Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chrześcijanie chodzą do chrześcijańskich kin

Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego
Rynek Kościuszki. 1919 r. Dawny przytułek ufundowany przez Branickich. W 1934 r.rozpoczęto budowę Domu katolickiego, w którym mieściło się kino Świat.
Rynek Kościuszki. 1919 r. Dawny przytułek ufundowany przez Branickich. W 1934 r.rozpoczęto budowę Domu katolickiego, w którym mieściło się kino Świat. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego
Kino Gryf. Jego lokalizacja - hotel Ritz i hetmański herb mogły sugerować że to ekskluzywny kinematograf. Jednak mimo zapewnień że w Gryfie nie ma szczurów i pcheł, nie było tu komfortu.

Nieżyjący już Aleksander Dresler, autor książki Sańka z ulicy Sosnowej, tak opisywał Gryfa. „Czworokątna, wysoka, do hali fabrycznej podobna sala widowiskowa z krzesłami ustawionymi na równej podłodze, z których patrzyło się w wysoko zwieszony ekran. Chodzili tam przeważnie białostoczanie zamieszkali po drugiej stronie Białki”. To zdanie przywołuje zaogniający się w latach 30. XX w. konflikt pomiędzy żydowskim, a tzw. chrześcijańskim Białymstokiem. Wiadomo bowiem, że centrum miasta zamieszkałe było w przeważającej mierze przez Żydów. Bojary i Wygoda to byli Polacy. Konflikt ów dotyczył głównie handlu. Dlatego w mieście pojawiły się szyldy sklepowe i na zakładach rzemieślniczych z wyeksponowanym przymiotnikiem - chrześcijańskie.

W 1937 r. ukazał się informator zawierający spis wszystkich takich firm. Utyskiwano w nim, że dotychczas nie można w Białymstoku kupić chrześcijańskich tapet, luster, walizek ,,okularów, ceraty i o zgrozo nawet wody sodowej!

Ale ku uldze kinomanów, dla których istotne było kto siedzi w kinowej kasie, ogłaszano, że „chrześcijanie chodzą tylko do chrześcijańskich kin: Światu, Gryfu i Polonii”. Ale przecież prawdziwy kinoman gotów jest i w piekle się smażyć, byle tylko mógł obejrzeć wymarzony film, choćby to miało być nawet w żydowskim kinie. Donoszono więc z dezaprobatą, że „pomimo kin chrześcijańskich są urzędnicy, którzy wolą wraz z rodzinami uczęszczać do kin, gdzie pachnie cebulą i czosnkiem”.

Do Gryfa miano chrześcijańskie nie przylgnęło tak wyraźnie. Może za sprawą, było nie było, kosmopolitycznej lokalizacji. Ritz z chrześcijańskim szyldem? No nie. Wobec tego, to co wydarzyło się w 1935 r. należy potraktować jako chuligański incydent, a nie jako przejaw wojny konkurencyjno-ideologicznej. Gryf, tak jak i pozostałe kina miał gablotę reklamową. Umieszczona była na kamienicy przy Kilińskiego 10. Pewnego październikowego wieczora, gdy już dochodziła północ, zostały w owej gablocie wybite szyby. Sprawcami byli oczywiście Żydzi - Szaja Gutman i Chilel Basz. Policja ustaliła, że obaj będąc w towarzystwie „innych osobników”, „przy wzajemnym przepychaniu się” zdemolowali chrześcijańską reklamę. Ale miasto i tak wiedziało swoje.

Z tym zajściem związane jest też inne wydarzenie. Otóż Gryf nie przez cały czas był Gryfem. Albo inaczej. Tak jak wcześniej wymiennie stosowano nazwy Przystań - Gryf, tak od 1935 r. sporadycznie pojawia się nazwa kina Popularne. I tak w Przewodniku po Białymstoku napisanym w 1939 r. przez Michała Goławskiego i Eugeniusza Kazimirowskiego w rubryce kina wymienione są: „Świat - Rynek Kościuszki 2, Pan - Marszałka Piłsudskiego 20, Popularne - hotel Ritz”. Ale jednocześnie w książce telefonicznej z tego samego roku żadnego kina Popularnego nie ma. Jest natomiast w Ritzu kino Gryf. Trudno wytłumaczyć te zmiany nazw. Być może związane były ze zmianami kierownictwa kina. Niemniej profil Gryfa vel Popularnego był taki sam. Tak było w 1935 r., kiedy to pierwszy raz pojawiła się na afiszu nazwa Popularne. Na ekranie królował szlagier „Świat się śmieje”, a na scenie prezentowano program rewiowy „Gwałtu Senzacja” w gwiazdorskiej obsadzie tancerzy, pieśniarzy i parodystów.

Ale wracajmy do żydowsko-chrześcijańskiej konfrontacji kinowej. Wydarzeniem z początku 1935 r. było otwarcie kina Świat. 23 lutego, po kilkunastu miesiącach budowy otwarty został Dom Katolicki (obecne kino Ton), który został „zbudowany według wymagań nowoczesnej techniki, posiada wielką, z łatwością mogącą pomieścić 2000 osób salę, kino, bibliotekę itp.” Inicjatorem budowy, będącej de facto rozbudową XVIII-wiecznego przytułku, był ks. dziekan Aleksander Chodyko. Na uroczystość poświęcenia i otwarcia przybyli wojewoda białostocki Stefan Pasławski, prezydent miasta Seweryn Nowakowski oraz luminarze Akcji Katolickiej. Na program artystyczny złożyły się: przedstawienie odegrane przez amatorski zespół zatytułowane Teoria Einsteina, a później wyświetlono film Przeor Kordecki.

Jak odnotowano „sala była przepełniona do ostatniego miejsca, poza tym ogromne tłumy musiały odejść z powodu braku miejsc”. Po otwarciu, w katolickiej prasie ukazał się artykuł „Pod wrażeniem kina Świat”. Pisano, że „w ostatnich czasach przybyło nam moc nowych wrażeń w związku z uruchomieniem kina Świat”. A dalej następowała wyliczanka owych wrażeń. „Wystawiony został na pierwszy ogień przepiękny, stuprocentowo polski film Przeor Kordecki. Stuprocentowo polski, bo stworzony w Polsce, przez Polaków, z kapitału polskiego w nowej polskiej, chrześcijańskiej wytwórni Rymofilm”. Pomimo tego hurraoptymizmu chrześcijańskiego pojawiły się też cienie, o których redaktor wspomniał. Zauważył, że nie wszyscy chrześcijanie zjawili się na seansach w Świecie. Przytaczał też krytyczne opinie o tym, że „film stanowczo przeszarżowany, wszędzie krzyż i krzyż, jakby to naprawdę całe zwycięstwo od tego zależało; gdyby nie wojsko nic by z Częstochowy nie zostało”.

Z takim myśleniem rozprawiał się autor artykułu bezkompromisowo. Po dydaktycznym wywodzie serwował pointę zamykającą każdą dyskusję - „zresztą zostawmy to, uczyć kogoś, to w ogóle rzecz niewdzięczna, a najbardziej uciążliwa jest praca nad dorosłymi analfabetami”. Ale pojawił się też wątek konkurencji. Autor przytaczał opinię, że „dziw to wielki, że chrześcijanie gorliwi tego kina nie zbojkotują? Słyszane to rzeczy? Kino przy kościele? Teraz dopiero wiemy, kto staje w obronie naszej wiary i obyczajów, a to tym dziwniejsze, że ci obrońcy nie są chrześcijanami. Oby tylko nasi gorliwi katolicy nie dali się nabrać na lep, uważając, że jest w tym jakaś racja, bo to tylko interes dyktuje takie słowa tym, którzy ucierpieli na kieszeni z powodu kina Świat”.

Dalej utyskiwał, że „nasi katolicy niestety - jak chodzili na filmy gorszące, tak i chodzą”. Powoływał się redaktor na autorytet papieski, który w niechrześcijańskich filmach widział nowoczesne pogaństwo. No i dlatego „kino Świat miało za zadanie krzewić kulturę prawdziwą właśnie za pomocą odpowiednich filmów obyczajowych, naukowych i historycznych. Oby zechciało to zrozumieć nasze społeczeństwo i przestało już pić z mętnych wód”.

Uf! Kto by to pomyślał, że idąc do kina zamiast pepsi z popcornem podadzą nam mętne wody. A na jakieś Bondy i inne wymysły lepiej uważać. Przecież nigdy nie wiadomo, kto nam to perfidnie podsunął.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny