ekologicznych - jej pierwszy i najważniejszy punkt zakazuje organizacjom ekologicznym przyjmowania jakichkolwiek dotacji od inwestorów.
Federacja Zielonych nie podpisała Karty. Według Rafała Kosno jego stowarzyszenia nie można było zaliczyć do organizacji, które wymuszają dotacje.

Urzędnicy miejscy podejrzewają, że już od dawna liczba członków stowarzyszenia jest niższa niż 15 osób i zgodnie z prawem powinno być ono rozwiązane. Z działalności w Federacji zrezygnowało kilku jej założycieli, większość zaraz po tym, jak Rafał Kosno przyjął na przełomie lat 1999/2000 pieniądze od InterCommerce. Jednak w dokumentach sądowych Federacji nadal do niej należą. W poniedziałek ze stowarzyszenia odeszli jego sekretarz i przewodniczący komisji rewizyjnej.
- Nie wiem ilu jest członków stowarzyszenia. Prawdopodobnie mniej niż 15 osób, po moim odejściu będzie jeszcze mniej - mówi były już przewodniczący komisji rewizyjnej Zielonych. Podejrzewa, że jego śladem pójdą kolejni członkowie komisji rewizyjnej. - Zarząd upoważnił Rafała Kosno do podejmowania decyzji w imieniu stowarzyszenia. Później nie mieliśmy nadzoru nad tym, co działo się w stowarzyszeniu. Jeszcze nie otrzymaliśmy rozliczenia z tego jakie dochody ma stowarzyszenie, prezes nie rozliczył się z nami z wydatków, wiem tylko tyle, że w ubiegłym roku obroty Federacji wyniosły około 40 tysięcy złotych. O decyzjach i działaniach zarządu, o składanych w urzędzie miejskim, czy w prokuraturze skargach, byłem zwykle informowany po fakcie - mówi były szef komisji rewizyjnej Federacji. Prosi o zachowanie anonimowości. - Nie mam zamiaru firmować swoją osobą działań, co do których mam wątpliwości moralne. Razem z pozostałymi członkami komisji zamierzamy jednak dokonać kontroli zgodności działań stowarzyszenia z prawem w okresie naszej kadencji - od maja 2002 roku. Poza tym nie mamy nawet pewności, czy nasz wybór do komisji rewizyjnej odbył się zgodnie z prawem.
Co do przyszłości Federacji jej były członek widzi już teraz tylko jedną drogę - stowarzyszenie będzie zarządzane przez kuratora. A ponieważ nie ma 15 członków, kurator powinien zakończyć działalność Zielonych.

5.

Na co wydała Federacja 40 tysięcy złotych? Na pewno nie na park rzeki Białej, pieniądze właśnie na ten cel przekazała Federacji firma Elbud z Warszawy.
Według Rafała Kosno termin rozliczenia stowarzyszenia z działalności w 2002 roku upływa dopiero we wrześniu 2003. Jeżeli chodzi o park nad Białką, to pieniądze były na koncepcję jego urządzenia, leżą na razie na koncie Federacji.
Pytany o to czy wypłacał sobie wynagrodzenie zapewnia, że nie otrzymywał od stowarzyszenia pensji - dostawał tylko pieniądze za konkretne opracowania. Wysokość kwot określał oczywiście prezes stowarzyszenia, czyli sam Kosno.
Ostatnio jednym z głównych źródeł utrzymania stowarzyszenia była Elektrociepłownia Białystok. Kosno przygotował dla niej kilka opracowań dotyczących ochrony środowiska.
- Nie powiem, o jakie kwoty chodzi. To były bardzo cenne pomysły. Czy któryś wykorzystaliśmy? Nie. Były to logiczne propozycje, ale po skonsultowaniu ich z fachowcami okazywało się, że nie da się ich zrealizować - przyznaje Krzysztof Sadowski, dyrektor techniczny i członek zarządu EC.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny