Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogaci nie wymagają współczucia. Od uwielbienia fanów blisko do upadku na dno.

Tadeusz Jacewicz
Nie sądzę, żeby ludzie bogaci wymagali współczucia. Dobrze jest mieć sporo pieniędzy. Jeszcze lepiej wesprzeć je mądrością i rozsądkiem. Błędy są bowiem niezwykle kosztowne.
Nie sądzę, żeby ludzie bogaci wymagali współczucia. Dobrze jest mieć sporo pieniędzy. Jeszcze lepiej wesprzeć je mądrością i rozsądkiem. Błędy są bowiem niezwykle kosztowne. Fot. sxc
Ludzie kochają sławnych, ale tę miłość tylko krok dzieli od pogardy i nienawiści. Z zemsty za zawód lub dla zrównoważenia własnej bezbarwnej egzystencji.

Aktorka Julia Roberts przez lata była ulubienicą publiczności i mediów. Chwalono ją za skromność, zupełnie niegwiazdorską bezpretensjonalność i ciężką pracę. Kula sławy rosła, aż nagle pękła. Pod marnym pretekstem.

Na premierze filmu "Notting Hill" zrobiono jej zdjęcie z owłosieniem pod pachą. Rozległ się straszny jazgot mediów. Piranie pióra i mikrofonu z marsem na twarzy dyskutowały, jak to możliwe, żeby gwieździe, o którą dba tłum specjalistów, nikt nie zwrócił uwagi na tę straszliwą wpadkę. Może chciała zademonstrować arogancję i pogardę dla ludzi? Może zasygnalizowała, że odrzuca powszechnie obowiązujące zasady, że jest kobietą wyzwoloną i zachęca innych do robienia tego samego? Media rozszczepiły każdy włosek na czworo (a sporo tego było), ale nie mogły ustalić wspólnej wersji. Zamieszanie zaszkodziło jednak szerokoustnej aktorce. Przez kilka następnych lat nie miała dobrych propozycji, nakręciła marne filmy. Mimo że szybko po londyńskim występie pojawiła się w tej samej czerwonej sukience, ale z pachą jak pupcia niemowlęcia. Długo trwało, zanim gwiazda i jej wielbiciele zawarli rozejm. Trwa do dzisiaj, choć jest kruchy.

Bohater pól golfowych Tiger Woods doświadczył tego samego, choć gwałtowniej i w dramatycznych okolicznościach. Mówiąc żargonem jego sportu, znalazł się "in the rough" (w krzakach). To w golfie skrajnie trudna sytuacja, wygrać w niej praktycznie nie można.

Woods, światowy arcymistrz golfa (w USA golfista nr 1 przebija popularnością gwiazdy Hollywood), młody, przystojny i żonaty mężczyzna, nie stronił od płci pięknej. Nieustannie w podróżach, superluksusowe hotele, bankiety i kobiety. Partnerek nazbierało się kilkanaście, od kelnerek po organizatorkę imprez, nomen omen, towarzyskich. Kiedy o jednej dowiedziała się żona, zareagowała zupełnie nie jak Szwedka. Chwyciła kij golfowy (co za wyczucie sytuacji) i stłukła samochód małżonka, którym ten próbował umknąć furii małżonki.

Pewnie skończyłoby się na wizycie u blacharza i kolii z brylantami za kilka milionów dolarów dla żony, gdyby nie media. Roztrąbiły, że źle się dzieje u państwa Woodsów i lawina ruszyła. Znalazły się panie, opowiadające o swoich przeżyciach z "tygrysem", było ich coraz więcej. Amerykanie osłupieli: ich idol, symbol ciężko zapracowanego sukcesu, okazał się felerny. To nie mogło ujść mu na sucho.

Poparcie dla Woodsa spadło z 88 do 30 proc. Kilku wielkich sponsorów wycofało się z kontraktów, co będzie go kosztować 20 milionów dolarów. Małżonka ochłonęła i zaczęła kalkulować. Występuje o rozwód, z podziałem majątku. Należy jej się połowa, więc może osłodzić sobie gorycz zdrady 300 milionami dolarów. Dotychczas doliczono się 14 kochanek. Każda z nich może kosztować Woodsa 20 milionów "zielonych".

Drży ze strachu przemysł golfowy, który w USA zatrudnia 2 miliony ludzi i ma 60 miliardów dolarów rocznego obrotu. Jeśli zabraknie gwiazdy kalibru Woodsa, może być kryzys. Wszystko przez to, że jeden człowiek nie udźwignął ciężaru sławy i pieniędzy.

Na krajowym podwórku mamy też problem podobnej natury, acz w mikroskali. Współczuję senatorowi Krzysztofowi Piesiewiczowi, choć nie potępiam bulwarowej gazety, która sprawę opisała. Senator padł ofiarą szantażu, sam na własne życzenie go uruchomił. Może uznał, że wolno mu więcej niż innym. Może zawiodła go mądrość życiowa, którą chętnie publicznie prezentował. Jedno jest pewne: nie potrafił zachować się zgodnie ze statusem osoby sławnej i bogatej. Teraz strasznie drogo za to płaci.

Nie sądzę, żeby ludzie bogaci wymagali współczucia. Dobrze jest mieć sporo pieniędzy. Jeszcze lepiej wesprzeć je mądrością i rozsądkiem. Błędy są bowiem niezwykle kosztowne. Najpierw jest samotność na szczycie, później długi, bolesny spadek. Na szczęście niewielu z nas to grozi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny