Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcę pomóc Sarze

Sylwia Kowalczyk
Chciałbym pomóc Sarze. Jak tylko będzie potrzebowała wsparcia, może na mnie liczyć - mówi Konare
Chciałbym pomóc Sarze. Jak tylko będzie potrzebowała wsparcia, może na mnie liczyć - mówi Konare
Słyszałem o tym, że w Białymstoku nie do końca jest tak sympatycznie - mówi Brahima Konare, Senegalczyk, koszykarz Żubrów Białystok

Kurier Poranny: Słyszałeś historię Sary, czarnoskórej studentki medycyny ze Szwecji, którą w Białymstoku spotkało tyle przykrości?

Brahima Konare, Senegalczyk, koszykarz Żubrów Białystok: To straszne. W tej historii najbardziej mnie zaskoczyło, że ktoś nie chciał jej wpuścić do lokalu. Kompletnie tego nie rozumiem. Wiesz, w grupie stu osób zawsze znajdzie się jakiś idiota, który powie coś niemiłego. Ale uniemożliwianie wejścia do klubu to wielka głupota. Obcokrajowcy są przecież wizytówką miejsc, w którym przebywają. Kiedy wracają do siebie, wszyscy ich pytają, jak im się tam mieszka, jacy są ludzie? Opinia o kraju idzie więc w świat. Wszyscy powinni zatem się starać, żeby była jak najlepsza.

Spotkałeś się w Białymstoku z przejawami rasizmu?

- Nie, mieszkam tutaj już drugi rok i nigdy nikt nie powiedział mi nic niemiłego. Na początku, jak tylko przyjechałem do Polski i nie rozumiałem ani słowa w tym języku, koledzy mi mówili, że ktoś głośno komentował mój kolor skóry. Ale to było jakiś czas temu. Teraz przecież wszystko się zmienia. Polacy podróżują. Odwiedzają bardzo odległe miejsca - Azję czy Afrykę, więc dziwi mnie bardzo, kiedy słyszę o rasizmie.

Ale czy nie czujesz, że jesteś traktowany inaczej, bo nie masz takiego samego jak Polacy koloru skóry?

- Nie, bo moja sytuacja jest trochę inna. Jak ludzie mnie poznają, najpierw rzuca się im w oczy to, że jestem taki wysoki, a dopiero potem, że jestem czarny.

A Twoja córka. Czy ona nigdy nie miała problemów z tego powodu, że nie jest biała?

- Nie, Naomi ma sześć lat. Chodzi do przedszkola. Lubi dzieci, a one lubią ją.

Jak zatem byś ocenił Białystok i jego mieszkańców? Czy są tolerancyjni?

- Nie mogę zbyt wiele powiedzieć na ten temat, bo tak naprawdę mam bardzo mały kontakt z ludźmi. Spotykam się przede wszystkim z kolegami z drużyny. Najczęściej mam do czynienia z taksówkarzami, którzy mają postój niedaleko miejsca, gdzie mieszkam. Muszę powiedzieć, że są bardzo mili. Zawsze się pozdrawiamy. Ale słyszałem o tym, że w Białymstoku nie do końca jest tak sympatycznie. Kiedyś po meczu podszedł do mnie chłopak. Powiedział, że jest Palestyńczykiem i nie czuje się tutaj dobrze. Chciałbym pomóc Sarze. Jak tylko będzie potrzebowała wsparcia, może na mnie liczyć.

W Polsce grałeś w Lublinie, Kołobrzegu, Koszalinie... Jak postrzeganie obcokrajowców w Białymstoku wypada na tle tych miast?

- Ciężko to porównać. Lublin to bardzo studenckie miasto, więc różnorodność nikogo tam nie dziwi. Koszalin i Kołobrzeg z kolei w mniejszym lub większym stopniu nastawione są na turystów - być może dlatego są bardziej otwarte.

Twoja żona jest Polką. Pokazałeś jej Senegal?

- Nie, jeszcze nie. W tym roku mieliśmy tam spędzić wakacje. Ale w lipcu pierwszy raz do Polski przyjechała moja mama. Pokazaliśmy jej Kraśnik i Lublin, miejsca, które doskonale zna moja żona, bo stamtąd pochodzi. Mamie bardzo się podobało. Mówiła, że ludzie są mili, sympatyczni. Być może na najbliższe wakacje zabiorę moją rodzinę do Senegalu.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny