Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bitwa na Topile - 63 rocznica

Marta Chmielińska [email protected] l085 682 23 95
Major Zygmunt Błażejewicz  61 lat po bitwie w miejscu pochówku swoich żołnierzy
Major Zygmunt Błażejewicz 61 lat po bitwie w miejscu pochówku swoich żołnierzy
Potyczka żołnierzy Armii Krajowej z grupą operacyjną NKWD i KBW w rejonie Topiła.

W przeszłości naszych terenów niewiele jest wydarzeń znanych, takich o których pisze się w książkach. Ubodzy jesteśmy pod tym względem. Jeśli mamy jakieś zabytki, to zwykle są one częściowo zrujnowane, a nasza pamięć o przeszłości także powoli ulega zatarciu.

Pomnik pamięta

Hajnówka i okolice to jednak nie tylko Puszcza Białowieska i car, który 200 lat temu władał tymi ziemiami. Mamy w naszej lokalnej przeszłości i powstańców i znanych literatów, mamy także postacie z mniej odległej przeszłości, a równie znane i cenione przez historię. Takim niezbyt odległym w czasie wydarzeniem jest potyczka żołnierzy Armii Krajowej z grupą operacyjną NKWD i KBW w rejonie Topiła. Dziś w miejscu stoczonej tam zajadłej walki stoi samotny pomnik, który skrywa dwa ciała a nad nim szumią drzewa, które pamiętają wydarzenia sprzed 63 lat.

Maj 1945 roku był to czas, gdy na naszych terenach działała V Brygada Wileńska Armii Krajowej. W jej skład wchodził między innymi I szwadron dowodzony przez porucznika Zygmunta Błażejewicza "Zygmunta“. Szwadron ów w końcu maja zakwaterowany został w Budach skąd por. Zygmunt wyruszył 27 maja do Hajnówki, do dentystki Kamińskiej. Na leczenie jednak nie dojechał, ponieważ na drodze łączącej Białowieżę z Hajnówką natknął się na kolumnę samochodów sowieckich. Po krótkiej walce, w wyniku której zdobyto prowiant, papierosy oraz dziewięć krów, dowódca szwadronu zrezygnował z dalszej drogi do Hajnówki i zarządził powrót do Bud. Postanowił też przesunąć swoich ludzi do ukrytej wśród lasów osady Topiło i leśniczówki Majdan.

Zginęli wyskakując z okna

Nocą 27 maja oddział dotarł do Topiła. Dowódca por. Zygmunt Błażejewicz ze szwadronem rozlokował się w budynku w okolicy smolarni. Jedną drużynę pod dowództwem kpr. "Kukułki“ wysłał na kwaterę do położonej kilkaset metrów dalej gajówki. W skład tej drużyny wchodzili prawosławni partyzanci, którzy wraz ze swoim dowódcą "Jastrzębiem“ zdezerterowali z Ludowego Wojska Polskiego i od początku maja walczyli w szwadronie por. "Zygmunta“. Prawdopodobnie "Jastrząb“ nosił nazwisko Poleliowiec i wraz ze swoimi żołnierzami pochodził z powiatu Sołpce. Wraz z nimi w gajówce (obecnie tzw. Czternasty- nazwa wzięła się umiejscowienia na 14 kilometrze kolejki wąskotorowej) nocował zastępca dowódcy szwadronu - plutonowy Lucjan Minkiewicz " Wiktor“.
Następnego dnia o świcie gajówkę zaatakowała grupa operacyjna NKWD wsparta pododdziałem 11 pułku KBW. Sowieci nadeszli od strony Czerlonki i z trzech stron otoczyli gajówkę ze śpiącymi partyzantami. Szczęśliwie żołnierze por. "Zygmunta“ już w pierwszej fazie starcia zdołali wyrwać się z obławy i uciec w las. Jedynie dwóch z nich poległo. Zginęli wyskakując z okna. Byli to "Jastrząb“- dowódca grupy Białorusinów i " Julek“. "Julek“ nie zginął na miejscu - ranny został dobity następnego dnia.
Tymczasem dowódca, por. Zygmunt Błażejewicz z 45 żołnierzami, kwaterujący w smolarni po usłyszeniu strzałów z gajówki ruszył przez las z odsieczą. Nie mając pojęcia o tym, że jego ludziom udało się uciec, stoczył gwałtowną walkę z siłami wroga.

Wspomnienia dowódcy

Oto jak sam dowódca wspomina te chwile:
"Tymczasem bolszewicy bili się kilkanaście minut między sobą i nie przestawali. Swołocz prała się, że było aż 40 zabitych i rannych. Zginął kapitan, dowódca całości. Ach te polskie mundurki! A ruskiej gęby w krzakach nie widać! My niestety o tym nie wiedzieliśmy i byliśmy przekonani, że to broni się drużyna. Z dzikim "Hurrra!“ przebiegliśmy nie zarośnięty pas. Wpadliśmy w gęsty stary las i zaczęło się.

Ciągły ryk ckm przydusił mnie do ziemi. Z lewa leżał obserwator "Konar“ i około 10 ludzi. Z prawej siostra "Krystyna“ i dwóch. Nawet nie usiłowaliśmy strzelać. Maszynka ścinała gałęzie tuż nad naszymi głowami. Z prawa o 25-30 metrów pomiędzy grubymi drzewami strzelaną twarzą w twarz. Tam każdy dowodził sam. Po przedłużającej się walce bolszewicy uciekli. No nie wszyscy! Zostali zabici i ranni.

Zaległa cisza. Siostra " Danka“ usiłowała ratować prawie odcięte trzema kulami z pepeszy ramię plutonowego "Kima“.
Siostra "Krystyna“ dobiegła do rannego w plecy " Ursusa“ - kula spowodowała u niego zakażenie nerek. Był jeszcze jeden lekko ranny. (...) Niosąc rannych wycofywaliśmy się do wozów. Cisza wkoło! Wysłałem szefa z pannami i sekcją na melinę odległą 5 km od puszczy. Sam z resztą ruszyłem na poszukiwanie drużyny. (...) Zostawiłem na dróżce przy potężnych dębach ludzi, a sam z jednym ruszyłem do nadleśnictwa ( gajówki, w której nocowała drużyna - przypis redakcji ).

Po przejściu 100- 150 metrów dobrnęliśmy do lizjery lasu. Za rzadkimi krzakami rysowały się budynki. O 40- 50 metrów od nas zauważyłem bolszewika w pelerynce z automatem. Przywarliśmy do ziemi. Z lewa o 25- 30 metrów w niewielkim dołku stał wycelowany na nas ckm. Rąbnąłem krótką serię. Bałem się tego stojącego i niewidocznych. Spudłowałem haniebnie. Ckm rżnął w las długą serię.

Jakaś "kupa“ waliła z różnej broni.
Gnaliśmy do reszty. Dęby dobra osłona! Gotowało się naokoło. Jeszcze tego wieczoru dobrnęliśmy do wozów na melinie. Drużyna z " Kukułką“ i "Wićką“ dotarła do nas dopiero na trzeci dzień.“
Straty 1 szwadronu wyniosły w tej potyczce 3 zabitych i 4 rannych. Jednostka NKWD straciła co najmniej 6 zabitych i 5 rannych, KBW- 9 zabitych i 8 rannych. Walka trwała przypuszczalnie od 11.30 do 15.00.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny