Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boże Narodzenie w 1925 r. Spekulanci podnieśli cenę cukru

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Jedna z reklam - Święty Mikołaj z kaloszami Pepege
Jedna z reklam - Święty Mikołaj z kaloszami Pepege
Drożyzna, drożyzną, ale przecież święta są tylko raz w roku. To i białostoczanie szaleli z zakupami. Działały na nich reklamowe chwyty, a miejscowi kupcy byli w tym dobrzy. Białystok tonął w reklamach.

Nadchodziły święta 1925 r., ale białostoczanom sen z oczu spędzała spekulacja. Ceny szalały. Handlarze chcąc przed świętami zwiększyć swe zyski chowali towar, aby podbić jego cenę. Towarem szczególnie podatnym na takie praktyki był cukier. Tuż przed świętami nie można było go uświadczyć w całym mieście. Władze uspokajały, że "cukier jest w Białymstoku. Ceny podbijają paskarze". Interwencję w sprawie cukru podjął nawet minister spraw wewnętrznych.

"Zadyskontował do Białegostoku 220 ton cukru, w tym firmie Dostawa 25 ton, firmie Paktor i Prozowski 105 ton, firmie Sugar 90 ton".

Oficjalne ogłoszenie tego komunikatu tylko na chwilę uspokoiło mieszkańców. Okazało się jednak poważnym błędem strategicznym w walce ze spekulantami. Paskarzom udało się bowiem ukryć całe te 220 ton! Zdezorientowanych białostoczan uspokajano twierdząc, że "władze administracyjne wszczęły obecnie poszukiwania ukrytego cukru". A wigilia była tuż, tuż.

23 grudnia przed białostocką farą rozpoczęto sprzedaż choinek. Ale i tu paskarskie ceny odstraszyły nabywców. Uczciwi kupcy narzekali, że "ze względu na złą pogodę i brak gotówki w handlu przedświątecznym bardzo słabo".

Na Boże Narodzenie 1926 r. nowością w Białymstoku było zorganizowanie charytatywnego Wielkiego Kiermaszu Gwiazdkowego. Odbył się on 4 i 5 grudnia w Pasażu Warnholtza, czyli w słynnym domu ze szklanym dachem przy Lipowej 6. Ceny były przystępne, a towar "w wielkim wyborze - jak również prezenta gwiazdkowe". Kiermasz miał atrakcyjną oprawę artystyczną. W holu pasażu występowała orkiestra 42. pułku piechoty i był też "bufet na miejscu".

Świąteczna moda na depilację

Przedświąteczną spekulację próbowano powstrzymywać wszelkimi sposobami. W połowie grudnia 1927 r. Stowarzyszenie Kupców Polskich ustaliło "nowe zniżkowe cenniki" na towary kolonialne i spożywcze. Jednocześnie ostrzegano o karaniu sprzedawców, którzy nie zastosują się do nowych cen. Sposobem na zwiększenie obrotów było też wydłużenie czasu otwarcia sklepów. Drożyzna, drożyzną, ale przecież święta są tylko raz w roku. To i białostoczanin jak mógł to szalał. Działały na niego reklamowe chwyty, a miejscowi kupcy byli w tym dobrzy. Oto próbki. "Boże Narodzenie i Taky". Co to takiego? Ano depilacja Anno Domini 27. Tłumaczono, że święta to "czas kiedy panie muszą być piękne. W tym celu na twarzy, ramionach i nogach nie powinno być zbytecznych włosków". Zapewniał to krem Taky. Po takym kremie, święta i bez cukru były, że ho, ho.

Białystok mimo ubóstwa tonął w reklamach. "Miód na Święta Bożego Narodzenia", "Na żadnym wigilijnym stole nie może braknąć tradycyjnego Benedyktynu", "Najlepsze w kraju biszkopty i pierniki oraz karmelki i marmeladki". Albo "Resztki Gwiazdkowe". To wymyślił Chaim Lewin, właściciel sklepu galanteryjnego przy Kilińskiego 23. Ogłosił, że na święta 1927 r. specjalnie dla swych klientów sprowadził "resztki manufaktury i galanterii o cenach najtańszych". Nowością były też "Osramówki choinkowe w kształcie świeczek". Sceptyków zapewniano, że to "idealnie bezpieczne oświetlenie choinki". W księgarniach i kioskach z prasą pojawiło się też "Świąteczne pieczywo", czyli przepisy doktora Oetekera. Ta sama firma polecała proszek do pieczenia Backin zapewniając, że "radość świąteczna tem większą będzie jeżeli pieczywo się uda".

W 1928 r. Związki Kupców, polski i żydowski zwróciły się do Inspektora Pracy z prośbą, aby wzorem lat ubiegłych w ostatnich przedświątecznych tygodniach, zezwolił na wydłużenie czasu otwarcia sklepów. Ku zaskoczeniu sprzedawców i klientów inspektor prośbę odrzucił. Kupcy byli oburzeni. Nie dość, że kryzys to jeszcze niespodziewana blokada. Stowarzyszenie Kupców Polskich podjęło interwencję w Warszawie. Ministerstwo przedłużyło godziny otwarcia białostockich sklepów do godziny 21. I jak co roku wszyscy prześcigali się w złapaniu klienta. Znany księgarz Albin Brzostowski ogłaszał, że "najtaniej sprzedaje błyskotki, ozdoby choinkowe, karty świąteczne i książki na gwiazdkę".

Ale wszystkich przebiła reklama przedstawicielstwa Towarzystwa Pepege mieszczącego się przy Sienkiewicza 12. Jako, że Boże Narodzenie było "po wodzie" ogłosiło ono, że "najpraktyczniejszy podarek gwiazdkowy - kalosze i śniegowce Pepege" Święty Mikołaj pewnie też je nosił.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny