Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bulwary na imieniny wojewody Kościałkowskiego

Andrzej Lechowski - dyrektor Muzeum Podlaskiego
Klomb na Plantach przy ulicy Legionowej. 1934 rok. Ze zbiorów Muzem Podlaskiego w Białymstoku.
Klomb na Plantach przy ulicy Legionowej. 1934 rok. Ze zbiorów Muzem Podlaskiego w Białymstoku. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
Prace zakładania w Białymstoku dzielnicy reprezentacyjnej rozpoczęto 11 kwietnia 1933 r. W przeddzień wojewoda Marian Zyndram Kościałkowski dokonał gospodarskich oględzin terenu.

Wojewoda spacerował po „parku wojewódzkim przeznaczonym na urządzenie alei łączącej środek miasta ze Zwierzyńcem. Zapoznawszy się bliżej z planami alei, kwietników itp. p. Wojewoda powiększył projektowaną pierwotnie szerokość alei przydzielając z terenu parku wojewódzkiego dalszy kilkumetrowej szerokości pas. W ten sposób aleja główna, długości prawie kilometra, liczyć będzie 8 metrów szerokości”. Postanowiono, że przy pracach, które trwać będą do połowy czerwca zatrudnionych zostanie 100 robotników.

Ta wytyczana aleja to część Plant wzdłuż ul. Legionowej. W pierwszych dniach wycinano drzewa i karczowano teren. Pod koniec kwietnia aleja była prawie gotowa. Szybkie tempo możliwe było z powodu zwiększenia pracujących do 150 osób. To pozwoliło przystąpić do wytyczania kolejnej alei biegnącej wzdłuż ul. Wersalskiej (Akademicka). Jednocześnie czekano na decyzję ministra spraw wewnętrznych, który miał wypowiedzieć się w sprawie terenów zajmowanych przez ogród Seminarium Nauczycielskiego. Dziś w tym miejscu przebiega część Alei Zakochanych. Pisano, że po zakończeniu prac „park wojewódzki (część parku, która pozostała przy pałacu A.L.) oddzielony będzie od bulwarów (nowe aleje A. L.) siatką drucianą i żywopłotem, tak że optycznie bulwary stanowić z nim będą całość. Brzydki parkan drewniany od ul. Legionowej, Wersalskiej i Mickiewicza zostanie usunięty bezpowrotnie”.

Postęp prac nadzorowali osobiście wojewoda i prezydent miasta Seweryn Nowakowski. 26 kwietnia obaj zwiedzili ogród seminaryjny i park księcia J. Poniatowskiego. „Chodziło o ustalenie miejsca , gdzie w niedalekiej przyszłości stanąć ma dom ludowy im. Marszałka Piłsudskiego. Za najodpowiedniejsze uznano plac na końcu ogrodu miejskiego na przedłużeniu osi ul. Kilińskiego. Zdecydowała tu bliskość śródmieścia oraz bezpośrednie sąsiedztwo tych terenów z województwem, magistratem i hotelem, co nie jest bez znaczenia dla przyszłego rozwoju miasta zarówno pod względem propagandowym jak i handlowym”.

Przy okazji wspomniano, że wcześniej, już w 1928 r., planując budowę Domu Ludowego wymieniano inne jego lokalizacje, jednak ich oddalenie od centrum, zdaniem Kościałkowskiego i Nowakowskiego „wpłynie ujemnie na frekwencję publiczności”. Obaj panowie zgodnie uznali, że „zrealizowanie projektu wraz z całym planem bulwarów nada tej dzielnicy prawdziwie europejski charakter, powiększając jednocześnie dorobek miasta w dziedzinie plantacji”. Zdecydowano, że prace wstępne, to znaczy ogłoszenie konkursu architektonicznego odbędzie się w połowie maja 1933 r. Stwierdzono też, że z jednej strony zakłada się nowy park, a stary czyli ogród miejski ks. J. Poniatowskiego nie wygląda najlepiej.

Wobec tego Seweryn Nowakowski polecił, aby „przystąpić do uporządkowania trawników i rekonstrukcji kwietników, jak również oczyszczenie drzew i krzewów oraz doprowadzić do należytego stanu aleje”. Nowakowski zwrócił się też o uporządkowanie wszystkich pozostałych miejskich skwerów i zapowiedział, że jeszcze w tym roku w mieście zostanie posadzonych około 2 tysięcy lip, kasztanowców, klonów, akacji i jesionów. W połowie maja informowano, że urządzanie Plant wzdłuż ulicy Legionowej jest prawie ukończone. Trwały jeszcze prace ogrodnicze, a po nich „robotnicy przystąpią do wysypywania żużlem alei od ul. Zamkowej”.

Drewniany parkan miał zostać usunięty dopiero po ustawieniu nowego. Zabrano się też do prac ziemnych przy wytyczaniu obecnej Alei Zakochanych. Informowano, że „kierownik robót, p. inż. Kurnatowski przystąpił w dniu wczorajszym (17 maja 1933 roku) do pomiarów na terenie będącym w posiadaniu seminarium nauczycielskiego”. I rzecz najważniejsza świadcząca o determinacji, a jednocześnie o innym, nowym spojrzeniu na wygląd miasta przez inicjatorów założenia Plant. Ogłoszono, że „doprowadzone będą do należytego wyglądu wszystkie domy na ul. Legionowej, Zamkowej i Wersalskiej. Murowane domy muszą być otynkowane i pomalowane, a drewniane odnowione farbą olejną, której próbki będzie można zobaczyć od wtorku na dziedzińcu magistratu”.

Na początku sierpnia triumfalnie ogłaszano, że Aleja Reprezentacyjna jest już na ukończeniu i właśnie od strony ulicy Zamkowej układane są szerokie schody z płyt wykonanych w miejskiej betoniarni. 19 sierpnia Marian Zyndram Kościałkowski obchodził imieniny. W związku z tym zaplanowano, że właśnie tego dnia otwarta zostanie dzielnica reprezentacyjna. Była sobota, gdy o godzinie 19 wojewoda po stosownym przemówieniu przeciął wstęgę i „publiczność mogła zwiedzić już piękne planty białostockie”. Podziwiano starodrzew, kwietniki i malowniczo umieszczone klomby. Zapadał zmierzch więc rozbłysły „gustowne lampy elektryczne”.

Zauważono, że Planty „zaopatrzono w ławki dla spacerujących”. Dziennik Białostocki pisał, że „Aleja ta, jak się dowiadujemy będzie nosiła imię inicjatora dzielnicy reprezentacyjnej p. wojewody Kościałkowskiego”. Podawano też dokładne wymiary parku. Część położona wzdłuż ulicy Legionowej miała szerokość od 35 do 47 metrów, a długość alej wynosiła 317 metrów. Aleja prowadząca wzdłuż ulicy Wersalskiej miała długość 654 metrów. Jak zwykle przy takich wydarzeniach pojawiły się głosy krytyczne, że wydano pieniądze, które można było przeznaczyć na ważniejsze cele. Mówiono o astronomicznej kwocie 300 tys. zł. W rzeczywistości prace pochłonęły 34 tys., z czego 22 tysiące miasto uzyskało z Funduszu Pracy. Z tego opłacono 8 tys. dniówek dla bezrobotnych zatrudnionych przy zakładaniu Plant. Tak więc sukces ekonomiczny był ewidentny, a w dodatku „miasto uzyskało ładny obiekt jakim są bulwary”.

Malkontenci nie składali broni. Twierdzili, że na bajońskie kwoty składa się też cena energii elektrycznej potrzebnej do oświetlenia Plant, a które i w przyszłości będą obciążeniem dla magistrackiej kasy. Informowano więc, że „instalacja elektryczna na oddanych do użytku bulwarach kosztowała 18 800 zł, przy czem w myśl umowy z zarządem m. Białegostoku część kosztów w wysokości 9640 zł przyjęła na siebie elektrownia, pozostałą zaś sumę 9160 zł miasto ma spłacić w trzech ratach do 1 lipca 1935 r. Oświetlenie alei wynosi 1425 zł rocznie”. Tym sprawozdaniem ostatecznie zakończono populistyczne ataki. Wojewoda i prezydent mogli mieć satysfakcję. Udało się bowiem wykonać w Białymstoku część planu „europeizacji”. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że to dopiero początek zakładania białostockich Plant i porządkowania przestrzeni miejskiej.

Ciąg dalszy tej historii opowiem za tydzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny