Korespondencja z Sewilli:
Jak patrzysz na Polskę po meczu ze Słowacją to myślisz, że jesteśmy w stanie zagrozić Hiszpanom?Na pewno nie był to piorunujący start w naszym wykonaniu. Taka chłodna kalkulacja wskazywała, że powinniśmy Słowaków ograć. Mam dwóch kolegów z tego kraju, jeden ze mną grał w klubie i oni słyszeli, że Polacy ich lekceważą. Ale oni też podchodzi do tego meczu tak jak my, że grają z potencjalnie najsłabszym dla nich zespołem w grupie. Wiedzieli, że jak wygrają, to ten awans im się przybliża. Zaś nam się awans oddalił.
No i teraz mamy myślę, że taki Mont Everest. Gramy z Hiszpanami na wyjeździe i będzie bardzo ciężko. Uważam, że możemy zaskoczyć ich ze stałego fragmentu, może z kontry. Oby był to taki mecz, jak z Niemcami na Stadionie Narodowym w 2014 roku.
Kto najbardziej cię zawiódł z naszej kadry w tym pierwszym meczu?Zespół! Oglądam też inne spotkania i jak popatrzymy na przykład na Włochów, to tam jest jedność – są spójni od pierwszej do ostatniej minuty. Jak taki włoski smoking - od butów po krawat czy muchę - wszystko tam gra. U nas po prostu zawiódł zespół - nie ma co mówić, że Lewandowski nie strzeli bramki, jak nie dostanie podań. Nie ma co mówić, że Szczęsny wpuścił bramkę, jak Bereszyński i Jóźwiak źle się zachowali. To jest sport drużynowy i zawiódł po prostu zespół.
Oceń proszę jako doświadczony bramkarz - można jakkolwiek winić Wojciecha Szczęsnego przy tej pierwszej bramce?Co kraj, to szkoła bramkarzy. Niemcy uczą, gdy zobaczymy Neuera czy Ter Stegena, żeby przy uderzeniach z takiego konta trochę wyżej na nogach stać i próbować odbić piłkę nogą. Bo jednak to jest ogromny kąt i zawodnik może strzelić albo po krótkim rogu, albo zawinąć „rogala” jak Insignie w pierwszym meczu Włochów.
Z mojej perspektywy, jakby przykładowo zainterweniował nogą, to wtedy nie odbija mu się od pleców i nie wpada do bramki. Teraz po fakcie to wiemy, ale ciężko jest na boisku wiedzieć to przed tym, gdy ktoś oddaje strzał. Więc ja bym reagował nogą, blokiem, bo jestem osiem lat w Niemczech i tak mnie tam szkolą.
Wojtek zaś jest we Włoszech i czytałem, że podobno tak jest trenowany, że musi szybko się do tej piłki rzucić. A ponieważ był lekki rykoszet i mieliśmy trochę pecha to bramka wpadła.
Czego się najbardziej boisz przed meczem z Hiszpanią? Temperatury i biegania za piłką.
No tak, nie będziemy raczej dominować, ale pytanie czy wyjść i się rzucić na Hiszpanów, czy raczej grzecznie czekać w defensywie i próbować wyprowadzić jakąś kontrę? Ja o tych Włochach znów powiem, bo ich drugi mecz z rzędu pokazuje, że od pierwszej minuty nie narzucają tempa. Te mistrzostwa są takie, że ma meczów, żeby od pierwszej minuty była wymiana ciosów. Każdy zespół nie chce stracić bramki. W pierwszych minutach jest badanie przeciwnika, szachy, a potem jest ogień.
Uważam, że będziemy podobnie grali jak z Niemcami, będziemy odgryzać się kontrami, ale żeby te kontry były w takim stylu, jak Ukrainy z Holendrami. Bo jednak oni byli głęboko cofnięci do defensywy, ale jak już wychodzili, to szli jak do pożaru i tam się paliło. Obyśmy zagrali podobnie i żebyśmy też strzelali bramki ze stałych fragmentów gry, bo na mistrzostwach Europy to jednak stałe fragmenty gry są decydujące.
Temperatura mocno może przeszkadzać w koncentracji i wydolności. Miałem okazje grać za czasów Śląska Wrocław w Sewilli i tam w dniu meczu czy dzień przed meczem to nawet jak wychodziliśmy na spacer, coś człowiek był mokry. Też graliśmy o 21 i powiem, że naprawdę jest ciężko. Nie wiem jaka będzie temperatura, ale wilgotność jest na pewno inna niż u nas w kraju, czy w Rosji, więc nie będzie łatwo. No, ale wszyscy grają czy w Baku, czy w Rzymie, czy gdziekolwiek. Na boisku staje 22 zdrowych facetów, murawa jest taka sama dla wszystkich, pogoda też.
My nie mamy nic do stracenia. Na dodatek przed naszym meczem Szwedzi grają ze Słowacją i wynik pokaże nam, że albo musimy wygrać z Hiszpanią, jak chcemy coś na tym turnieju zrobić, albo wyjść z grupy, albo po prostu po drugim meczu już nie będzie nawet meczu na pożegnanie, tylko na dobrą sprawę można się spakować.
Chciałem jeszcze o Niemców zapytać, bo spora krytyka też na nich spadła po pierwszym meczu z Francją. Żyjąc i grając w Niemczech, mając też kontakty z wieloma zawodnikami z zagranicy, jak odbierasz ten ich mecz? Tak żartobliwie: rodzina siedzi w Niemczech i mówi, że sąsiedzi tylko brzydkie słowa po niemiecku rzucają na balkonach i tylko najn-najn-najn krzyczeli. Tam jest po meczu jasny i klarowny przekaz - selekcjoner i zawodnicy mówią, że tak nie powinni zagrać. Zagrali słabo, nikt się nie oszukuje. Wszyscy wiedzą, że gdyby Francuzi chcieli strzelić jedną czy dwie bramki więcej, to chyba by je sobie po prostu strzelili, jak na gierce treningowej.
Ale nie jest wstydem przegrać z Francuzami, czytałem wywiad Manuela Neuera, który po prostu powiedział: „patrzymy do przodu”. Z Francuzami na razie nie będą już mieli meczów i zdają sobie sprawę, że mogą wyjść tej grupy nawet z 3. miejsca, bo jednak Portugalia też jest silna i Niemcom nie będzie wcale łatwo. Ale wszyscy wiemy, że ten turniej jest specyficzny i można wyjść z grupy z 3. miejsca i do finału dojść, więc Niemcy chcą robić swoje.
A ty, jako zawodnik i kibic reprezentacji w tym momencie wierzysz w to, że Polacy są w stanie zająć przynajmniej 3. miejsce i awansować?
Grając w piłkę zawsze wierzę. Jakbyś nie wierzył, to zostań w domu. W piłce nożnej dzieją się nie takie rzeczy. My w 2. kolejce pokonaliśmy Borussię Dortmund u siebie 2:0, a tylko Sancho i Halland kosztują razem 200 milionów euro. Nasz zespół wycenia się na 65! Na papierze byliśmy bez szans, ale wierzyliśmy, że możemy wygrać i zaskoczyliśmy ich.
Pieniądze nie grają, nazwiska nie grają, tylko musimy być zespołem od pierwszej do ostatniej minuty i nie mogą się nam przytrafić takie proste błędy, jak w meczu ze Słowacją.
Jest trzech Polskich bramkarzy na Euro, ale zabrakło miejsca dla ciebie. Bardzo byłeś rozczarowany?
No byłem rozczarowany, ale to to tyle tygodni temu było i już się z tym przespałem. Cieszę się, że lecę do Sewilli i śmieję się, że tak blisko kadry, jak w sobotę z naszego studia TVP, to już nie mogę być. Teraz zadają mi pytanie o Katar. Katar to ja mogę złapać, albo pojechać do Kataru – to są dwie opcje.
Jestem pozytywnym gościem, robię swoje, cieszę się, że mogłem wypocząć. Skoro nie dostałem powołania to spędziłem miło czas z rodziną, a teraz jestem w innej roli na Euro. Uczę się, czerpię garściami i patrzę do przodu. Chcę zagrać jeszcze lepszy sezon od tego lata, a co życie przyniesie - tego nie wiem.
Gdy pojawiła się informacja, że wypadł na kilka dni z kadry kontuzjowany Łukasz Fabiański, napisałeś na Twiterze praktycznie natychmiast, że możesz zabrać do Sewilli buty i rękawice. Zgodziłbyś się na takie awaryjne powołanie?
Wiesz co - mam rękawice, ale te z podpisem moim i „Lewego” na aukcję charytatywną. Sprzętu nie mam, poza tym to jakiś drobny uraz.
Druga sprawa - biznes i piłka nożna polegają na tym że jakby teraz mnie powali to dużo osób się przyznało do błędu. Więc myślę, że nie wchodziło takie moje dodatkowe powołanie w ogóle w grę. Zresztą w Opalenicy z chłopakami trenował Majecki, w kadrze jest Drągowski, więc ta konkurencja jest ogromna.
Ja lecę do Sevilli spędzić cztery dni w fajnym mieście i - tak jak mówiłem - cieszę się, że będę blisko kadry. Pierwszy raz w takiej roli na stadionie i też będę się emocjonował i będę podjarany tym meczem, bo jednak jesteśmy Polakami i mimo tej porażki, to jednak wiara w naszym narodzie jest. My kochamy piłkę nożną. Oczywiście możemy tam krytykować wszystkich, ale piłka łączy ludzi. To jednak jest sport numer jeden w kraju i w sobotę wszyscy będą trzymali kciuki za Polaków.
Rozmawiał Waldemar Mazgaj
Świątek rozstaje się z trenerem!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?