Branża budowlana. Coraz więcej upadłości.

Pierwsze półrocze tego roku dla branży budownictwa drogowego było złe, a obecne zapowiada się jeszcze gorzej – podkreśla Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa. – Powodem jest brak zleceń. Co więcej, inwestycje nie są oddawane w wyznaczonych terminach, a to wina zarządzających nimi, na przykład Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Firmy niestety będą musiały zwalniać albo będą zamykane, nie ma innego wyjścia. Tym bardziej, że nadal nie wiemy, ile pieniędzy na budowy dróg z budżetu będzie na przyszły rok.

Podobnego zdania – że coraz więcej firm będzie bankrutowało – jest Jan Mikołuszko, prezes bielskiego Unibepu. Tłumaczy on też, że Polska była na tle Europy eldoradem budowlanym. Do przetargów startowały przedsiębiorstwa z wielu innych krajów i każde chciało zaproponować jak najniższą cenę.
– Przewidzieliśmy sytuację, że w branży będzie źle i w porę wycofaliśmy się z wyścigu szczurów na zamówienia publiczne – tłumaczy Jan Mikołuszko. – Po drugie, postawiliśmy na eksport. Mamy pomysły, jak w tym okresie się nawet rozwinąć, ale trzeba zachowywać czujność, korygować strategię miesiącami, nie latami. Marże na rynku są niskie, zysku łatwo się nie wypracowuje.  

Z raportu Coface, dotyczącego upadłości firm w Polsce w pierwszym półroczu 2012 roku wynika, że jedną z głównych przyczyn problemów przedsiębiorstw budowlanych jest oparcie systemu przetargów publicznych na schemacie: cena ponad jakość. Sprawiło to, że przedsiębiorcy zmuszeni zostali do konstruowania ofert w sposób, który nie mógł zagwarantować im utrzymania płynności i terminowej zapłaty swoim podwykonawcom. Szczególnie mocno odczuli to zleceniobiorcy dużych spółek. Ich pozycja nie pozwalała na dyktowanie warunków, choć wydawać by się mogło, że uzależnienie od dużych renomowanych zleceniodawców może stanowić pewną gwarancję uzyskania zapłaty za wykonane prace. Jednak nie brano pod uwagę faktu, że sam zleceniodawca przystępował do inwestycji w oparciu o mocno napięte i często niezależne od jego własnych działań założenia.

W pierwszym półroczu tego roku upadło 101 firm związanych z budownictwem. To o 40 więcej niż w tym samym okresie 2011 roku. Jeśli chodzi o wszystkie branże, to upadłość dotyczyła 417 przedsiębiorstw, czyli więcej o 69 niż przed rokiem.
– Można założyć, że głęboki kryzys dotknął nie tyle całą polską gospodarkę, ile właśnie sektor odpowiedzialny za przygotowania do Euro 2012 – mówi Paweł Tobis, wiceprezes Coface Poland.

Raport wskazuje, że nie tylko inwestycje infrastrukturalne związane z piłkarską imprezą stały się źródłem kłopotów branży budowlanej. Pośrednio kryzys finansowy i turbulencje w gospodarkach Europy wpłynęły także na kondycję firm zajmujących się budownictwem mieszkaniowym – ograniczona dostępność kredytów oraz osłabienie się złotego to również czynniki, jakie wpłynęły na kondycję firm z branży budowlanej.
– Jest ciężko, teraz każdy idzie na przetrwanie. Firmy plajtują, bo nie wytrzymują finansowo, nie ważne, czy są to duże czy małe podmioty – komentuje Andrzej Sarosiek z białostockiego przedsiębiorstwa drogowego As-Bud.

W tym roku do Powiatowego Urzędu Pracy w Białymstoku trzy firmy z branży budowlanej zgłosiły zwolnienia grupowe. Jak podaje Jolanta Tulkis, zwolnionych zostało 120 osób.
Uszczuplenia kadry nie planuje na przykład Unibep. Jednak Jan Mikołuszko nie kryje, że w obecnej sytuacji zwolnienia dotknąć mogą najsłabszych pracowników, a na ich miejsce zatrudniani będą lepsi.
– Teraz na rynku można wybierać w kadrach – wyjaśnia prezes spółki z Bielska Podlaskiego.