Jednak proces nie mógł się zakończyć, bo w sądzie nie pojawił się jeden ze świadków. Dlatego sędzia ukarał go za to karą 800 złotych.
Przypomnijmy. Do porwania Krzysztofa L. doszło na początku listopada ubiegłego roku na ul. Bema w Białymstoku. To tam późnym wieczorem z dwóch samochodów wyskoczyło kilku dobrze zbudowanych mężczyzn. Świadkowie zeznali, że od razu dwóch innych mężczyzn rzuciło się do ucieczki.
- Brać tego skur... - mieli krzyczeć goniący.
Według ustaleń białostockiej prokuratury, Krzysztofowi L. nie udało się uciec. Został brutalnie pobity metalową pałką i siłą wepchnięty do bagażnika jednego z samochodów. Sam pokrzywdzony mówił w śledztwie, że sprawcy skuli go też kajdankami i wywieźli do lasu. Nie wiedział jednak, kto go porwał i dlaczego.
Śledczym udało się ustalić tylko jednego z porywaczy. Ich zdaniem, był nim właśnie Łukasz R. W jego fordzie policjanci odnaleźli ślady krwi pokrzywdzonego.
Oskarżony białostoczanin nie przyznaje się do winy. Utrzymuje, że feralnego wieczoru pożyczył swój samochód. Ale nie chciał zdradzić sądowi komu.
Przed sądem odpowiada też za posiadanie narkotyków. Bo podczas przeszukania policjanci znaleźli w jego piwnicy ponad 120 gramów marihuany.
Kolejna rozprawa za miesiąc.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?