Rozmowy trwały rok. Właściciel dał się w końcu przekonać - cieszy się wojewódzka konserwator zabytków Małgorzata Dajnowicz.
Na początku zeszłego roku, zaraz po tym, gdy objęła stanowisko zgłosił się do niej właściciel ceglanego domu przy ul. Koszykowej 19. Prosił o usunięcie budynku z ewidencji zabytków. Bo ten stracił dach i nie nadawał się według niego do odbudowy.
Małgorzata Dajnowicz poprosiła miejskiego konserwatora, by zbadał sprawę. Ten stwierdził, że dach uległ zniszczeniu wskutek -niezgodnych z pozwoleniem - prac remontowych prowadzonych przez poprzednich właścicieli. Sprawa trafiła do prokuratury, która odmówiła jednak wszczęcia postępowania. Uzasadniając decyzję tym, że budynek nie był w rejestrze zabytków, a „tylko” w ewidencji.
Czytaj więcej: Zabytek w sercu Bojar zniszczony. Konserwator zawiadomił prokuraturę. Ta odmówiła wszczęcia
Małgorzata Dajnowicz komentowała na naszych łamach, że budynek - choć faktycznie w rejestrze nie figuruje - to leży na obszarze wpisanym do rejestru. Szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ Maciej Płoński argumentował, że miejski konserwator zabytków nie poinformował prokuratury o tym fakcie, ale nie miało to w tej sprawie żadnego znaczenia. Bo poprzedni właściciel próbował budynek remontować.
- Wymienił stolarkę okienną i drzwiową oraz przewody kominowe. Ocieplił też ściany, przemurował piwnice i położył belki konstrukcyjne nowego stropu - podkreślał Płoński.
Czytaj także: Zabytek nie musi być kulą u nogi inwestora. Może też dawać zysk
Według prokuratury nie doszło więc do sytuacji, że ktoś celowo rozebrał dach i doprowadził budynek do ruiny.
- W pewnym momencie zaniechał dalszych prac, bo jak oświadczył, kończyły mu się już pieniądze. Do przestępstwa mogłoby dojść tylko wtedy jeśli właściciel umyślnie dążyłby do zniszczenia budynku - wyjaśniał prokurator.
Czytaj również: Zamieszanie z Warszawską 64. Chcieli burzyć, a tu... zabytek!
Małgorzata Dajnowicz nie miała w związku z tym podstaw, by odmówić wykreślenia budynku z ewidencji. Przekonała jednak inwestora, by nowy budynek, który tam powstanie pasował do charakteru dzielnicy. - Ten przykład pokazuje, że jeśli właściciel chce, to może zrobić dobry projekt. Nie mamy prawa, by kogoś do czegoś zmuszać, ale edukować jak najbardziej - podkreśla konserwator wojewódzka.
Barbarę Tomecką z Towarzystwa Opieki nad Zabytkami cieszy taki finał sprawy. - Chociaż na Bojarach obowiązują wzorniki, które określają charakter nowej zabudowy, to wojewódzkiej konserwator należą się pochwały. Tak samo jak właścicielowi - mówi.
Zobacz koniecznie: Spalony dom przy ul. Wiktoria 6/1 w Białymstoku w końcu rozbierany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?