- Gdybym mu nie wyrwał kija z ręki, to by mi żonę zatłukł - mówi blisko 90-letni Henryk, mąż poszkodowanej Aleksandry.
Zdaniem sołtysa, 81-letnia kobieta sama go sprowokowała.- Wykłócała się i uderzyła mnie kijem. To jej oddałem, ale na pewno nie katowałem - zapewnia 53-letni mężczyzna. Nie zgadza się na publikację nazwiska.
Do bójki doszło w środku wsi przed dwoma tygodniami.
- O jedenastej wróciłam z Bociek z kościoła. Przebrałam się i wyszłam przed dom na ławeczkę - opowiada 81-letnia pani Aleksandra. - Pijany sołtys przechodził wiejską ulicą kilka razy. Nagle patrzę, a on stoi nade mną z kołkiem i krzyczy: "dam ja tobie, k...". Zaczął mnie bić po rękach i po plecach.
W pobliżu był mąż pani Aleksandry, Henryk. - Siedziałem przy studni - opowiada. - Widziałem, jak sołtys skręcił w kierunku żony i zaczął ją bić. Podszedłem do nich i zacząłem mu wyciągać kij z ręki. Też mnie uderzył, w głowę.
Sołtys ma w gminie dobrą opinię, był nawet radnym. I to ta funkcja, jego zdaniem, była początkiem problemu, bo jej pełnienie wiązało się ze składaniem oświadczeń majątkowych.
- Zazdrośni sąsiedzi zaczęli się czepiać, że na posadzie się wzbogaciłem. W internecie publikowali szkalujące komentarze - opowiada. - Wykłócają się, grodzą nam przejścia, chodzą za nami i nas nękają - dodaje jego żona.
Sołtysostwo twierdzą, że pijany mężczyzna został przez sąsiadów sprowokowany.
Po bójce staruszkowie skryli się w domu i zaalarmowali rodzinę. Ta wezwała pogotowie i policję. Pobita kobieta trafiła do bielskiego szpitala. Następnego dnia w Zakładzie Medycyny Sądowej w Białymstoku poddała się obdukcji. W opinii lekarz napisał: "Stwierdzone uszkodzenia ciała powstały w wyniku urazów zadanych narzędziami twardymi, tępymi, być może w czasie i w sposób podany w wywiadzie. Spowodowały one naruszenie czynności narządu ciała na czas nie przekraczający 7 dni". Tego samego dnia rodzina staruszki zgłosiła pobicie bielskiej policji.
- Usłyszeliśmy, że mamy sami skarżyć napastnika, bo uszkodzenia ciała są zbyt małe. Czyli można bić nawet po kilka osób dziennie, byle nie za mocno? - dziwi się Ewa, synowa pobitej.
Zdanie policji podtrzymała prokuratura i 17 sierpnia odmówiła wszczęcia dochodzenia.
- Przeprowadzone czynności sprawdzające pozwalają stwierdzić, że ten czyn powinien być kwalifikowany jako spowodowanie lekkich obrażeń ciała. Czyn taki ścigany jest z oskarżenia prywatnego - mówi prokurator Edyta Bartoszuk z Prokuratury Rejonowej w Bielsku Podlaskim.
Rodzina pobitej staruszki zapowiada, że skorzysta z tej możliwości i wniesie oskarżenie. - Będziemy dochodzić sprawiedliwości, bo boimy się o swoje bezpieczeństwo w przyszłości - mówi synowa pobitej kobiety.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?