Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

BKM. Klikanie w autobusach w poniedziałek, na sesji rady miejskiej

Tomasz Mikulicz
Krzysztof Pogorzelski (w środku) był organizatorem akcji przeciw klikaniu. Zaprzecza, jakoby zrobił to dla celów politycznych.
Krzysztof Pogorzelski (w środku) był organizatorem akcji przeciw klikaniu. Zaprzecza, jakoby zrobił to dla celów politycznych. Anatol Chomicz
W poniedziałek, na sesji rady miejskiej ma się rozstrzygnąć, czy pasażerowie będą musieli przykładać e-karty do czytników za każdym razem, kiedy wejdą do autobusu.

Z akcją przeciw klikaniu jest jak z niechęcią do założenia konta w banku. Niektórzy nie chcą tego robić, bo wolą żeby pieniądze przynosił im do domu listonosz. To kwestia mentalności. Jeżeli chcemy być nowoczesnym miastem, musimy pogodzić się z wprowadzeniem kart miejskich. W innych miastach pasażerowie klikają i jakoś nikt nie robi z tego powodu problemu - mówi Janina Czyżewska, radna PO.

Większość pasażerów to jednak nie przekonuje. Sprawa więc klikania ma trafić na poniedziałkową sesję rady miasta. Powstał bowiem obywatelski projekt uchwały, który zakłada likwidację obowiązku przykładania karty miejskiej do czytnika po każdym wejściu do autobusu.

Wystarczy raz kliknąć

- Pod petycją podpisało się 6238 osób. Radni muszą o tym pamiętać - mówi Krzysztof Pogorzelski, inicjator akcji przeciwko klikaniu.

Pod koniec zeszłego roku chodził po przystankach i zbierał podpisy. Białostoczanie chętnie go popierali, bo każdorazowe klikanie jest według wielu niewygodne i bezsensowne - powinno się to robić tylko raz, zaraz po zakupie np. biletu miesięcznego. Władze miasta uważają jednak inaczej. Prezydent Tadeusz Truskolaski w rozmowie z "Porannym“ mówił, że klikanie jest potrzebne do celów statystycznych.

- Chodzi o pozyskanie informacji, ile osób jedzie w danych godzinach określoną linią. Dzięki temu możemy usprawniać komunikację miejską poprzez dostosowywanie rozkładu do potrzeb mieszkańców - twierdził.

Krzysztof Pogorzelski mówi, że taka argumentacja jest bardzo uboga. - Istnieją inne sposoby policzenia pasażerów. Inne miasta korzystają chociażby z działających na podczerwień czujników. Mogliby to robić również kierowcy. Nie trzeba przecież wiedzieć, czy w danym momencie linią jedzie 40 czy 39 osób - przekonuje.

Według Pogorzelskiego, jednym z powodów uporu włodarzy jest fakt, że trudno jest im wycofywać się z kosztownej, błędnej decyzji.

Zapłaciła za to Unia

Obrońcy klikania twierdzą jednak, że sprawa jest o wiele poważniejsza. E-karty zostały wprowadzone w ramach projektu, który był współfinansowany przez Unię Europejską. Poza elektronicznymi czytnikami, pieniądze przeznaczono też m.in. na zakup nowych autobusów i przebudowę ulic. Istnieje obawa, że likwidując obowiązek klikania, władze miasta mogą się narazić na konieczność zwrotu unijnej dotacji, bo projekt nie zostałby wtedy zrealizowany w taki sposób, jak zakładano.

- Likwidując klikanie podcięlibyśmy gałąź, na której siedzimy - uważa Bogusław Prokop, szef Białostockiej Komunikacji Miejskiej.

Z taką argumentacją nie zgadza się Rafał Rudnicki, szef klubu radnych PiS.

- Początkowo urzędnicy zakładali konieczność logowania się nie tylko przy wejściu, ale również przy wyjściu z autobusu. Wymóg ten zmieniła uchwała rady miejskiej. Świadczy to o tym, że system można zmienić i nie wiąże się to w żaden sposób z trwałością unijnego projektu - podkreśla.

Januszowi Kochanowi, radnemu SLD marzy się zastąpienie klikania tzw. systemem "wolne ręce“, który jest stosowany np. we francuskich samochodach.

- Moglibyśmy trzymać kartę w kieszeni, czy plecaku. Czytnik i tak by ją wychwycił, nawet z odległości dwóch metrów. Dzięki temu policzylibyśmy pasażerów bez konieczności zmuszania ich do przykładania karty do czytnika - przekonuje radny.
To tylko złe emocje

Zbigniew Nikitorowicz, szef radnych PO twierdzi jednak, że nie można zmieniać projektu, by spełnić czyjeś widzimisię.

- Poza tym klikanie nie jest czynnością uciążliwą. Przecież, kiedy korzystamy np. z biletów papierowych, to też musimy podejść do kasownika - tłumaczy.

Według niego, za akcją przeciw klikaniu kryją się złe emocje i populizm.

- Wiadomo, że gdyby spytać mieszkańców, czy popierają np. obniżenie podatków o 90 procent, to podpisałby się pod tym praktycznie każdy. Tak jest i w tym przypadku. Populizmu nie można przedkładać nad trwałość projektu - podkreśla Zbigniew Nikitorowicz.

Uważa, że zbieranie podpisów przeciw klikaniu to inicjatywa polityczna.

- Koordynator akcji startował przecież na radnego z listy PiS - podkreśla Zbigniew Nikitorowicz.

Ułatwić życie pasażerów

Krzysztof Pogorzelski odpiera zarzuty, że mówienie w tym przypadku o inicjatywie politycznej obraża wszystkich, którzy podpisali się pod projektem uchwały.

- Fakt, że należę do jednej z partii politycznych nie ma nic wspólnego z prowadzoną przeze mnie akcją zbierania podpisów. Było to przedsięwzięcie całkowicie apolityczne, które miało na celu ułatwić życie pasażerom. Organizowałem akcję jako student i pasażer, który codziennie dojeżdża do pracy czy uczelni. Proszę uwierzyć, że podpisywały się pod projektem uchwały zwolennicy prezydenta Tadeusza Truskolaskiego i PO - tłumaczy Krzysztof Pogorzelski. Odrzuca też twierdzenie o populizmie całej akcji.

- Do niczego nie musiałem namawiać podpisujących. Kiedy tylko zaczynałem wyjaśniać, przeciw czemu zbierane są podpisy, ludzie natychmiast deklarowali poparcie. Cieszyli się i dziękowali za to, że ktoś podjął się organizacji tego typu akcji - opowiada. Jego zdaniem, źle się stało, że projekt uchwały będzie rozpatrywany dopiero teraz.

- Akcję zbierania podpisów zakończyliśmy w grudniu zeszłego roku. Radni będą zaś głosować w ostatnim z możliwych terminów. Mam wrażenie, że urzędnicy celowo odwlekali sprawę, by emocje wygasły, a ludzie powoli o wszystkim zapomnieli. Temu miała też służyć ogłoszona przez władze miasta abolicja od karania za nieklikanie, która będzie trwała do 1 czerwca - przypomina Pogorzelski.

Klikanie nie jest jedynym problemem, jaki wiąże się z wprowadzeniem w Białymstoku karty miejskiej.

- Poza długimi kolejkami pod punktami wydawania kart i niedziałającymi czytnikami w autobusach, jest jeszcze kwestia podwyżek cen biletów. Po zeszłorocznych, szykują się kolejne. Włodarze na samym początku powinni uczciwie powiedzieć białostoczanom, że wprowadzenie nowego systemu w komunikacji miejskiej będzie oznaczało droższe bilety. Jakoś nie przypominam sobie takiego komunikatu - twierdzi Krzysztof Pogorzelski.

Zbigniew Nikitorowicz zaprzecza, by za modernizowanie komunikacji musieli płacić sami pasażerowie.

- Podwyżki są związane z rosnącymi cenami paliw. Nie ma to żadnego związku z wprowadzeniem e-kart - zapewnia.

Trochę jak ACTA, trochę jak Rynek Kościuszki

Może to daleko idące porównania, ale sprawa klikania nasuwa mi na myśl protesty przeciwko umowie ACTA i wycinkę drzew na Rynku Kościuszki. W pierwszym przypadku mieliśmy bezprecedensowy przykład, gdzie władza opowiedziała się za rozwiązaniem, o konsekwencjach którego nie miała pojęcia i niespodziewanie się cofnęła. W drugim - na początku było dużo krzyku, ale ostatecznie białostoczanie się przyzwyczaili i często nawet niedawni oponenci przyznają, że przebudowany rynek faktycznie wygląda lepiej.

Sytuacja, w której prezydent Tadeusz Truskolaski, wchodzi na mównicę i wzorem premiera Tuska mówi: "Myliłem się“, jest raczej mało prawdopodobna (chociaż, kto wie?). W razie odrzucenia przez radnych obywatelskiego projektu, władzom miasta pozostanie więc liczyć na to, że białostoczanie, jeśli nie zaakceptują, to przynajmniej pogodzą się z klikaniem. Na pewno nie będzie to łatwe.

Atmosfera wokół e-kart nie jest, delikatnie mówiąc, zbyt przyjazna. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że już niedługo przed punktami przy ul. Składowej i Sienkiewicza znów pewnie zaczną się ustawiać kilometrowe kolejki. Będą w nich stali studenci, którzy przed rozpoczęciem kolejnego semestru, muszą potwierdzić swe uprawnienia do ulg. Ważna legitymacja wszak nie wystarcza. No cóż, jak widać, w Białymstoku nowoczesność wymaga poświęceń. A urzędnicy, jak to urzędnicy - biurka mają tak szerokie, że wyjrzeć zza nich nie sposób.

Tomasz Mikulicz

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny