Z tego co wiem, pracowała pani kiedyś w banku. Teraz ma pani Cafe Fryz w białostockim Hotelu Cristal. Proszę powiedzieć, co spowodowało, że tak bardzo zmieniła pani ścieżkę życiową?
Arleta Janowicz: - To była kwestia pomyłki na etapie wyboru pierwszego zawodu. Bardziej się sugerowałam koniunkturą niż własnymi predyspozycjami.
I w pewnym momencie zaczęło boleć?
- Tak, miałam wrażenie, że to już wręcz zakłóca moją równowagę psychiczną. Znalazłam się w martwym punkcie, z którego łatwiej było się wycofać niż - odczuwając brak satysfakcji - przeć naprzód. Wiedziałam, że kariera zawodowa, jaka w dzisiejszych czasach proponowana jest w bankowości, mnie nie interesuje. Zaczęłam więc budować sobie alternatywę jeszcze pracując w banku.
Dlaczego właśnie w kierunku fryzjerstwa?
- Brałam udział w programie nauki języka migowego finansowanego z funduszy europejskich. Równolegle prowadzony był tam panel rozwoju osobistego. Trafiłam na świetnych trenerów i grupę, w której czułam się bardzo bezpiecznie. Było tam miejsce i na pracę, i na refleksję, i na zabawę. I na odpowiedź na pytanie: jeśli nie satysfakcjonuje mnie to, co robię, to co powinnam robić? Szukałam w sobie tych odpowiedzi i skończyło się właśnie na cięciu, czesaniu, układaniu włosów… Ta myśl się we mnie zasiała jak ziarenko i z czasem dawała o sobie znać z coraz większą siłą. Zapisałam się na profesjonalny kurs fryzjerski, bardzo się zaangażowałam łącząc go z pracą w banku. I jak tylko zdobyłam uprawnienia fryzjerskie, pojawiła się informacja, że Podlaska Fundacja Rozwoju Regionalnego zaprasza do projektu Startuj w biznesie. W weekend napisałam wniosek na zasadzie a nuż się uda i okazało się, że mimo dużej konkurencji, bo zgłosiło się ponad 600 chętnych, mój pomysł na firmę został zakwalifikowany. Choć na rozmowie kwalifikacyjnej byłam chyba odbierana z pewnym niedowierzaniem: człowiek w mundurku korporacji z szaloną wizją… Ale jednak punkty przemówiły za mną.
Zostało 140 osób na liście przyjętych, więc musiał to być jednak bardzo przytomny wniosek.
- Faktem jest, że miałam przygotowanie, bo studiowałam ekonomię.
Potem była mozolna praca, ponieważ program był związany nie tylko z otrzymaniem dotacji. To był też cykl solidnych szkoleń. Prowadzili je kompetentni ludzie i wychodziło się z poczuciem, że to nie był zmarnowany czas.
A jak pani wykorzystała dotację?
- Na remont lokalu, zakup profesjonalnego sprzętu, wyposażenie pomieszczenia. Wiedziałam czego chcę, bo już wcześniej zaczęłam się tymi sprawami interesować, szukać wzorców i rozwiązań technologicznych. Zależało mi na stworzeniu nowoczesnej oferty. Wprowadziłam np. tzw. gorące nożyczki do usługi strzyżenia.
Czy pani od razu znalazła sobie miejsce w Hotelu Cristal, gdzie mieści się obecnie Cafe Fryz?
- Nie, start był w lokalu w bloku przy ul. Wiejskiej. Niestety miejsce nie było idealne, m.in. ze względu na problemy z dostępem do lokalu, reklamą. Następnie przeniosłam się do Cristalu oraz zweryfikowałam swoje myślenie o moim biznesie. Doszłam do wniosku, że jeśli chcę czegoś więcej niż zostać fryzjerem osiedlowym, to w nowej lokalizacji będę mogła konfrontować swoje umiejętności z klientami z całej Polski, nawet z zagranicy…
Chęć podnoszenia sobie poprzeczki?
- Może dosłownie tak nie myślałam, ale coś jednak kusiło. Byłam już na to gotowa, ale żeby się rozwinąć, trzeba było przejść też tamto niepowodzenie.
Czy po Startuj w biznesie miała pani jeszcze jakieś wsparcie Podlaskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego?
- Można powiedzieć, że ta „opieka” nadal trwa. Ciągle dostaję informacje o możliwościach, z jakich mogę korzystać za jej pośrednictwem. Nadal jestem traktowana, jak taka wisienka na torcie, którą wszyscy wspierają, dodają sił swoją wiarą w mój sukces. Stąpam mocno po ziemi, więc samozachwyt mi nie grozi, ale takie wsparcie dodaje energii. Zmieniając lokal mogłam np. liczyć na pomoc przy weryfikacji moich planów i poglądów dzięki kontaktowi z kompetentnymi i życzliwymi ludźmi z sieci Enterpise Europe Network przy PFRR.
A dlaczego w nazwie firmy jest Cafe?
- Uwielbiam kawę! Chciałam stworzyć miejsce, gdzie sama czułabym się jak w przystani. Z nieco kawiarnianą, kameralną atmosferą, która też będzie magnesem i atutem dla moich klientek. Na wyposażeniu jest więc ekspres do kawy i kawa bez limitu. Po dwóch latach prowadzenia firmy mam grono klientów, którzy lubią do mnie przychodzić, a ja lubię z nimi pracować. Bazuję na zdobywaniu nowych klientów poprzez rekomendacje tych stałych i jest to budujące, że ten krąg właśnie w ten sposób się poszerza.
Tęskni pani do banku?
- Nie. Nie ma takiej opcji.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?