Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chytra. Pożar domu pochłonął dwie ofiary. Zginęły małe dziewczynki

Arkadiusz Panasiuk, Andrzej Zdanowicz
Dwie dziewczynki - siedmioletnia i czteroletnia zginęły w pożarze domu w miejscowości Chytra. Mocno ucierpieli dziadkowie, którzy próbowali ratować wnuczki. Jednak babcia została postawiona przez prokuraturę w stan oskarżenia
Dwie dziewczynki - siedmioletnia i czteroletnia zginęły w pożarze domu w miejscowości Chytra. Mocno ucierpieli dziadkowie, którzy próbowali ratować wnuczki. Jednak babcia została postawiona przez prokuraturę w stan oskarżenia Andrzej Zdanowicz
Sąd uznał oskarżoną za osobę niefrasobliwą. Ale zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary. Babcia nie trafi do więzienia, zapłaci grzywnę.

Sąd skazał Ludmiłę Orabczuk z Chytrej koło Hajnówki za nieumyślnie spowodowanie pożaru domu, w którym zginęły dwie jej wnuczki: Julita i Weronika w wieku 4 i 7 lat. Ale wymierzył jej jedną z łagodniejszych możliwych kar: grzywnę w wysokości 3 tys. zł. Umorzył nawet koszty sądowe.

Do pożaru doszło w listopadzie ubiegłego roku. Zdaniem sądu ogień wybuchł przez niedomknięte drzwiczki w piecu, które miała zostawić pani Ludmiła. Z pieca miała wypaść iskra, która spowodowała pożar. W wyniku pożaru spłonął cały dom Orabczuków, a w nim zginęły dwie wnuczki, którymi się opiekowali. Mąż pani Ludmiły doznał natomiast bardzo poważnych poparzeń.

Chytra. Pożar domu pochłonął dwie ofiary. Zginęły małe dziewczynki (wideo)

- Sąd uznał w tym względzie oskarżoną za osobę niefrasobliwą - powiedziała w uzasadnieniu sędzia Marta Burzyńska. Ale zastosowała nadzwyczajne złagodzenie kary. - Oskarżona nie opuściła palącego się domu i gdyby jej nie wyprowadzono, zostałaby pewnie tam ze względu na dzieci. Sąd wziął pod uwagę to, iż była bardzo związana z wnuczkami, praktycznie zajmowała się ich wychowaniem.

Prokurator wini babcię za śmierć wnuczek [ZDJĘCIA]

Było tak, ponieważ matka dziewczynek z powodu pracy często oddawała córki pod opiekę dziadków.

Na odczytaniu wyroku nie było, ani Ludmiły, ani jej męża Wiktora, ani nawet obrońcy - Leszka Kudryckiego. Był jedynie jej syn Mirosław Orabczuk, który jest właścicielem posesji, na której stał spalony dom.

- Jeszcze nie wiem, czy będziemy się odwoływać od tego wyroku, ale to nie jest zły wyrok - mówi.

Prokurator, który domagał się kary roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, również nie wie jeszcze, czy złoży odwołanie.

Niezależnie od dotkliwości wyroku, rodzina Obrabczuków już poniosła karę. - Nie ma nic gorszego niż stracić ukochane dzieci i dach nad głową - mówił po pożarze pan Wiktor. - My już ponieśliśmy największą karę, straciliśmy wnuczki. Dom dzięki pomocy dobrych ludzi uda się odbudować, moje rany po pożarze też jakoś się goją. Ale wnuczek nikt nam już nie odda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny