BPNT: Rada programowa już jest. Teraz trzeba urządzić park

To czternaście osób, które przez trzy lata będą doradzać w jaki sposób ma działać park naukowo-technologiczny w Białymstoku. Dziewięć z nich to przedstawiciele białostockich uczelni, pozostali reprezentują lokalny biznes.

- Bez państwa ta inicjatywa po prostu się nie uda - mówił prezydent Tadeusz Truskolaski. - Jednak oprócz zaszczytu, na państwa barki nakładam też odpowiedzialność. Żebyśmy za dwa lata mogli powiedzieć, że park działa zgodnie z opracowanymi założeniami.

- Cieszę się, że nie jestem już sama z myślami, jak urządzić park - przyznała Jolanta Koszelew, dyrektorka białostockiego parku naukowo-technologicznego.

Do końca roku rada spotka się trzy razy. W połowie października zaopiniuje propozycje laboratoriów, które będą urządzone w parku. Miesiąc później zajmie się zasadami naboru lokatorów do powstających dwóch budynków. 24 listopada odbędzie się konferencja informacyjno-promocyjna, związana z parkiem.

- To odpowiedzialność, bo być może pojawią się nowe technologie, a my będziemy musieli wiedzieć, którymi warto się zająć - mówił prof. Andrzej Seweryn, prorektor Politechniki Białostockiej. - Mam też nadzieję, że wspólnie stworzymy większe możliwości dla naszych absolwentów i młodzieży, która kończy inne uczelnie w Polsce. Bo ten region jest piękny, ale potrzebuje zastrzyku nowoczesności.

Magnes na inwestorów

Park ma właśnie ściągać nowe technologie do Białegostoku, tworząc dobre warunki do działania firmom z takich branż. Są już konkretne pomysły.

- Nanotechnologie, biotechnologie, szeroko pojęta informatyka - wylicza prof. Joanicjusz Nazarko, dziekan Wydziału Zarządzania PB. - Pomysł na park to przyspieszenie rozwoju regionu, opartego na nowoczesnych technologiach, których teraz nie mamy.

Swoje konkretne oczekiwania i propozycje mają też przedsiębiorcy. - Park powinien stwarzać możliwość wykorzystywania w praktyce nowoczesnych narzędzi informatycznych do sprzedaży towarów i usług przez internet, a także kontaktowania się z klientami - uważa Wojciech Winogrodzki z Podlaskiego Związku Pracodawców.

- To znajdzie odbicie w zwiększaniu konkurencyjności lokalnych firm i przyczyni się do wzrostu zatrudnienia - podkreśla Marek Sakowicz z Podlaskiego Klubu Biznesu.