Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bunt farmaceutów? Cefarm wpadł do dziury budżetowej.

Maryla Pawlak-Żalikowska
Minister Grad "poszedł po bandzie”. Pozbył się Cefarmu po latach prób, dokonywanych przez kilka ekip rządzących.
Minister Grad "poszedł po bandzie”. Pozbył się Cefarmu po latach prób, dokonywanych przez kilka ekip rządzących. Fot. Internet
Huku wokół tej sprawy nie będzie również dlatego, że farmaceuci uzbrojeni w fiolki na pewno nie są w stanie narobić tyle hałasu, co stoczniowcy czy górnicy upominający się o swoje prawa.

Słyszycie Państwo ten łomot? Nie? No, może i faktycznie - jak 71 milionów złotych wpada do dziury na 37 miliardów, to cichutko ginie w otchłani. Owe 37 miliardów to kwota, jaką minister Aleksander Grad chce osiągnąć w wyniku szybkiej prywatyzacji firm państwowych do 2010 roku. A 71 milionów, według umowy prywatyzacyjnej, przyniesie resortowi sprzedaż białostockiego Cefarmu.

Huku wokół tej sprawy nie będzie i dlatego, że farmaceuci uzbrojeni w fiolki na pewno nie są w stanie narobić tyle hałasu, co np. stoczniowcy czy górnicy upominający się o swoje prawa. W dodatku cefarmowcy nie zwrócą na siebie uwagi argumentem, jaki wytacza np. KGHM (i powtarza premier), że prywatyzacja spółki nie jest opłacalna z punktu widzenia interesu państwa, bo dywidenda z zysku w ciągu 5-6 lat dałaby państwu takie same korzyści, co sprzedaż udziałów skarbu państwa.

W cieniu żubrówki

Kiedy skarb państwa sprzedawał w 2005 roku Polmos Białystok, dysputa nad sensownością tego zabiegu aż wrzała. Bo oto sprzedawana miała być perła w koronie Podlasia. Producent żubrówki i absolwenta. Obecna prywatyzacja Cefarmu też budzi zastanowienie, ale pod innym względem: czy warto sprzedawać w kryzysie, gdy ceny idą raczej w dół niż w górę, bo inwestorów mało. Faktem jednak jest, że resort usiłował sprzedać Cefarm już kilkakrotnie, przy różnych koniunkturach i specjalnej bitwy o naszych farmaceutów nie było. Tym razem rząd mając nóż na… budżecie, szukał wrzutki do budżetowego worka wyjątkowo desperacko. Jak się okazało, gotów był na wiele ustępstw.

Na decyzji sprzed czterech lat Polmos zyskał - CEDC, spółka Williama Careya jest ekspansywna i dobrze na tym wychodzi. I ona, i jej "dzieci". A załoga... No właśnie - załoga dostała w tym 2005 roku tak wypasiony pakiet socjalny, że aż cała Polska jęknęła. Gwarancje na 10 lat! A jak ktoś chciał wcześniej na emeryturę, to proszę bardzo - jeszcze odszkodowanie dostawał.

Wtedy o zabezpieczenie załogi szedł ostry bój ze strony związkowców, ale im było łatwiej niż związkom Cefarmu, bo rywalizujący z CEDC Sobieski pokochał Polmos miłością gwałtowną i walczył o niego jak lew. Można było rozgrywać negocjacje między dwoma rywalami.

Dziś Cefarm miał co prawda tego samego - twardego, doświadczonego, zawodowego - negocjatora co Polmos, ale rynek już nie ten. Minister zdesperowany inaczej. I walczących o Cefarm lwów nie było. Tylko jedna firma stała u bram.

Rezultat policzalny: CEDC kupując pakiet kontrolny Polmosu w 2005 roku, płaciło za jedną akcję 146,5 zł. Farmacol - według stanu umowy na dziś - zapłaci za Cefarm 45 zł za akcję. Ówczesna wycena Polmosu - prawie miliard 60 milionów złotych za 61 procent akcji - byłaby więc miodem na serce ministra Grada. Zwłaszcza że CEDC podejmowało jeszcze wtedy zobowiązania inwestycyjne na ponad 77 milionów w ciągu kolejnych 5 lat od zamknięcia transakcji. Czy Cefarm pójdzie więc w prywatne ręce za tanio?

- Cóż, powiem tak: - ocenia prof. Robert Ciborowski z UwB - firma jest warta tyle, ile chce za nią dać kupujący. To rynek określa wartość.

Lepszy wróbel w garści?

- Zresztą, może ta cena wynika też z faktu, że Farmacol w ogóle zgodził się, choć nie musiał, na pakiet socjalny - zastanawia się profesor. - Powiedzieli do ministra: Dajecie nam taki "prezent", to i cena musi być niższa.

Bo z ekonomicznego, chłodnego punktu widzenia czas jest zbyt ryzykowny, żeby przedsiębiorcy wiązali sobie ręce gwarancjami socjalnymi. Robert Ciborowski przytacza przykład prywatyzacji polskich banków, kiedy to po upłynięciu kilkuletnich gwarancji zatrudnienia dochodziło do "rzezi niewiniątek" w tych firmach.

- Skoro ich właściciele nie mogli przez lata reagować elastycznie i wprowadzać zmian w firmach, to robili to potem szybko i drastycznie - ostrzega profesor. I wyjaśnia, że naturalnym jest też nacisk przedsiębiorcy na to, aby gwarantowane były etaty, nie zatrudnienie (co tak boli ludzi Cefarmu), bo firma ma pole manewru. W razie problemów nie pogrąży jej nadmierne zatrudnienie.

Jednym słowem, przy takim parciu resortu skarbu na sprywatyzowanie białostockiej firmy, ludzie powinni się prawie cieszyć, że w ogóle ktoś im coś gwarantuje! Bo np. pracownicy ZNTK Łapy , które właśnie padły, na pewno z zazdrością myślą nawet o takich "ochłapach" socjalnych. Oni znaleźli się na lodzie, bo zarząd ich firmy usiłował oprzeć się na krzywej ścianie dzisiejszej gospodarki, stojąc tylko na jednej nodze (czytaj PKP Cargo). A to, jak wiadomo, kończy się wywrotką.

Nonszalancja władzy

Zgrzytając zębami i walcząc z obawami o przyszłość, pracownicy Cefarmu będą więc pewnie musieli pogodzić się z tym, co mają. Pozostaje jednak pytanie, dlaczego - przez obie układające się strony - zostali potraktowani jak upierdliwe dziecko, za którego plecami dorośli uzgadniają jego przyszłość i nawet niespecjalnie się troszczą, żeby zaprezentować te uzgodnienia zainteresowanemu. A przecież tzw. spokój społeczny w firmie działa zawsze na jej korzyść, bo wpływa choćby na wydajność pracy. O tym wie każdy dobry pracodawca.

Minister Grad "poszedł po bandzie". Pozbył się Cefarmu po latach prób, dokonywanych przez kilka ekip rządzących. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że te same prawa rynku, które załoga Cefarmu zna i których (właśnie dlatego) się boi, zadziałają jednak na powodzenie firmy i przyniosą pewność zatrudnienia ludziom. Nawet bez dobrego pakietu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny