- U nas sezon zaczyna się już w miesiącach letnich. Już wtedy zwiększamy produkcję - mówi pan Leszek, właściciel firmy Sas w Białymstoku, produkującej znicze, świece i artykuły chemiczne. - A od września rozpoczął się gorący okres: produkcja na eksport oraz zaopatrzenie hurtowni. Teraz trwa największa sprzedaż do sieci sklepów detalicznych.
W przypadku chyzantem sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, ponieważ o tym czy "sezon" okaże się udany, decyduje pogoda. A ta jest nieprzewidywalna i lubi płatać figle.
- Kiedy jesień jest cieplejsza, jak było rok czy dwa lata temu, to ruch zaczyna się na tydzień przed Świętem Zmarłych - mówi Benedykt Korolczuk, właściciel Gospodarstwa Ogrodniczego Korolczuk w Henrykowie.- Natomiast, kiedy jest zimno, wszystko odwleka się w czasie i ludzie kupują kwiaty dopiero na dwa dni przed świętami.
Brak zagranicznej konkurencji Jak twierdzą eksperci z tej branzy jest ona dość trudna. Dowodem na to jest fakt prowadzenia produkcji w stu procentach w oparciu o polski kapitał. - Nie słyszałem o firmach zagranicznych sprzedających w Polsce taki towar, chyba że znicze elektryczne produkowane w Chinach - dodaje właściciel SAS-a. - Osiemdziesiąt procent rocznej sprzedaży odbywa się w ciagu jednego miesiąca. Wymaga to dużych nakładów finansowych, istnieje potrzeba posiadania dużych powierzchni produkcyjnych i magazynowych.
Podobnego zdania jest Benedykt Korolczuk, hodowca chryzantem.
- Mam ponad 2,5 hektara chryzantem - mówi. - Kupują je ode mnie nie tylko prywatni sprzedawcy, ale także duże sklepy i hipermarkety. To towar specyficzny, który ciężko jest ściągnąć zza granicy.
Wcześniej - taniej
Jak zauważa pan Benedykt, różnica pomiędzy produkcją zniczy, a kwiatów polega na tym, że znicz produkuje się w kilka munut, natomiast kwiat potrzebuje o wiele więcej czasu.
- Rozsady sprowadzamy już w styczniu i wtedy zaczynamy hodowlę - mówi Benedykt Korolczuk. - Już nie ma tak, jak kilka lat temu, kiedy to ludzie kupowali bardzo dużo kwiatów i ozdób na groby. Wystarczy przejść się po cmentarzu. Widać, że jest skromniej.
Wiele osób decyduje się jednak na kupno kwiatów i zniczy nawet na kilka tygodni przed listopadowymi świętami. - Jest sporo taniej - mówi pani Krystyna, sprzedawczyni kwiatów i zniczy przy jednym z białostockich cmentarzy - Znicze duże można kupć już od sześciu złotych, za dużą, żółtą chryzantemę zapłacimy około osiem złotych. Na dwa dni przed świętami podnosi się ceny, a na Wszystkich Świętych za znicze lub kwiaty można zapłacić nawet trzy razy więcej niż tydzień przed.
Bo każdy chce zarobić
To, że cmentarne produkty drożeją przed świetami nie jest niczym zaskakującym.
- Dzisiaj ludzie prześcigają się w sprzedaży, bo każdy chce zarobć - dodaje Benedykt Korolczuk. - Chryzantema, która wychodzi ode mnie za 8 złotych, pod cmentarzem często kosztuje dwa trzy razy tyle. Hurtowo kwiaty kosztują od 1,50 do 12 złotych. Kiedy trafia do kwiaciarni, marketów, pod cmentarz jest już droższa. To prawo rynku. W tym roku jednak nie powinniśmy się spodziewać wysokich cen.
Praca ciężka, ale z zyskiem
Branża ta jest o tyle specyficzną, że choć produkcja, uprawa i sprzedaż trwa przez cały rok, to nawiększe zyski generuje raz w roku.
- Parę lat temu ogrodnictwo było bardzo opłacalne, teraz jest słabiej - mówi Benedykt Korolczuk. - Nakłady pracy są duże, inwestować też trzeba.
Podobnego zdania są producenci i sprzedawcy zniczy.
- Konkurencja jest coraz większa, zysk z roku na rok mniejszy, osiągany głównie poprzez zwiększenie sprzedaży. A to niełatwe wobec skali oferty hipermarketów - przyznaje właściciel hurtowni Sas.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?