Kiedy startowali jako jeden z wielu zespołów amatorskiej sceny metalowej Białegostoku chętnie brali udział w Białostockich Wiosnach Muzycznych. Od razu intrygowali fantastycznymi partiami perkusji i ogólnym świetnym opanowaniem instrumentów. Białostocki Ośrodek Kultury dawno już zrezygnował z takich promocyjnych przeglądów, ale Bright Ophidia nie zrezygnowała. Zbliżające się dwudziestolecie zespołu postanowili uczcić planowaną na listopad płytą „Fighting The Gravity”.
- Założyliśmy zespół, bo uważaliśmy, że mamy coś do przekazania - wspomina Adam Bogusłowicz, wokalista Bright Ophidii.
- Patrzy się na swoich idoli i chce osiągnąć coś podobnego - dodaje Cezary Mielko, perkusista, który wspólnie z Bogusłowiczem od początku współtworzy ten zespół. - W wieku 16 lat wszystko wydaje się takie proste, sława czeka za progiem - wspomina Mielko. I konkluduje, że po 20. latach już wie, że sława szybko nie przychodzi i teraz chodzi im bardziej o realizację swoich pasji. - Jeśli z płyty na płytę naszym zdaniem jest coraz lepiej, dlaczego mielibyśmy tego nie kontynuować? - pyta retorycznie.
Z zespołami często jest podobnie jak ze starym małżeństwem. Najpierw - wielka fascynacja sobą, często przy wsparciu przyjaciół. Tak było i z Bright Ophidią. W 1998 roku nagrali pierwsze utwory, dwa lata później weszli już do znakomitego białostockiego studia Hertz, gdzie zwrócili się w stronę thrash metalu. W 2001 roku było kolejne demo, a dwa lata później w innym równie sławnym w świecie metalowym studiu nagrali pierwszą płytę - „Coma”, która ukazała się pod szyldem Metal Mind Records. Rok później pojawiła się „Red Riot”, grupa trafiła na Metalmanię, ale rozczarowana słabym wsparciem wytwórni rozwiązała kontrakt. I nastała cisza.
Po pięciu latach i kilku zmianach składu wydali krążek „Set Your Madness Free”. Była zwrotem w stronę progresywnego metalu i po kilku latach coś zaczęło się dziać. Efektem było zagranie przed zespołem Adrenaline Mob, w którym na perkusji gra Mike Portnoy - idol Cezarego Mielko, na co dzień znany z fantastycznego zespołu Dream Theater. To było w 2012 roku. Zespół nabierał drugiego oddechu.
- Myślę, że są trzy fazy historii właściwie każdej grupy - zastanawia się Cezary Mielko. - Mając kilkanaście lat wierzy się, że coś osiągnie, później jest faza kryzysu, okazuje się, że nie jest łatwo, ale kiedy muzyka siedzi w środku, uznajesz, że nie możesz bez niej żyć i grasz dalej - tłumaczy 39-letni perkusista.
- Jesteśmy zespołem wielowymiarowym, na nowo wymyślamy muzykę progresywną i kształtujemy ją własnym językiem - tłumaczy nieprzerwaną działalność Bright Ophidii Adam Bogusłowicz.
W niedzielę 19 listopada o 18:05 na scenie w Studiu Rembrandt Polskiego Radia Białystok zagra białostocka grupa Bright Ophidia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?