Dziewięciu przestępców pochodzących z Gdańska i okolic zaczęło swoją działalność w maju 2004 roku. Pojawiali się wszędzie: od Trójmiasta, przez Podlasie aż na Śląsku kończąc.
- Oszuści dowiadywali się, komu skradziono auto. I na tym zarabiali, oferując odzyskanie pojazdu za odpowiednią sumę pieniędzy. Tyle tylko, że samochodu nie mogli oddać, bo nigdy nie byli w jego posiadaniu! - wyjaśnia mechanizm przestępstwa Adam Kozub, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. - Udało im się nabrać kilkadziesiąt osób, w sumie na 56 tysięcy złotych. Ale chcieli wyłudzić, jak policzył prokurator, niemal 750 tysięcy złotych.
Oszuści żądali od okradzionych od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Skąd wiedzieli o skradzionych autach? Podawali się za policjantów prowadzących postępowania w sprawie kradzieży aut, dzwonili do komisariatów, do strażników miejskich, urzędów gmin. Przeszukiwali też ogólnodostępne wykazy w Internecie.
Na trop grupy przestępczej funkcjonariusze z wydziału dochodzeniowo-śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku wpadli już jesienią 2004 roku, prowadząc sprawę kradzieży audi w Choroszczy. Dowiedzieli się wówczas m.in. o telefonicznej ofercie odzyskania samochodu. Pod koniec lutego 2005 roku były pierwsze aresztowania - niektóre uchylone zostały dopiero teraz, szef grupy przestępczej posiedzi za kratami jeszcze do 2 grudnia.
Trzech spośród dziewięciu przestępców zgodziło się dobrowolnie podać karze - dwaj zostało ukaranych dwoma latami więzienia w zawieszeniu na trzy lata i grzywną, jeden zgodził się na pójść za kratki na dwa lata. Pozostałych czeka proces.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?