Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bilety jak widmo

Sylwester SACHARCZUK [email protected]
Czy będziemy zmuszeni do jazdy na gapę? To bardzo możliwe. Znów są problemy z kupieniem biletów jednorazowych. Tak może być do końca miesiąca.

- To już czwarty kiosk w centrum w którym pytam, czy mogę kupić bilet ulgowy. I tu też nie ma! Kioski bez biletów - to niepojęte! - skarży się Lucyna Kownacka.
- W to, że u mnie na Leśnej Dolinie nie ma biletów w żadnym kiosku, mogę uwierzyć. Ale żeby brakowało ich także w centrum miasta? - dziwi się Marcin Rudko. - Przecież władze miasta jeszcze niedawno obiecywały, że ich nie zabraknie!

Bo się nie opłaca
- Ulgowych nie mam od dwóch dni, zostało mi tylko kilkanaście normalnych - pokazuje Przemysław Ładny, który prowadzi kiosk przy ul. Sienkiewicza. - Dostawca biletów ustalił tak wysoką marżę, że ich sprzedaż absolutnie się nie opłaca.
- Hurtownia daje tylko 4,5 procent marży, ja płacę dodatkowo 4,5 procent podatku od obrotu - i do każdego biletu muszę dokładać - dodaje kioskarz Jan Bielski.
Biletów nie zamierzają też kupować hurtownicy, w tym Ruch. - Nie na tych monopolistycznych warunkach - mówi Bogusław Borodziuk, dyrektor białostockiego "Ruchu", pod którego szyldem działa około sto kiosków na terenie miasta i w drugiej strefie biletowej. - Będziemy bazowali tylko na tym, co mamy w swoich kioskach. Nie przewidujemy zakupu kolejnych biletów.

Też chcieliby zarobić
Kioskarze zaopatrują się w bilety w firmie Kolporter Service, która tydzień temu wygrała przetarg na hurtową sprzedaż jednorazówek. Hurtownicy kupują tu bilety z 5 procentowym upustem, detaliści dostają do 4,5 procent zniżki. - To godziwe warunki. Nasz zarobek na tych biletach jest znikomy i wychodzimy prawie na zero - mówi Cezary Tabor, kierownik białostockiego oddziału Kolporter Service. - Nie wyobrażam sobie, abyśmy zeszli z naszą ofertą jeszcze niżej. A dlaczego kioskarze nie chcą u nas kupować? Bo przyzwyczaili się do wysokiego upustu u naszego poprzednika. Dawał on 7-8 procent. Mógł sobie na to pozwolić, bo miał wysoki upust od urzędu miasta.

Umywają ręce
Władze miasta nie chcą angażować się w ten konflikt. - Jeśli ktoś prowadzi kiosk, to powinien mieć w nim bilety - kwituje Monika Syczewska, zastępca naczelnika Zarządu Dróg i Transportu Urzędu Miejskiego w Białymstoku. - Jeśli nie ma, to znaczy, że nie chciał ich kupić u hurtownika. To kwestia dogadania się między stronami. Rozumiem, że kioskarze chcieliby na biletach zarobić ale przecież dzięki nim przyciągają klientów do innych produktów.
Taka sytuacja może utrzymywać się do następnego przetargu o bilety - czyli do 21 października. - Wtedy podpiszemy dużą umowę, tym razem na rok - mówi Monika Syczewska. - Jestem przekonana, ze tym razem uda nam się uniknąć takich problemów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny