Liczba
Liczba
450 tys. zł - tyle pieniędzy znajduje się na zablokowanym koncie spółdzielni mieszkaniowej w Choroszczy. - Nie możemy ich ani pobrać, ani przelewać - mówi Piotr Gendzwiłł
Godzina 9. Do spółdzielni mieszkaniowej w Choroszczy schodzą się mieszkańcy. - Pilnujemy jej, by prezes Janusz Czyburko tu nie przyszedł. Nie wpuścimy go - ostrzega pan Bogdan.
- Tu znajdują się komputery, ważne dokumenty. Może dojść do włamania - denerwuje się Stanisław Matys.
Czytaj też: Prezes Janusz Czyburko kontra lokatorzy
Mieszkańcy dyżurują codziennie, na zmianę od godz. 7 do 15.
- Będziemy siedzieć tu do oporu. Musimy bronić naszego społecznego majątku przed tym prezesem - oburza się Tadeusz Sawko.
Pat w spółdzielni trwa od tygodni. Awantura zaczęła się w czerwcu. Poszło o 600 zł podwyżki poborów Janusza Czyburki. Gdy mieszkańcy dowiedzieli się, że prezes dostał pieniądze z wyrównaniem od stycznia 2011 roku, zaczął się szum. Chodziło o około 20 tys. zł.
Rada nadzorcza spółdzielni uznała, że uchwała o podwyżce jest nielegalna. Pod koniec czerwca walne zgromadzenie nie udzieliło Czyburce absolutorium. Wręczono mu wypowiedzenie. Jednak dotychczasowy prezes go nie przyjął. Nadal rządził.
- 26 lipca panu Czyburko wręczyliśmy wypowiedzenie dyscyplinarne - mówi Jacek Dąbrowski, przewodniczący rady nadzorczej spółdzielni. - Jednak po trzech dniach jego zwolennicy zwołali bez porozumienia ze mną kolejną radę. I przywrócili go na stanowisko prezesa.
Rada podzieliła się na zwolenników i przeciwników Janusza Czyburki. I każda ze stron broni swojej racji.
- To bzdura, że Janusz Czyburko został zwolniony. On nadal jest prezesem. Teraz przebywa na zwolnieniu lekarskim - uważa Małgorzata Nierodzik, która popiera prezesa.
On zaś nie chciał z nami rozmawiać na ten temat. Od ponad dwóch tygodni nie pojawia się w spółdzielni. A jego przeciwnicy i tak dyżurują.
Tymczasem, przez zamieszanie z zarządem, sytuacja finansowa choroszczańskiej spółdzielni stała się dramatyczna. - Konta są zablokowane. A dług wynosi aż 600 tysięcy złotych - mówi Piotr Gendzwiłł, który pełni obowiązki prezesa.
To zaległości w opłatach za wodę i prąd w blokach. Nie zapłacono też ostatniej raty kredytu zaciągniętego na ocieplenie budynków. To około 39 tys. złotych.
Problem jest też z wypłatami pensji dla pracowników, czyli księgowej, dwóch konserwatorów, pięciu sprzątaczek.
- Mieszkańcy jednak płacą za czynsz bezpośrednio u nas. Z tych pieniędzy wypłaciliśmy pobory - tłumaczy Gendzwiłł.
Sytuacja w choroszczańskiej spółdzielni jest tak trudna, że nie chcą jej komentować białostoccy prawnicy. A wczoraj zadzwoniliśmy do kilku.
W piątek odbędzie się walne zgromadzenie członków spółdzielni. - Zostaną odwołane osoby przychylne prezesowi Czyburko. Jest ich czworo - mówi Jacek Dąbrowski.
Konflikt otarł się już o policję. Funkcjonariusze z Łap prowadzili dochodzenie w sprawie ukrycia lub usunięcia dokumentów a także naruszenia miru domowego.
Więcej na ten temat przeczytasz w czwartkowym papierowym wydniu "Kuriera Porannego"
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?