Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były właściciel białostockiego komisu przywłaszczył ponad pół miliona złotych. Sprzedawał samochody, ale nie oddawał pieniędzy klientom

(mw)
Andrzej L. wpadł dopiero kilka miesięcy temu. Ukrywał się w Stanach.
Andrzej L. wpadł dopiero kilka miesięcy temu. Ukrywał się w Stanach. Fot. Magda Wasiluk (Archiwum)
Sprzedawał samochody, ale swoim klientom nie zwracał pieniędzy. Oszukał 30 osób. Wpadł dopiero kilka miesięcy temu. Ukrywał się w Stanach. Prawie 52 tysiące złotych Andrzej L. jest też winien bankowi. Za sprzedane auta, które bank zabierał klientom zalegającym ze spłatą kredytów.

- Jak tylko wyjdę z więzienia, zacznę pracować. I z tego, co zarobię, zacznę zwracać pieniądze. Nie mam innej możliwości. Na dzień dzisiejszy nie posiadam ani złotówki - zarzekał się w czwartek w sądzie Andrzej L.

A do zwrócenia mężczyzna ma bardzo dużo. Bo ponad pół miliona złotych. Kilka lat temu 53-latek był właścicielem komisu przy ulicy Stołecznej w Białymstoku. Sprzedawał samochody, ale swoim klientom nie zwracał pieniędzy. Oszukał 30 osób. Wpadł dopiero kilka miesięcy temu. Ukrywał się w Stanach.

Prawie 52 tysiące złotych Andrzej L. jest też winien bankowi. Za sprzedane auta, które bank zabierał klientom, zalegającym ze spłatą kredytów.

W czwartek oszust stanął przed białostockim sądem okręgowym. Przyznał się do winy. Chciał dobrowolnie poddać się karze. Prokurator zgodził się na dwa lata bezwzględnego więzienia. Andrzej L. miał również oddać wszystkie przywłaszczone pieniądze.

- Jak będzie siedział, to jak będzie zarabiał? Lepiej, żeby dostał karę w zawieszeniu - denerwowali się niektórzy pokrzywdzeni, obecni na sali rozpraw.

Inni wręcz przeciwnie. Chcieli surowej kary. Ale ostatecznie dwie osoby nie zgodziły się na skazanie oszusta bez przeprowadzania rozprawy. I wczoraj sąd zaczął przesłuchiwać świadków. Zajmie to sądowi kilka miesięcy, bo do przesłuchania jest kilkadziesiąt osób. W tym czasie 53-latek będzie przebywał w areszcie, a termin spłaty długów wydłuży się.

Przypomnijmy. Oskarżony prowadził komis w latach 1995-2001. - Gdy przyszło do oddania pieniędzy za samochód, facet zwiał - mówił w sądzie jeden z pokrzywdzonych. Andrzej L. jest mu winien 10 tysięcy złotych.

53-latek tłumaczył, że potrzebował pieniędzy na budowę domów. Bo jednocześnie był właścicielem firmy budowlanej, a jego klienci zwlekali z zapłatą za materiały. Dlatego brał pieniądze za sprzedane auta. Dlaczego uciekł za granicę? Andrzej L. twierdzi, że był prześladowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny