Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

BKM: Zwiększyła się liczba mandatów. Gapowicze płacą miliony

(jsz)
Gapowicze płacą miliony za brak biletów w autobusach. Na zdjęciu po prawej Bogusław Prokop, dyrektor Białostockiej Komunikacji Miejskiej.
Gapowicze płacą miliony za brak biletów w autobusach. Na zdjęciu po prawej Bogusław Prokop, dyrektor Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Archiwum
Mimo że jazda autobusem bez biletu słono kosztuje, wielu białostoczan to nie odstrasza. Mandatów jest o 8 proc. więcej, niż rok wcześniej.

Kara za jazdę autobusem miejskim bez biletu wynosi 200 zł. Jeśli ktoś uiści ją w ciągu siedmiu dni zapłaci 120 zł. Nie jest to mało, a mimo to amatorów darmowego podróżowania nie brakuje.

- Dzielimy ich na gapy, którym się to po prostu zdarzyło oraz recydywistów - mówi Bogusław Prokop, dyrektor Białostockiej Komunikacji Miejskiej. - Ci ostatni kombinują. Wchodzą do autobusu, rozglądają się myśląc: płacić czy nie płacić. Jeśli nie widzą kontrolerów, nie wyciągają biletów.

Wśród tych ostatnich są rekordziści. Zdarza się, że są winni miastu nawet 3-5 tys. zł. To kara, koszt egzekucji komornika oraz odsetek z kilku lat. W tamtym roku do BKM wpłynęło z tytułu mandatów około 2,4 mln zł.

- Dla nas to tak naprawdę strata. Nad odzyskaniem tych pieniędzy pracuje kilkunastu urzędników. Nie mówiąc już o większej liczbie kontrolerów - teraz jest ich 40 - mówi dyrektor Prokop. - W odzyskanie tych 2,4 mln zł trzeba włożyć ok. 1,5 mln. Naszą ideą nie jest karanie mandatami, tylko sprzedaż biletów. Wtedy przynajmniej mamy przegląd, ilu jest klientów.

Miesięcznie kontrolerzy wydają około 3,5 tys. mandatów. Tylu gapowiczów to 200 tys. zł ubytku w kasie. Za te pieniądze można byłoby utrzymać sześć autobusów kursujących przez cały dzień.

Kim są gapowicze? To młody człowiek, któremu rodzice dali pieniądze na bilet miesięczny, ale on wolał je przeznaczyć na coś innego. To młoda kobieta jadąca do pracy, czy babcia odbierająca wnuczka. Bywają takie przypadki, gdy w kursującym wcześnie rano autobusie na 100 podróżnych aż 30 nie ma biletów. Zdarza się, że na gapę jedzie cała grupa.

- Pamiętam grupę uczniów podstawówki pod opieką dwóch nauczycielek. Wsiedli na ul. Branickiego, a jechali aż do drugiej strefy - opowiada Jarosław Wyszkowski, zastępca dyrektora BKM. - Od początku do końca obserwowałem tę sytuację. Panie bilety skasowały, a dzieci trzymały je w rękach przez całą drogę. Dopiero, kiedy wsiedli kontrolerzy wszystkie rzuciły się do kasowników. Nauczycielki tłumaczyły się później bardzo nieudolnie. Na szczęście takie sytuacje nie są normą.

W ocenie dyrekcji komunikacji miejskiej, wciąż istnieje przyzwolenie społeczne na jazdę bez biletu. Kontroler zaś jest uważany za największe zło.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny