Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Celiakia. Dieta bezglutenowa jest jedynym lekarstwem

Izabela Dąbrowska
Elżbieta Babicz długo szukała pomocy dla swojej córeczki Weroniki. Teraz wspiera innych. Założyła podlaski oddzial Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej. Przekonuje, że z celiakią da się żyć.
Elżbieta Babicz długo szukała pomocy dla swojej córeczki Weroniki. Teraz wspiera innych. Założyła podlaski oddzial Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej. Przekonuje, że z celiakią da się żyć. Izabela Dąbrowska
Kiedy okazało się, że córka pani Elżbiety ma celiakię, życie całej jej rodziny bardzo się zmieniło. Teraz kobieta działa w stowarzyszeniu, które pomaga chorym i ich bliskim, apeluje do lekarzy i producentów żywności.

Weronika ma dwanaście lat. Kiedy jej klasa wybiera się razem na lody, dziewczynka zostaje w domu. Przecież nie wiadomo, czy w tych lodach nie ma glutenu. A poza tym, deser jest podawany w wafelku, a tam na pewno gluten jest. Jej mama od razu poznaje, kiedy córka zjadła batonika, którego nie może jeść, bo staje się nadpobudliwa. W jej życiu słowo gluten ma wielkie znaczenie. Tysiące osób nie mają zielonego pojęcia, co ono w ogóle oznacza i gdzie znajduje się ta substancja. Ona musi unikać glutenu, bo jej organizm traktuje go jak najgorszą truciznę. I tak już od sześciu lat, kiedy u Weroniki zdiagnozowano celiakię.

Ugryzienie bułki nie wchodzi w grę

Jest to bardzo rzadka i specyficzna choroba. Może się uaktywnić w każdym momencie życia, nawet w wieku dojrzałym. Nie można się z niej wyleczyć, to piętno na całe życie. Nawet śladowe ilości glutenu szkodzą celiakowi i negatywnie wpływają na funkcjonowanie jego organizmu. Substancja prowadzi do zaniku kosmków jelitowych, które odpowiadają za proces wchłaniania składników pokarmowych. Nie ma mowy o ugryzieniu bułki. Zjedzenie kolanka makaronu nawet nie wchodzi w grę. Od 2009 roku można przyjmować komunię bezglutenową.

- Z jednej strony celiakia nie jest taka straszna - mówi Izabela Babicz, mama Weroniki, założycielka Podlaskiego Oddziału Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej. - Nie pozbawia żadnej aktywności życiowej, zawodu czy hobby. Nie potrzebujemy żadnych lekarstw, bo lekiem jest dieta. Jednak choroba jest bardzo uciążliwa w codziennym funkcjonowaniu. Wszyscy przecież musimy jeść.

Właśnie jedzenie jest dla osób chorych na celiakię źródłem niekończących się stresów. Za każdym razem pada pytanie: Czy tu nie ma glutenu? Trudno iść do restauracji, wyjechać na wakacje. We Włoszech jest około 2000 restauracji dla celiaków, w Polsce niedawno powstała druga. Kiedy u dziecka zostaje wykryta choroba, rodzice mogą kontrolować jego dietę. Problemy zaczynają się, kiedy maluch idzie do przedszkola, do szkoły, chce wyjechać na wakacje.
Zakupy dla wytrwałych

Gluten zawierają produkty z pszenicy, jęczmienia, żyta i owsa. Wydaje się proste - pomijamy tylko te cztery składniki i nie ma problemu. Tylko że to nie wystarczy, bo gluten jako naturalne, dobre białko o właściwościach kleistych jest dodawany do bardzo wielu produktów, choćby do jogurtów czy wędlin. Trzeba wnikliwie czytać każdą informację na opakowaniu. A etykiety są mało czytelne i niedokładne. Zresztą najczęściej i tak nie ma gwarancji, że produkty nie zawierają glutenu. Jak tłumaczy Elżbieta Babicz, jeśli w zakładzie jest oddzielna linia produkcyjna, wtedy chlebek kukurydziany lub ryżowy jest bezpieczny. Kiedy jej nie ma, to teoretycznie zdrowa żywność może być zanieczyszczona glutenem. Na szczęście coraz więcej firm produkuje żywność bez glutenu, wykupuje licencje i oznacza produkty znakiem przekreślonego kłosa.

Przygotowywanie posiłku w domu dla osoby z celiakią to niemal rytuał. Trzeba gotować dla niej specjalne posiłki - w oddzielnych garnkach, używając oddzielnych sztućców. Nie można tą samą łyżką zamieszać zupy glutenowej i bezglutenowej, używać masła z tej samej maselniczki. Ważna jest sterylność, żeby uniknąć nawet śladowych ilości glutenu.

Żywność bezglutenowa w Polsce jest bardzo droga. Kilogram mąki kosztuje 12-16 zł, zwykła około 2 zł. Poza tym żywności na pewno bezglutenowej jest bardzo mało. W zwykłym osiedlowym sklepiku jej nie znajdziemy, trzeba jeździć do dużych sklepów albo kupować przez internet.

- Znajomy ze stowarzyszenia powiedział, że ta sytuacja denerwuje go coraz bardziej, bo kiedy zachodzi do sklepu, widzi kilka regałów jedzenia dla psów i kotów, a tylko część półki na jednym regale z produktami dla siebie - mówi Elżbieta Babicz.

Choć skutków zaniechania diety nie widać od razu, mogą one być fatalne.

- Jeśli ktoś jest niezdiagno-zowany lub świadomie nie trzyma diety, zaburza swój rozwój fizyczny i umysłowy - to w przypadku dziecka. W przypadku osoby dorosłej naraża się na poważne choroby - osteoporozę, stany depresyjne, problemy z płodnością, nowotwory.
Weronika chce kiedyś zostać mamusią

Elżbieta Babicz, choć nie jest lekarzem, o celiakii wie niemal wszystko. Musiała zdobyć taką wiedzę, od kiedy dowiedziała się, że jej córeczka jest chora.

- Choroba uaktywniła się, kiedy Weronika miała trzy-cztery latka - opowiada mama Weroniki. - Z pulchnej dziewczynki, stała się chudziutka i blada. Nie miała apetytu, ciągle bolał ją brzuch, miała problemy z wypróżnianiem się. Przez dwa lata z rzędu nosiła te same ubranka. Była bardzo nadpobudliwa. A wcześniej rozwijała się bardzo ładnie.

Mama zaczęła się niepokoić. Przecież to nienormalne, żeby dziecko sześcioletnie ważyło tyle samo co czterolatek. Wiedziała, że coś jest nie tak. Nie przekonywały jej tłumaczenia lekarzy, że ona i mąż są drobnej budowy. W końcu wyprosiła skierowanie na specjalistyczne badania. W szpitalu okazało się, że Weronika ma wycieńczony organizm. Była niemal jak głodujące dziecko z Afryki. A wszystko dlatego, że przez kilka lat otrzymywała to, co ją niszczyło - gluten.

Dla matki to był prawdziwy cios.

- Zapytałam: I co teraz? Usłyszałam, że jedynym lekarstwem w tym przypadku jest dieta na całe życie - opowiada Elżbieta Babicz. - A jeśli nie, to co? Wtedy dziecko nie będzie się rozwijać fizycznie i umysłowo.

Późniejszą konsekwencją może być niepłodność i wiele innych chorób - wymieniał lekarz. Rozmowie przysłuchiwała się sześcioletnia wówczas Weronika. Zapytała tylko:

- Czy ja nie będę mogła zostać kiedyś mamusią?

- Jeśli będziesz jadła to, czego nie można, to tak będzie - odpowiedziała mama.
Weronika stanowczo stwierdziła: - Ale ja chcę zostać mamusią!

I to był główny argument, który sprawiał, że dziewczynka przestrzegała diety.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny