Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burzą drewniane domy zamiast je chronić

Tomasz Mikulicz
Jedyna murowana ściana domu przy Grunwaldzkiej 6 jest już zburzona. Kolejne, drewniane padną lada dzień.
Jedyna murowana ściana domu przy Grunwaldzkiej 6 jest już zburzona. Kolejne, drewniane padną lada dzień. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Drewniane domy z ulicy Kijowskiej 1 i Grunwaldzkiej 6 nie trafią do skansenu. Pierwszy jest w bardzo złym stanie technicznym, a przenosiny drugiego opóźniłyby inwestycję drogową.

Brak mi słów, by to komentować. Urzędnicy powinni jasno powiedzieć, czy chcą chronić drewnianą zabudowę, czy nie. Nie mogą mówić o jednym, a robić co innego - mówi Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego.

Rok temu przekonał władze miejskie do tego, by rozsiane po całym mieście, drewniane domy z XIX i początków XX wieku przenosić do Białostockiego Muzeum Wsi w Osowiczach. Chodziło przede wszystkim o domy, które i tak mają być zburzone, bo przeszkadzają np. w realizacji inwestycji drogowych. W zeszłym roku do skansenu trafił budynek, który stał przy ulicy Bohaterów Getta 8. To samo miało się stać z budynkami przy Kijowskiej 1 (przeszkadza w przebudowie Młynowej) i Grunwaldzkiej 6 (stoi w miejscu gdzie ma biec przedłużenie Kalinowskiego).

- Przenosiny pierwszego nie mają sensu, bo fatalny jest jego stan techniczny. Poza tym, przez lata był on kilkakrotnie przebudowywany. Z jego historycznej tkanki niewiele już zostało - mówi Krzysztof Kulesza, który na zlecenie miasta wykonał wstępną dokumentację potrzebną do przenosin.

Wiesław Wróbel, który zajął się zbadaniem historii obiektu mówi, że dom został zbudowany pod koniec XIX wieku. - Należał do rodziny o nazwisku Leszes, która postawiła obok niewielką fabrykę tkacką. W okresie międzywojennym działał tam sklep spożywczy. Po II wojnie mienie przejęło miasto - mówi Wróbel.

O budynku przy Grunwaldzkiej 6 mówi zaś, że jego rodowód sięga lat 20. XX wieku. - Od początku należał do rodziny Michnowiczów. Do niedawna mieszkali w nim ich krewni - tłumaczy.

Krzysztof Kulesza dodaje, że dom zachował się w bardzo dobrym stanie. - Praktycznie nie było w nim żadnych przebudów. Do dziś możemy podziwiać oryginalną, przedwojenną stolarkę okienną i drzwiową. Ściany, a szczególnie konstrukcja dachu są bardzo solidne - przekonuje.

Jerzy Łukaszuk, zastępca dyrektora ds. technicznych Zarządu Mienia Komunalnego mówi jednak, że takie elementy jak sploty belek, czy szalówka bardzo się niszczą podczas przenosin.

- Poza tym, tych przenosin do skansenu nie zdążylibyśmy zrobić, bo do środy budynek musi zniknąć - podkreśla Łukaszuk.
Dodaje, że lada dzień na tym terenie maja pojawić się bowiem wejść robotnicy pracujący nad przebudową ulicy Kalinowskiego.

- Poza samym rozebraniem, trzeba by było zrobić dokładną inwentaryzację i sporządzić dokumentację domu. Potrwałoby to pewnie dobre trzy tygodnie - tłumaczy Łukaszuk.

Na pytanie dlaczego budynek nie trafił do skansenu wcześniej, odpowiada, że przeciągnęły się formalności związane z opuszczeniem go przez dotychczasowych mieszkańców.
- To wielka strata. Taki budynków w Białymstoku jest już coraz mniej - mówi Krzysztof Kulesza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny