Dziś białostocki sąd rejonowy zdecyduje, co dalej z czterema funkcjonariuszami policji. Prokuratura oskarża ich o to, że wielokrotnie przyjmowali łapówki. A jeśli ktoś nie chciał dać z własnej woli, to brali sami.
Białostoccy policjanci łapówkarski proceder rozpoczęli wiosną 2004 roku. Najczęściej łapówki kasowali podczas kontroli drogowych. Nie oszczędzili nawet kierowcy karawanu, który, wioząc zwłoki na pogrzeb, przejechał w pośpiechu na czerwonym świetle. Oskarżony Mariusz Cz. odstąpił od ukarania kierowcy, co spotkało się z oczekiwaną gratyfikacją w wysokości 200 zł.
Dodatkowe źródło dochodu mieli też od osób odwożonych do izby wytrzeźwień. - Dasz 200 złotych, to zamiast na wytrzeźwiałkę, zawieziemy cię do domu - proponowali zatrzymanym.
Część z nich ochoczo się godziła i za podwiezienie płaciła funkcjonariuszom po 200 zł. Ci którzy stanowczo odmawiali, zostali zawożeni na izbę wytrzeźwień. Jakie było ich zaskoczenie, gdy rano, po odebraniu depozytu, okazywało się, że w portfelu brakuje kilkuset złotych. Jednemu mężczyźnie policjanci ukradli 1200 zł!
Policjanci mieli też układy z handlującymi papierosami na bazarze w pobliżu dworca PKP. Gdy regularnie płacili im tzw. "abonament", to fukncjonariusze nie kontrolowali ich.
Oskarżeni przyznali się do winy. Złożyli też wnioski o kary z warunkowym zawieszeniem i grzywny. Dziś, na posiedzeniu, sąd zdecyduje, czy do wniosków się przychyli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?