Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bong Joon-ho. Złota Palma dla Parasite. Cóżeś alkoholu uczynił biednym?

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Kadr z filmu "Parasite"
Kadr z filmu "Parasite" Mat. dystrybutora
Na premierę "Parasite", filmu którym Bong Joon-ho zdobył w tym roku w Cannes Złotą Palmę trzeba było czekać aż do września. Było warto, bo mimo pozornej kpiny z kapitalizmu, to w istocie okrutna groteska o świecie, z którego trudno się wyzwolić. Przez alkohol?

"Parasite" to film rozgrywający się na wielu poziomach i z kilkoma przewrotnymi puentami. Zaczyna się jak klasyczna komedia łotrzykowska. Bezrobotny, acz zdolny młody człowiek otrzymuje od przyjaciela szansę dawania korepetycji z angielskiego nastolatce z bajecznie bogatego domu. Ma przy tym czuwać, by dziewczyny nikt przyjacielowi nie poderwał na czas jego nieobecności. Musi tylko udawać studenta.

Bieda nauczyła go sprytu, sam z siebie - niemal jak zawodowy polityk - idealnie umie się wsłuchiwać w głos ludzi i wykorzystywać go dla swoich celów. Zatem do domu kapitalistycznych krezusów wprowadzi siostrę, też z fałszywą tożsamością. Dalej łatwo się domyślić. Owi weseli łotrzykowie, wcale nie do końca zabawnymi intrygami, pozbędą się kolejnych pracowników, by zająć ich miejsce. Ale to dopiero początek historii. Bo dobre kino uwielbia suspensy. A mistrz Bong Joon-ho, skoro raz coś zasygnalizował, nie omieszka tego sygnału później wykorzystać. Bo owszem - w pierwszej części filmu ekranowi bogacze jawią się jako wyjątkowo naiwni i w gruncie rzeczy przerażeni zewnętrznym światem ludzie, nasza łotrzykowska rodzina zaś antykapitalistycznymi anarchistami. Czy rzeczywiście można ich oceniać tak wysoko? Nie sądzę.

Na początku filmu widzimy ich jak w swojej sutenerze, kompletnie bezrobotni, popijają piwo z okazji złapania zasięgu darmowego WiFi. I śmieszno i straszno, szczególnie, że alkohol stanie się przyczyną upadku. Wystarczy, że ich państwo wyjadą z designerskiej wilii, by cała sprytna rodzinka biedaków urządziła sobie w ich domu libację. Stępiona alkoholem czujność, a może obudzone nim sumienie, spowodują zaskakujący ciąg zdarzeń. Komedia przeistoczy się w thriller, wreszcie rozpocznie się walka na śmierć i życie. I to dosłownie.

Świetni koreańscy aktorzy, oszczędna muzyka, zmienne obrazowanie i rytm kadrów czynią z "Parasite" obraz w pełni godzien Złotej Palmy w Cannes. I paradoksalnie bliski wielu Europejczykom, szczególnie tym z biedniejszych państw.

A finał? Wiem, że nie powinno się go zdradzać, ale jakoś dziwnie pokazuje, że kto ze slumsów wyszedł w jakiś sposób i tak jest do nich przypisany. Bo wypił o jeden kieliszek za dużo?

Złota Palma w Cannes dla "Parasite" południowokoreańskiego reżysera Bonga Joon-ho

Źródło: Associated Press

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny