Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała władza w ręce rad!

Zbigniew Nikitorowicz
Współczesna demokracja niewiele ma wspólnego z greckim wzorcem. W polis wolni obywatele bezpośrednio wyrażali swoją wolę o najważniejszych sprawach miasta - państwa. Wszyscy z reguły dobrze się znali. Nie było o to trudno, prawa obywatelskie miało kilkuset, góra kilka tysięcy mieszkańców. Dzisiaj mamy demokrację przedstawicielską, w której obywatele tylko raz na cztery lata mogą wyrazić swoją wolę. Później nasi wybrańcy rządzą poza kontrolą. Co gorsza, decyzje polityków coraz częściej są sprzeczne z oczekiwaniami, tych, którzy ich wybrali. Taka cyniczna praktyka zniechęca do polityki i wszelkiej aktywności publicznej. Ludzie odsuwają się na bok, bo odbierają politykę jako maskaradę. Zdecydowana większość Polaków głosowała w wyborach za koalicją PO i PiS. Te nadzieje - bez orzekania czyja to wina - zostały całkowicie zawiedzione. Zamiast tego mamy wicepremierów Andrzeja Leppera i Romana Giertycha, choć sprzeciwia się temu ogromna większość społeczeństwa. Nawet jeśli ktoś kupi tłumaczenie, że tego wymagała arytmetyka sejmowa, to mamy inne przykłady, że politycy coraz częściej traktują obywateli, ich prawa i oczekiwania, jak kulę u nogi. Murzyn powinien tylko oddać głos raz na cztery lata, a później niech nie wtyka nosa w sprawy władzy. Na przykład Andrzej Lepper chce teraz zmienić ordynację samorządową i odejść od bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów. Zamiast tego zarządy miast byłyby wyznaczane przez radnych, a faktycznie przez układy partyjne. Mieszkaniec Białegostoku, Suwałk i Łomży już nie decydowałby, kto zostanie prezydentem jego miasta, choć dopiero przed czterema laty uzyskał to prawo. Wybawią go z tego kłopoty koalicjanci z PiS, Samoobrony i LPR. Jednak wtedy prezydent miasta bardziej będzie reprezentował interesy swojej partii - bo to ona go wybrała - niż mieszkańców. Lepper zgłasza ten pomysł pod hasłem obrony standardów moralnych w samorządach. Można powiedzieć, że ubrał się diabeł w ornat i na mszę ogonem dzwoni. Wicepremier z wyrokami oburza się, że w kilku miastach prezydenci siedzieli w więzieniu, a nie było możliwości, aby odwołać ich ze stanowiska. Koalicjanci z PiS dodają zaś, że burmistrzowie nie zawsze potrafią porozumieć się radnymi. Dlatego trzeba skasować bezpośrednie wybory i całą władzę oddać w ręce rad. Rzecz jasna jest prostsze wyjście z pewnych niedoskonałości ustroju samorządowego. Zamiast likwidować bezpośrednie wybory, trzeba powiązać głosowanie na prezydentów z wyborami radnych. Na przykład przez wprowadzenie okręgów jednomandatowych, które premiowałyby ludzi z ekipy najsilniejszego kandydata na prezydenta. Jednak szłoby to w poprzek interesów LPR czy Samoobrony, które mają niskie poparcie społeczne. Partie Leppera i Giertycha po prostu wypadłyby z rad gminnych. Dlatego to co jest logiczne, praktyczne i zwiększa rolę wyborcy ma małe szanse powodzenia. Na przeszkodzie stoi niepohamowany pociąg Samoobrony i LPR do samorządowego żłobu. Zagadką pozostaje jedynie ostateczne stanowisko PiS. Jednak kierując się zdrowym pesymizmem, można się spodziewać poparcia tego głupiego pomysłu. Dzisiaj starożytnym Grekom najbardziej można zazdrościć sądu skorupkowego. Raz do roku mogli napisać na ułamku rozbitego naczynia imię polityką, którego ich zdaniem najbardziej zagraża demokracji. Nikt nie pytał o uzasadnienie. Wygrana w tym swoistym konkursie niepopularności oznaczała z reguły banicję. Ostracyzm dziś można uznać za okrutny zwyczaj. Jednak czyż nie był praktyczny. Ilu kłopotów uniknęlibyśmy przez proste wskazanie "ulubieńców" publiczności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny