Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budowa tuczarni. Na smród nie ma paragrafów

Krzysztof Jankowski [email protected] tel. 85 730 67 86
Inwestor zainteresowany budową chlewni w Studziwodach nadal składa dokumenty. W marcu po raz pierwszy złożył wniosek o wydanie decyzji środowiskowych.
Inwestor zainteresowany budową chlewni w Studziwodach nadal składa dokumenty. W marcu po raz pierwszy złożył wniosek o wydanie decyzji środowiskowych. sxc.hu
Do bielskiego urzędu miasta wpłynął kolejny wniosek inwestora o wydanie decyzji środowiskowych w sprawie budowy dwóch tuczarni. Tymczasem mieszkańcy Bielska Podlaskiego coraz głośniej wyrażają swoje niezadowolenie z zapachów, które docierają do nich z już działających firm. Inspekcja ochrony środowiska przyznaje, że nie ma przepisów regulujących poziom smrodu.

Wieczorami dusimy się siedząc w mieszkaniach z zamkniętymi oknami. I nikt się tym nie interesuje - skarżą się na forum internetowym Kuriera Porannego mieszkańcy bielskiego osiedla zwanego Kaczogrodem (fragmenty wybranych wpisów można przeczytać na stronie 2).

Podobne odczucia mają inni bielszczanie wskazując źródła odoru - głównie rolnicze gospodarstwa hodowlane i miejscowe oczyszczalnie ścieków. Internauci piszą też o pomyśle zorganizowania protestu na wzór Anty-świni - akcji społecznej, która w kwietniu tego roku zmobilizowała setki bielszczan do sprzeciwu wobec planów budowy tuczarni w Studziwodach - dzielnicy domów jednorodzinnych.
Informacje o proteście mieszkańców pokazały ogólnopolskie telewizje, założono też fanpage na portalu społecznościowym. Z czasemsprawa ucichła.

- Czekamy na kolejny ruch inwestora - mówi radny Marcin Sarnacki, jeden z współorganizatorów Anty-świni. - Na razie jesteśmy ruchem społecznym, ale w razie potrzeby jesteśmy gotowi założyć stowarzyszenie, które byłoby stroną w sporze administracyjnym. Korzystamy też z porad sympatyków ruchu, którzy świadczą nam pomoc prawną.

Inwestor zainteresowany budową chlewni w Studziwodach nadal składa dokumenty. W marcu po raz pierwszy złożył wniosek o wydanie decyzji środowiskowych. Urzędnicy magistratu nakazali mu poprawienie błędów formalnych w dokumentach. 12 czerwca został złożony kompletny wniosek, tym razem uzupełniony o raport oddziaływania inwestycji na środowisko.

- Po przeanalizowaniu dokumentacji stwierdzono, iż budzi on wiele wątpliwości, głównie dotyczących tego, dla jakiego zadania został opracowany raport oddziaływania na środowisko. Inwestor został zobligowany do przedłożenia poprawnego raportu - mówi Anetta Dolińska, inspektor Urzędu Miasta.
Pojawiły się jednak opinie, jakoby całe zamieszanie z projektem budowy tuczarni w Studziwodach miało być tylko sprytną grą na zbicie cen działek w atrakcyjnej okolicy.

- Te działki mają już dziś za dużą wartość, by stawiać na nich chlewnię. Można je z większym zyskiem wykorzystać w inny sposób - ocenia jeden z bielskich przedsiębiorców.

Jednak wnioskodawcy zapewniają, że myślą o tuczarni.

- Jesteśmy zdecydowani na realizację tej inwestycji - mówi Kamil Stanisławiuk, przedsiębiorca budowlany, który stara się o pozwolenia na budowę tuczarni. - Myślimy o dwóch chlewniach po pół hektara, w których inwestor hodowałby ok. 2600 prosiąt. Rozważamy też pomysł budowy biogazowni.

Procedura administracyjna trwa, więc na razie najwięcej zarzutów o smrodzenie pada ze strony mieszkańców pod adresem innej tuczarni, która leży na terenie gminy - pomiędzy Parcewem a Kaczogrodem. Właściciel gospodarstwa rolnego Andrzej Brzozowski informuje, że hoduje tam do 1700 tuczników i około 700 macior.

- Robimy wszystko zgodnie z normami i przepisami. Nawet trochę wychodzimy przed szereg - mówi Kurierowi Bielskiemu Andrzej Brzozowski. - Poprzez aplikator gnojowicę wstrzykujemy prosto do gleby, aby amoniak i siarkowodór nie ulatniały się i ludzie nie mieli do nas pretensji. Ale specyficznego aromatu nie da się uniknąć w żadnym zakładzie. Szpital też pachnie szpitalem, a cukrownia cukrownią.
Stan powietrza we wszystkich powiatach sprawdza WIOŚ, ale badania te nie dotyczą zapachów, a jedynie ilości pyłów i wybranych gazów.

- Mamy wiele skarg dotyczących hodowli zwierząt czy wylewania gnojowicy, ale standardy jakości zapachowej powietrza nie są w Polsce określone prawnie. A jeśli nie ma skali, to trudno przeprowadzić badania i ocenić przekroczenia - mówi Grzegorz Bok, naczelnik wydziału monitoringu środowiska WIOŚ.
Zdaniem naczelnika dokumentem regulującym późniejszą pracę każdej firmy czy hodowli powinna być ocena jej oddziaływania na środowisko, która stanowi podstawę do wydania pozwoleń.

- Można w niej zapisać np. hermetyzację procesów technologicznych, a potem ten zapis egzekwować poprzez decyzje i kontrole - mówi Grzegorz Bok.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny