Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

BKM. Gorąca zima w KPKM. Prezydent Białegostoku odwołał radę nadzorczą (zdjęcia)

Tomasz Mikulicz
Tomasz Mikulicz
Prezes Dariusz Ciszewski nie uważa, że sytuacja spółki jest zła
Prezes Dariusz Ciszewski nie uważa, że sytuacja spółki jest zła Anatol Chomicz
Spółka komunikacyjna jest 8,8 mln zł na minusie. Właśnie została odwołana rada nadzorcza. Tymczasem w imieniu pracowników ktoś wysłał list do radnych z prośbą o interwencję. Bo podobno zarząd spółki jest niegospodarny.

- Wymiana rady nadzorczej jest jednym z elementów programu naprawczego, który będzie wdrażany przez spółkę – mówi wiceprezydent Zbigniew Nikitorowicz.

Wcześniej członkami rady nadzorczej byli: Marek Zaremba (prawnik), Adam Anastaziuk (specjalista finansów i marketingu) oraz Edyta Onyfryjuk-Lacek (ekonomistka). Zastąpili ich: Anna Gardecka-Jałowiec (dr hab. ekonomii), Adam Wilemajtys (radca prawny) oraz Łukasz Bugawski (dr ekonomii).

Zobacz też: BKM. Program naprawczy w KPKM. Spółka ma 8,8 mln zł na minusie. I pracownicy nie dostali premii świątecznych

– Zarząd spółki przedstawił już szczegóły programu naprawczego. Obecnie są one analizowane przez biuro nadzoru właścicielskiego, które przedstawi uwagi do programu. Jestem przekonany, ze spółka po niedługim czasie wyjdzie na prostą, a nowa rada nadzorcza przypilnuje interesów właściciela spółki, czyli wszystkich białostoczan – podkreśla Nikitorowicz.

Aby czytać dalej kliknij w następną stronę

W tym tygodniu spotyka się ze związkami zawodowymi, by umówić sytuację w spółce. Jak pisaliśmy w końcówce grudnia, spółka jest 8,8 mln zł na minusie. – Chcemy porozmawiać o przyszłości spółki. Najważniejsze jest to, czy nadal będzie funkcjonować - mówi Zbigniew Lebieżyński, przewodniczący „Solidarności” w KPKM.

Prezes Dariusz Ciszewski komentował na naszych łamach, że KPKM z dołka może wyciągnąć nowa 10-letnia umowa z miastem, która zacznie obowiązywać wszystkie spółki od 1 grudnia 2019 r.

Ciszewski od lat narzeka, że ze wszystkich trzech spółek ma do obsłużenia największą liczbę tzw. trudnych linii. Takich, na których autobus musi najczęściej się zatrzymywać, bo jest dużo przystanków czy takich, na których w godzinach szczytu są korki. Rozwiązaniem byłoby uzależnienie opłaty za wozokilometry, którą uiszcza miasto, od specyfiki każdej linii.

– Wszystkie spółki już dziś traktowane są w równy sposób. Przelicznik jest taki, że KPKM dostaje większe pieniądze za obsługiwanie część linii, na których autobusy rozwijają najniższą prędkość. KPKM na pewno nie jest i nie był tu krzywdzony – twierdzi Zbigniew Nikitorowicz.

KPKM ma wyciągnąć z dołka nowa umowa z miastem. Taki jest plan

Aby czytać dalej kliknij w następną stronę

Pracownicy, którzy co jakiś czas dzwonią do naszej redakcji twierdzą, że problem nie leży w wozokilometrach, ale w rzekomej niegospodarności zarządu spółki. W takim duchu został zresztą napisany list, który trafił do radnych. Na ostatniej sesji PiS chciało, by prezydent przedstawił radzie informację o sytuacji w spółce. Większościowa KO nie chciała jednak wprowadzić tego punktu do programu sesji.

– Uznaliśmy, że byłoby to przedwczesne. I nie przyniosłoby żadnych – może tylko poza politycznymi – efektów. Ajeśli radni chcą poznać sytuację w spółce mogą zawsze napisać interpelację – podkreśla Prokorym.

Zrobił to już radny PiS Henryk Dębowski. – Pracownicy spółki, którzy się do mnie zgłosili obawiają się, że KPKM upadnie, a oni zostaną bez pracy – mówi. – Jeśli w odpowiedzi na interpelację nie znajdą się wątki poruszone w piśmie, które trafiło do radnych, będę dopytywał o to prezydenta.

Konflikt w KPKM. Gorąco w miejskiej spółce. Kierowcy atakują prezesa

Dariusz Ciszewski odnosząc się do pisma, twierdzi że osoba, która podpisała się w imieniu pracowników ani w spółce nie pracuje, ani nigdy nie pracowała. – To zupełnie nieznane mi imię i nazwisko Ktoś podszył się więc pod czyjąś tożsamość. A to oznacza złamanie prawa – mówi.

W piśmie jest mowa m.in. o tym, że w autobusach montowana była instalacji gazowej, przez którą pojazdy się psuły, co generowało dodatkowe koszty. Dariusz Ciszewski twierdzi, że to nieprawda.– Bodaj osiem lat temu firma zewnętrzna na swój koszt zamontowała na próbę instalację gazową w dwóch autobusach. Po pół roku okazało się, że jest to ekonomicznie nieopłacalne, więc się wycofaliśmy – podkreśla Dariusz Ciszewski.

Aby czytać dalej kliknij w następną stronę

Kolejny zarzut to kupno podobno bardzo drogiej aplikacji "asystent kierowcy". Jak twierdzili pracownicy KPKM na naszych łamach w lipcu asystent działa w tak, że jeśli kierowca za bardzo gazuje w kabinie słychać dźwięk. Kierowcy mówili, że to tylko teoria, a asystent piszczy stale, co odbija się na ich poborach. Bo za gazowanie potrącane są pieniądze.

- Łączny koszt instalacji „asystenta” wyniósł 205 tys. zł. Natomiast w skali trzech lat przyniósł 1,08 mln zł oszczędności na samym paliwie. To chyba o czymś świadczy - podkreśla Dariusz Ciszewski.

W liście jest też mowa o tym, że zamiast oleju silnikowego w autobusach był tankowany olej rzepakowy. - Ta złudna oszczędność doprowadziła do kolejnych kosztownych awarii taboru - czytamy w piśmie.

KPKM. Karzą kierowców empeków. Za zbyt duże zużycie paliwa

– Nigdy nie wlewaliśmy do baków oleju rzepakowego. Przez jakiś rok testowany był jedynie olej opałowy, który chcieliśmy wykorzystywać do ogrzewania autobusów. Nie przyniosło to jednak spodziewanych oszczędności, więc zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Tutaj również chodziło o ekonomię, a nie awaryjność - tłumaczy prezes.

Aby czytać dalej kliknij w następną stronę


W piśmie pojawia się też wątek mnożenia niepotrzebnych etatów - np. analityka w warsztacie. - W warsztacie nie pracuje żaden analityk. Od analizowania jestem ja. W warsztacie najważniejsze jest, by naprawić autobus, a nie coś analizować - wyjaśnia Dariusz Ciszewski.

Kolejny zarzut to fakt, że zastępcą jednego z działów jest syn głównej księgowe w spółce. – To profesjonalista po wyższych studiach. Jestem z niego jako z pracownika bardzo zadowolony. To właśnie on w moim imieniu wprowadzał wspomnianego „asystenta kierowcy” - podkreśla prezes.

BKM. Burza w spółce komunikacyjnej. Solidarność straszy strajkiem kierowców autobusów w Białymstoku

Sytuację w spółce określa jako dobrą. – Odwołania rady nadzorczej nie przyjąłem jako wyrazu niepokoju prezydenta o finanse spółki. Stara rada nadzorcza była bardzo merytoryczna, jednak funkcjonowała już od 10. lat. A nowy ludzie to nowe spojrzenie na spółkę. Myślę, że wiele wniosą – uważa Dariusz Ciszewski.

Dodaje, że stara rada nadzorcza była bardzo merytoryczna, jednak funkcjonowała już od 12. lat. - Co jakiś czas we wszystkich spółkach zmieniają się rady nadzorcze. Gdyby prezydent miał zastrzeżenia do funkcjonowania spółki to odwołałby mnie, czyli jednoosobowy zarząd, a nie radę nadzorczą – podkreśla prezes.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny