W maju zeszłego roku Sąd Rejonowy w Białymstoku uwierzył byłemu strażnikowi. Uznając powództwo częściowo za zasadne, przyznał mężczyźnie 15 tys. zł zadośćuczynienia od pozwanego Skarbu Państwa - Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej w Białymstoku - za szykany i naruszenie dóbr osobistych. Apelację złożyły obie strony. Były funkcjonariusz wnosi o wyższą rekompensatę w kwocie 35 tys. zł. Pełnomocnik POSG zaś o oddalenie powództwa w całości, gdyż nie doszło do bezprawnych działań ze strony przełożonych.
Czytaj też: Mobbing w Urzędzie Miejskim w Augustowie. Pokrzywdzona urzędniczka dostanie zadośćuczynienie
W czwartek sprawa trafiła na wokandę Sądu Okręgowego w Białymstoku, jako sądu drugiej instancji. Reprezentanta POSG nie było na rozprawie. Po wysłuchaniu mowy pełnomocnika byłego strażnika i przesłuchaniu jego samego, sąd odroczył wydanie orzeczenia do 23 lutego.
Pogranicznik (chce zachować anonimowość, imię i nazwisko do wiadomości redakcji) w Podlaskim Oddziale Straży Granicznej pełnił służbę w latach 2008-2018. Pracował jako dochodzeniowiec w wydziale operacyjno-śledczym. Jak opowiada nam, od października 2012 r. miał wszczęty przewód przewód doktorski. Dwa miesiące później, w grudniu, udał się na zwolnienie lekarskie z uwagi na podejrzenie krwiaka mózgu. Kilka miesięcy był diagnozowany. W kwietniu obronił pracę doktorską, a do pracy wrócił w maju 2013 r., kiedy skończyło się L4. Mężczyzna twierdzi, że wtedy zmienił się stosunek przełożonych do niego. Jeszcze podczas zwolnienia lekarskiego zabrano mężczyźnie dodatek służbowy. W wyniku odwołania został mu przywrócony. Potem miał ten dodatek dostać niższy niż osoby początkującej, choć miał 10-letni staż w pionie dochodzeniowym (wcześniej pracował w Żandarmerii Wojskowej) i był samodzielnym pracownikiem na stanowisku specjalisty.
- To było tylko jeden z aspektów nierównego traktowania. Ważne święta, jak Konstytucji 3 Maja, Święto Straży Granicznej. Każdy otrzymywał nagrodę pieniężną lub urlop nagrodowy. Oprócz mnie. Byłem też pomijany we wszystkich wyróżnieniach. Do tego wszczynano przeciwko mnie postępowania dyscyplinarne - jedno za drugim. Byłem kłębkiem nerwów - relacjonuje mężczyzna.
Z akt sprawy wynika, że niemal wszystkie postępowania kończyły się umorzeniem. Jedno z nich skutkowało jednak zawieszeniem strażnika w październiku 2016 r. i zwolnieniem go w styczniu 2018 r. ze służby. Powodem miało być niedopełnienie obowiązków polegające na niepoinformowaniu przełożonego, że został skazany za popełnienie czynu zabronionego. 42-latek nie chce mówić o szczegółach, ale przekonuje, że wszczęcie postępowania było niezasadne, bo już w tamtym momencie było przedawnione.
Po zwolnieniu parę miesięcy spędził w szpitalu. - Biegły z zakresu psychiatrii stwierdził u mnie zaburzenia depresyjno-lękowe i 5 procent uszczerbku na zdrowiu. Nadal korzystam z pomocy lekarza i przyjmuje zlecone przez niego leki - podkreśla 42-latek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?