Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Było kiedyś takie pismo, był taki redaktor...

Jerzy Szerszunowicz [email protected]
Bogdan Dudko w obiektywie Jana Turonka. Podpis pod zdjęciem: „Zaprahajcie chłopcy koni”.
Bogdan Dudko w obiektywie Jana Turonka. Podpis pod zdjęciem: „Zaprahajcie chłopcy koni”.
Pojawił się kolejny numer pisma literacko-artystycznego "Kartki" - spóźniony, nie na czasie, może ostatni.

Bogdan Dudko jest osobowością, człowiekiem-instytucją, jedynym w swoim rodzaju okazem na białostockim podwórku artystycznym. Nie wymyślił tytułu "Kartki". Pismo istniało, a właściwie ukazywało się (nie pamiętam już, jak długo) przed tym, zanim Dudko zaczął studiować w Białymstoku, zanim natrafił na archiwalne numery "Kartek" i postanowił pismo reaktywować. Zaczynał, trudno uwierzyć, od broszury powielanej na ksero. Proces składu odbywał się w jednym z pokoi akademika Alfa: na białym kartonie naklejano ksero zdjęć i wydruki artykułów, a następnie tak złożone szpalty rzucano na ksero, by ujednolicić "design".
Od tego prymitywu, przez lata istnienia pisma i pracy redaktorsko-wydawniczej, Dudko doszedł do przeszło stustronicowego pisma wydawanego na dobrym papierze, zamieszczającego doskonałej jakości kolorowe fotografie, w którym drukowali mali i wielcy z lokalnego i ogólnopolskiego podwórka literackiego. "Odlokalnienie", wyrwanie poza białostocki grajdołek było chyba największym sukcesem Dudki i "Kartek".
Stopniowo pismo zaczęło obrastać innymi inicjatywami: pojawiła się seria wydawnicza, imprezy literackie, benefisy ważnych osobistości życia kulturalnego. Pojawił się też zespół redakcyjny - w różnych okresach szersze lub węższe grono współpracowników i przyjaciół redaktora naczelnego.
Wzorem wielkich, samozwańczych animatorów życia artystycznego, Bogdan Dudko nie miał biura i biurka - rezydował przy kawiarnianym stoliku. Zazwyczaj w Marszandzie - kawiarni, która niedawno przestała istnieć. Ten sam los, niestety, grozi "Kartkom".
Jakiś czas temu gruchnęła wieść o sprzeniewierzonych pieniądzach, o niejasnych operacjach finansowych dokonywanych przy wydawaniu "Kartek". Zapowiadany od miesięcy nowy numer pisma nie pojawiał się. Sprawą zainteresowała się prokuratura...
Nie chcę ani bronić, ani potępiać redaktora naczelnego "Kartek". Mogę tylko szczerze powiedzieć, że stała się rzecz niedobra. Byłoby niepowetowaną stratą, gdyby obecny numer "Kartek" był ostatnim w historii. Dopiero w obliczu definitywnego krachu pisma można sobie uświadomić, jak było ważne - niezwykłe na białostockim rynku. Jeżeli zabraknie "Kartek", zniknie jedyna nieformalna instytucja kultury w Białymstoku. Zamieszczona w ostatnim numerze galeria autorów "Kartek" wygląda w kontekście ostatnich wydarzeń jak pożegnanie, uroczyste zamknięcie barwnego rozdziału w dość szarej historii białostockiego życia literackiego i towarzyskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny