I relacjonuje dalej - Wyszedłem na balkon i widzę, że "coś" leży. Zignorowałem. W pobliżu kręciło się dwóch policjantów - opowiada. Po kilkudziesięciu minutach wyszedł na papierosa. Spojrzał w dół. "Coś" w worku leży dalej. Ale tym razem wystaje z niego... but! - Wokół było już więcej funkcjonariuszy - mówił. Po kolejnej wizycie "na dymka" ujrzał twarz nieboszczyka. - Cała akcja trwała ze trzy godziny! To mi się w głowie nie mieści - denerwuje się.
Poprosiliśmy o wyjaśnienie policję. - Zawiadomienie mieliśmy dokładnie o 12.27. Po kilku minutach na miejscu pojawił się patrol. A po godzinie prokurator z grupą dochodzeniową - tłumaczy rzeczniczka policji Małgorzata Stanisławska. I wyjaśnia, że w związku z tym, że mężczyzna zmarł na ulicy, a nie na przykład w karetce, to nie można było wykluczyć, że udział mogły mieć w tym osoby trzecie.
- Musieliśmy to wszystko sprawdzić. Na miejsce poza prokuratorem i policją musiał przyjechać także technik. Wszystko to wymaga czasu - dodała M. Stanisławska. Ze wstępnych oględzin wynika, że 82-latek zmarł z przyczyn naturalnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?